Michał Janota krytykuje stan boiska. "To jest jakaś patologia. Rządził przypadek"

Newspix / GRZEGORZ RADTKE / 058sport.pl  / Na zdjęciu: Michał Janota
Newspix / GRZEGORZ RADTKE / 058sport.pl / Na zdjęciu: Michał Janota

Wszyscy piłkarze Arki Gdynia nie zostawili suchej nitki na stanie murawy. Gdynianie w niedzielę okazali się słabsi na inaugurację rundy wiosennej od Korony Kielce (1:2) i wyraźnie skomplikowali swoją sytuację w tabeli.

Lider żółto-niebieskich - Michał Janota wypowiedział się w ostrych słowach na temat boiska. Były zawodnik m.in. Feyenoordu Rotterdam uważa, że nie dało się grać w piłkę. - Wszyscy widzą stan boiska. Nie trzeba głośno o tym mówić, ale to jest jakaś patologia. Jeżeli ktoś oczekuje w Lotto Ekstraklasie jakiejkolwiek jakości, to teraz widzi, że się nie da. Na murawie rządził przypadek. Straciliśmy jednak dwie bramki po stałych fragmentach gry. Trzeba to wziąć na swoje barki, ponieważ to była akurat nasza ewidentna wina - powiedział Janota.

Zobacz takżeStałe fragmenty gry i murawa nie sprzyjały Arce. "Brutalne zderzenie z ekstraklasą".

Dlaczego "Arkowcy" tak słabo bronili przy stałych fragmentach? 29-latek stoi murem po stronie trenera Zbigniewa Smółki, który cały czas stara się poprawić grę piłkarzy w tym elemencie. - Tracimy dwie bramki po stałym fragmencie. Trener nas uczula co mecz, ale na takie rzeczy nie ma wpływu. To my jesteśmy na boisku i to nas należy rozliczać. Popełniamy ciągle te same błędy. Nie widziałem jeszcze tych goli, więc nie mogę powiedzieć, co nie zagrało - dodał.

Jak pomocnik drużyny z Trójmiasta podsumował niedzielne starcie? - Nie dało się grać w piłkę. Korona pokazała się z walecznej strony i myślę, że przez 30 minut byliśmy troszeczkę "zaspani". Później złapaliśmy swój rytm, ale przed przerwą straciliśmy drugą bramkę. Ciężko się grało. Posyłaliśmy długie piłki i daleko rzucaliśmy futbolówkę z autu. Widzieliśmy stan murawy. Nie dało się grać w piłkę po ziemi i taką mieliśmy na to receptę. Staraliśmy się szukać rozwiązań, ale Korona grała dobrze w defensywie i wybijała nas z rytmu. Nie osiągnęliśmy celu na ten mecz. Trzy punkty jadą do Kielc. Trzeba gonić rywali - przyznał Janota.

Zobacz takżeRafał Siemaszko wstał z ławki i dał drużynie impuls. "Zawsze chcę pomagać".

Teraz gdynianie pojadą na sobotni mecz do Sosnowca. Oba kluby mają swoje cele na ten sezon, ale obecnie są bardzo daleko od ich realizacji. Arka w tym momencie traci aż pięć "oczek" do zamykającej pierwszą ósemkę Cracovii - Każdy mecz w naszym przypadku będzie z nożem na gardle. Chcemy awansować do ósemki, a Sosnowiec broni się przed spadkiem. Nikt na pewno się nie położy na boisku. Trzeba jechać i wygrać, ale łatwo nie będzie. Mam tylko nadzieję, że murawa będzie lepsza - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: