W piątek (4.01.) wydawało się, że sytuacja wokół Wisły Kraków zaczyna się normalizować. Pełniącym obowiązki prezesa został Rafał Wisłocki, odbyła się konferencja prasowa nowego zarządu, w ratowanie klubu włączył się Bogusław Leśnodorski. Pierwszą decyzją nowego prezesa było rozwiązanie umowy z cieszącym się złą sławą Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków (tutaj więcej szczegółów >>). Decyzja wśród piłkarskich ekspertów została odebrana bardzo pozytywnie.
Wisłocki z optymizmem patrzy w przyszłość, liczy, że znajdą się inwestorzy, którzy wyciągną z problemów klub, który ma około 40 mln zł długu. Wydawało się, że w Krakowie pojawiło się słońce. Niby jeszcze za mgłą, ale biorąc pod uwagę świąteczno-noworoczną zawieruchę z przelewem od Vanna Ly, nie można było się dziwić, że krakowscy kibice nieco odetchnęli.
Nie na długo. Mats Hartling, który wedle umowy z 18.12.2018 (uznanej za Wisłockiego za nieważną) ma prawo do 40 procent akcji klubu najpierw wystosował oficjalne oświadczenie, w którym m.in. napisał: "naszym celem jest doprowadzenie transakcji do końca" (tutaj więcej szczegółów >>).
Po tym oświadczeniu Hartling postanowił udzielić pierwszego wywiadu polskim mediom. Rozmawiał z nim Sebastian Staszewski z portalu sport.pl. - Nie chcę, abyście uznali mnie za wroga Wisły, bo nim nie jestem. Zostałem oszukany przez pana Vannę Ly tak samo, jak prezes Marzena Sarapata, inni działacze Towarzystwa i kibice. Ale dla mnie umowa jest umową - możemy przeczytać w tej rozmowie.
Hartling deklaruje, że chce doprowadzić do końca całą transakcję. Jego zdaniem Ly podczas jednego ze spotkań przekazał poprzedniej prezes Wisły - Marzenie Sarapacie - jedną złotówkę i tym sposobem umowa stała się wiążąca. Wisłocki i obecny zarząd klubu nie mają więc prawa uznawać ją za nieważną. A jeżeli nadal będą się upierali, że tak jest i mają prawo do 100 procent akcji klubu, to... - Mamy problem - nie owija w bawełnę Szwed.
Co prawda Ly zniknął i Wisła nie otrzymała przelewu na kwotę 12,2 mln zł, ale Szwed przekonuje, że razem z Adamem Pietrowskim znajdą finansowanie całej transakcji i uratują Wisłę. Nadal czuje się właścicielem 40 procent akcji.
Co myśli o Ly? Przypomnijmy, że sam zaproponował, aby on właśnie wszedł w ten interes. - Ten mały gnojek nie chce mnie spotkać. To mogłoby skończyć się dla niego bardzo przykro (...) Ly zniknął i oszukał mnie, Wisłę Kraków, Towarzystwo Sportowe, a nawet prezydenta Krakowa - mówi.
Hartling zapowiedział, że zrobi wszystko, aby znaleźć nowego inwestora dla Wisły, a z Ly spotka się w sądzie. Wydaje się, że wywiad Szweda znów namiesza w sytuacji krakowskiego zespołu. Choć wydawało się, że gorzej być już nie może.
ZOBACZ WIDEO Roma wypunktowała rywali. Parma w coraz gorszej sytuacji [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Mi coś się wydaje, że akurat Hartling jest prawdomówny i akurat on może przejąć Wisłę.
Nie wiem dlaczego, ale akurat tak myślę.