Sebastian Szymański: Naciskałem, by zostać w Legii Warszawa

Newspix / Tomasz Wantula / Na zdjęciu: Patryk Dziczek (z lewej) i Sebastian Szymański (z prawej)
Newspix / Tomasz Wantula / Na zdjęciu: Patryk Dziczek (z lewej) i Sebastian Szymański (z prawej)

- Dla mnie było prawie oczywiste, że wiosnę spędzę w Warszawie. Zagraniczny klub też trzeba dobrze wybrać - przyznaje Sebastian Szymański, piłkarz Legii. W sobotę Legia Warszawa zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań. Początek meczu o godzinie 18.

Już w sobotę wielki mecz Lech Poznań - Legia Warszawa. "Wielki" swoją historią, bo gdyby brać pod uwagę jedynie formę, jaką zespoły zaprezentowały w minionej kolejce, należałoby raczej napisać, że kibice doświadczą starcia ligowego dżemu z ekstraklasową marmoladą. Lech nie tyle przegrał z Piastem w Gliwicach, co został przez zespół Waldemara Fornalika rozsmarowany.

Legia z kolei miała pokonać przed własną publicznością Cracovię i rozpocząć gonitwę za Lechią Gdańsk. Mistrz Polski prowadzony przez Ricardo Sa Pinto na tle krakowian zaprezentował się jednak dramatycznie słabo, nie miał argumentów w starciu ze znakomicie poukładanym przez Michała Probierza zespołem. Porażka 0:2 bolała warszawskich kibiców mniej niż sam jej styl.

Czytaj też: Sebastian Szałachowski. Igraszki z diabłem

Przed sobotnim meczem Lech Poznań - Legia Warszawa dużego wywiadu "Przeglądowi Sportowemu" udzielił Sebastian Szymański. Młoda gwiazda ekipy mistrza Polski mówi o swojej pozycji w zespole, formie oraz wysokich oczekiwaniach wobec niego. Odnosi się także do ostatnich, ligowych występów Legii i porażki z Cracovią.

ZOBACZ WIDEO Wszołek alternatywą dla Grosickiego? "Nikomu nie zamykam drogi do kadry"

- Trudno oglądało się to spotkanie, a w Poznaniu spodziewam się walki na całego. Nikt nie odstawi nogi. Nie możemy przegrywać u siebie w takim stylu, jak w niedzielę z Cracovią. Szczególnie, że Żyleta była wypełniona do ostatniego miejsca, a my gramy słabo i nie wygrywamy. W Poznaniu postaramy się odzyskać zaufanie kibiców po tamtej porażce - przyznał na łamach "Przeglądu Sportowego" Szymański, który uważa przy tym, że sobotnie starcie na pewno nie będzie miało decydującego znaczenia w kontekście walki o mistrzostwo Polski.

Druga w tabeli Legia traci w tym momencie do lidera z Gdańska cztery punkty. Z kolei Lech zajmuje siódme miejsce, do lidera traci 13 punktów. Nad "kreską" dzielącą dwie ósemki ma z kolei tylko jedno oczko zapasu.

Dawid Kownacki ma problem. Polak nie przekonał do siebie trenera Fortuny Duesseldorf

W przypadku młodego pomocnika Legii można zadawać pytanie: kiedy wyfrunie z Warszawy do jednej z mocnych lig zagranicznych? Jak się okazuje, niemal pewne było, że Szymański w zimowym oknie transferowym nigdzie z Łazienkowskiej się nie ruszy. Taka była bowiem jego wola.

- Naciskałem, by zostać w Legii. Dla mnie było prawie oczywiste, że wiosnę spędzę w Warszawie. Zagraniczny klub też trzeba dobrze wybrać - mówi piłkarz i dodaje: - Nic mi nie zakłócało przygotowań, głową byłem przy drużynie, a myśli nie krążyły wokół tego, że na przykład następnego dnia dostanę sygnał i będę musiał opuścić zgrupowanie i lecieć do innego klubu. W Legii mam wszystko, niczego mi nie brakuje i dobrze zrobiłem, że zostałem. Sam tego chciałem.

Mecz Lech Poznań - Legia Warszawa w sobotę o godzinie 18:00. Transmisja w Canal+.

Źródło artykułu: