Podczas zgrupowania w Turcji, urodzony 23 listopada 2001 roku Mateusz Żukowski strzelał gole Viitorulowi Constanta oraz Ludogorcowi Razgrad. Wcześniej piłkarz ten zasłynął jako najmłodszy debiutant w Lotto Ekstraklasie w XXI wieku - w lidze zagrał mając 16 lat i 23 dni i był pierwszym piłkarzem urodzonym w obecnym stuleciu, mającym za sobą spotkanie w najwyższej lidze w Polsce.
Dał do myślenia Piotrowi Stokowcowi. - Czas wszystko zweryfikuje. Ja się nie boję stawiać na młodych zawodników, a czy będzie to on, Michał Mak czy ktoś inny, to mamy kilka wariantów. Nie nakładałbym dużego ciężaru na to. Samo to, że nie pojechał na zgrupowanie kadry do Hiszpanii tylko został z nami to dowód, że dajemy mu szansę. Bramki w sparingach pokazują, że ma możliwości. Jesteśmy otwarci na nowe rozwiązania - powiedział trener Lechii. Sam zawodnik czuje że pojawia się przed nim szansa, którą musi wykorzystać.
Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy teraz, po okresie przygotowawczym jest pan bliżej pierwszej jedenastki w Lechii?
Mateusz Żukowski, piłkarz Lechii Gdańsk: Na pewno jestem trochę bliżej, ale ja mam ciągle 17 lat i się uczę. Przez czas trwania obozu dużo się nauczyłem i swoją postawą dałem trenerowi dylemat, by zagrać w pierwszym składzie. Przed obozem trener i ja nie spodziewaliśmy się, że tak odpalę, ale po to się ciężko pracuje.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek dogoni osiągnięciami Roberta Lewandowskiego? "To inny typ zawodnika"
W ostatnich rundach dostawał pan pojedyncze szanse, jednak na regularną grę było w ocenie trenerów zbyt wcześnie. Czy czuł pan przez to zawód?
Nie czułem, bo po ostatnim meczu sezonu 2017/18 rozmawiałem z trenerem i sam stwierdziłem, że nie był to mój dobry występ. Widziałem, że przede mną jest bardzo dużo pracy i trener też to przyznał. Nie krzyczał na mnie, tylko powiedział że jestem młodym zawodnikiem i widzi we mnie potencjał. Ja sam dostrzegłem, że chciał sprawdzić w którym jestem miejscu, żebym zobaczył ile mi brakuje do seniorskiej piłki. Od tego czasu minął prawie rok i zrobiłem duży progres. Staję się dorosłym człowiekiem, a nie dzieciakiem. Obóz pokazał, że nie odstaję nawet od zespołów zagranicznych z którymi graliśmy.
Paweł Tomczyk blisko Piasta Gliwice. Zobacz więcej!
Wcześniej grał pan w roli napastnika, a teraz jako skrzydłowy. Czy nowa pozycja na boisku jest optymalna?
To prawda, wcześniej grałem na dziewiątce, a teraz gram na prawym lub lewym skrzydle. Nie robi mi różnicy na którym, bo każdą nogą umiem operować. Wcześniej przejście na skrzydło było dla mnie problemem, bo moją bolączką była gra w defensywie, a na skrzydle trzeba być wybieganym i dużo cofać się w obronie. Ja jestem typem zawodnika, który lubi strzelać bramki, kiwać, strzelać i asystować.
No właśnie. Gra na jednym skrzydle z Filipem Mladenoviciem to z jednej strony fajna sprawa, a z drugiej on też ma ofensywne zapędy.
Dokładnie tak, graliśmy z Filipem na obozie dwa mecze. W pierwszym było widać, że za bardzo się nie rozumiemy. Obaj chcieliśmy biegać do przodu. Filip Mladenović to obrońca, który umie bronić, ale też daje dużo w ofensywie. Po tym sparingu porozmawialiśmy ze sobą i współpracowaliśmy na treningu by wzajemnie sobie pomagać na boisku i w drugim meczu było widać, że się rozumiemy.
Patrząc na skład Lechii, na skrzydłach jest więcej miejsca. W ataku lepiej niż z boku boiska prezentuje się Flavio Paixao, są Artur Sobiech i Jakub Arak. To przekwalifikowanie się może być dla pana duża szansą.
To prawda. Trener zauważył, że lepiej może mi iść na skrzydle i dlatego tu gram. Ja uważam, ze gdybym teraz się przeniósł na pozycję numer dziewięć, też nie miałbym większych problemów. Mi wcześniej mocno przeszkadzała głowa, nie umiejętności piłkarskie, bo to zawsze miałem. Ostatnio nabrałem dużo pewności siebie i mniej się boję. Mam więcej luzu, a nie stresu. Wcześniej podchodząc do meczu powtarzałem sobie, że muszę koniecznie dobrze wyprowadzić kolejną piłkę. Teraz wiem, że jak pierwsza akcja się nie uda, to będzie następna. Cały czas myślę pozytywnie i jak się zdarza słabszy mecz to nie płaczę, tylko idę dalej. Robię wszystko, by być bliżej pierwszego zespołu.
W piłce nożnej często nieszczęście jednego zawodnika jest szczęściem drugiego. Z Lechii wypożyczony został Sławomir Peszko, a kontuzję leczy Lukas Haraslin. To doskonały moment na zaistnienie w pierwszym składzie.
Lukas Haraslin dużo ze mną rozmawia i mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Początkowo wydawało się, że jego kontuzja nie będzie groźna, teraz są różne diagnozy. Ze względu na to, że nie mam jeszcze prawa jazdy często mnie odwozi i bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Podpowiada mi na boisku, a to bardzo dobry piłkarz i człowiek. Dla nas to, że nie będzie grał w najbliższym czasie to duża strata. Dla mnie pod kątem rozwoju indywidualnego to jednak szansa. Będę mógł więcej minut spędzić na boisku.
Duże wyzwanie przed Jakubem Błaszczykowskim. Zobacz więcej!
Patrząc na rundę jesienną, nawet gdy Lukas Haraslin grał, rzadko kiedy był na boisku przez pełne 90 minut. Rola jokera również panu odpowiada?
Jak najbardziej! W tym wieku nawet wejście na 20 minut to bardzo dużo. Ja muszę się zacząć rozwijać, bo staję się dorosłym człowiekiem. W Lechii jestem od dwóch lat i pora na to, by grać w dorosłej piłce.
W najbliższych miesiącach turnieje mistrzowskie rozegrają reprezentacje Polski do lat 20 i 21. Powołanych na oba turnieje może być ponad 40 zawodników. Czy to dla pana szansa, by już teraz zaistnieć?
To pytanie do trenerów kadry. Dla mnie powołania do kadr U-18 czy U-19 to bardzo fajna sprawa, bo to docenienie mojej ciężkiej pracy. Ja na pewno celuję w pierwszą reprezentację, choć wiem że jeszcze teraz nie jest to możliwe. Z drugiej strony obecnie, gdy miałbym wybierać grę w Lotto Ekstraklasie, a w kadrach w swoim roczniku, wybrałbym ligę. Ostatnio była właśnie taka sytuacja i interweniował trener Stokowiec widząc, że walczę o pierwszy skład. Granie w seniorach daje mi więcej niż w młodzieżowej reprezentacji. Gra z orzełkiem na piersi to wielki zaszczyt, ale dla rozwoju najlepsza jest gra na poziomie seniorskim, w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kolejną sprawą jest to, że grając w Lotto Ekstraklasie mogę pokazać, że jestem w stanie poradzić sobie w starszych rocznikach, choćby właśnie w kadrach U-20 czy U-21. Ja o tym jednak nie decyduję.
W sobotę wracacie do ligi. Z powyższych słów wynika, że liczy pan na wejście na boisko na meczu z Pogonią Szczecin?
Ja celuję w wyjściową jedenastkę i jestem gotowy na pełne 90 minut ciężkiej walki. Ze swojej strony będę robił wszystko, by na każdym treningu pokazywać trenerowi, że nie będzie się mylił jak na mnie postawi.