Mariusz Kuras: Chciałbym zostać w Bydgoszczy

Jaka będzie przyszłość bydgoskiego klubu? Tego na razie nie wie nikt, bo rozmowy odnośnie powołania nowej spółki stanęły w miejscu. Na pewno nad Brdą chciałby zostać trener Mariusz Kuras, który bardzo sobie chwali zaangażowanie własnych zawodników.

Przed ostatnią serią spotkań w gr. zachodniej II ligi piłkarze bydgoskiego Zawiszy mieli jeden cel. Zostać najlepszą drużyną w regionie. Przez kilka ostatnich lat prym na Kujawach i Pomorzu wiodła Unia Janikowo. Po derbowym zwycięstwie nad Victorią Koronowo tytuł po kilkunastu latach przerwy powrócił do Bydgoszczy. Jednak w klubie do euforii daleko, bowiem ciągle nie wiadomo, czy powstanie długo zapowiadana spółka z miastem.

Nad swoją przyszłością zastanawia się także trener Mariusz Kuras. Były szkoleniowiec Pogoni Szczecin i Rakowa Częstochowa sprawdził się na tym stanowisku, kiedy w kwietniu zastąpił zwolnionego nagle Piotra Tworka. - Zremisowaliśmy u siebie zbyt dużo spotkań, aby myśleć o awansie do pierwszej ligi. Chłopakom należą się jednak słowa uznania, bo w większości pojedynków graliśmy bardzo ofensywną piłkę. Na pewno chciałbym zostać w Bydgoszczy. Wszystko jednak zależy od tego, czy powstanie sportowa spółka akcyjna. Jeśli tak się stanie, to będą pieniądze na lepszych zawodników. Wówczas będzie można podpisać też nowy kontrakt. Obecny kończy mi się 30 czerwca - opowiada Kuras.

Marzeniem obecnego opiekuna Zawiszy jest wprowadzenie zespołu do Ekstraklasy. Niedawno przecież przy ulicy Gdańskiej całkowicie wyremontowano stadion, na którym może zasiąść ponad 20 tysięcy fanów. - To byłoby coś wspaniałego. Krzyk tych kibiców byłoby pewnie słychać nawet w Koronowie i okolicach. Jest w tej drużynie kilku dobrych zawodników. Na przykład Szymon Maziarz, który w tym sezonie strzelił dziesięć bramek. Jest wiele pozytywów, ale teraz wszystko jest w rękach władz naszego miasta. Chcemy grać o najwyższe cele, bo Zawisza na to zasługuje. Dla takich chwil na pewno warto żyć - kończy Kuras.

Komentarze (0)