Włoscy dziennikarze podczas wizyty w Polsce i reportażu z rodzinnej miejscowości Krzysztofa Piątka zachwycili się naszym piłkarzem do tego stopnia, że uwierzyli w żart o "dniu Piątka" widząc w naszym kalendarzu nazwę dnia tygodnia. Przyjęli za pewnik, że władze Niemczy na cześć napastnika wymyśliły specjalne święto honorując w ten sposób piłkarza za znakomitą formę w Serie A.
Czytaj także: Ogromne zamieszanie w meczu Thiago Cionka. SPAL przegrał z Fiorentiną
Snajper Milanu strzelał gole we Włoszech już w zasadzie w każdy dzień, ale nie w piątek. Zmienił to w meczu z Empoli, otworzył wynik i mógł mieć deja vu, bo w bardzo podobny sposób rozpoczął świetną strzelecką serię we Włoszech. I to z tym samym rywalem.
Dlatego Matias Silvestre za punkt honoru wziął sobie powstrzymanie polskiego piłkarza. Za Piątkiem pobiegłby pewnie nawet do toalety, polskiego napastnika "przestawiał" przy każdym starciu fizycznym, dlatego w pierwszej połowie piłkarz Milanu częściej leżał na murawie, niż po niej biegał. Silvestre świetnie powstrzymywał Polaka z przodu, a agresywna gra Argentyńczyka wybiła Piątka z rytmu na tyle, że napastnik miał kłopoty nawet z przyjęciem piłki i często ją tracił.
ZOBACZ WIDEO Świetna forma napastników problemem Brzęczka? "Jestem po rozmowach z Lewandowskim i Piątkiem"
Kibice Milanu czekali na przebudzenie Polaka, a w Mediolanie błyszczał inny reprezentant naszego kraju. W pierwszej połowie to Bartłomiej Drągowski zachwycał, w świetnym stylu obronił uderzenie Samuela Castillejo. To w zasadzie powinien być gol, ale były zawodnik Jagiellonii odbił piłkę zmierzającą w okienko. Drągowski, o którym można powiedzieć, że wznowił karierę po trzech latach siedzenia na ławce rezerwowych Fiorentiny, po zmianie stron już tak nie czarował.
Swoim zespołem wstrząsnął natomiast Piątek. Przez 45 minut użerał się z Silvestrem, ale w końcu tak go przepchnął, że rywal oglądał jego plecy. Złość i pretensje zawodnika Empoli niewiele pomogły, bo sędzia uznał, że polski napastnik zagrał czysto i prawidłowo strzelił gola. Piątek grą bez piłki zgubił krycie, wyszedł na czystą pozycję w polu karnym i na początku drugiej połowy z kilku metrów pokonał Drągowskiego. Mimo kilku starć z kolegą z kadry w polskiej lidze, strzelił mu dopiero pierwszego gola w karierze.
Po trafieniu Piątka zaczął się dramat Empoli. Gdy z trybun słychać było jeszcze euforię i okrzyki "pum! pum!" po golu Polaka, kolejną bramkę zdobył Franck Kessie podcinając piłkę nad Drągowskim.
Nasz bramkarz był chyba w lekkim szoku, bo powinien zachować się zdecydowanie lepiej przy kolejnym golu Milanu. Nie upilnował jednak bliższego słupka bramki i Castillejo zmieścił tam piłkę. Było już 3:0 i Drągowski może się cieszyć, że sędzia korzystał w tym spotkaniu z powtórek wideo. Polski bramkarz w sumie wyciągał piłkę z siatki pięć razy, ale sędzia dwóch goli nie zaliczył - po strzałach Paquety i Fabio Boriniego.
AC Milan - Empoli FC 3:0 (0:0)
1:0 - Krzysztof Piątek 49'
2:0 - Franck Kessie 51'
3:0 - Samuel Castillejo 67'
Składy:
Milan: Gianluigi Donnarumma - Andrea Conti, Mateo Musacchio, Alessio Romagnoli, Ricardo Rodriguez - Franck Kessie, Tiemoue Bakayoko (80' Lucas Biglia), Lucas Paqueta (69' Fabio Borini) - Samuel Castillejo, Krzysztof Piątek (69' Patrick Cutrone), Hakan Calhanoglu.
Empoli: Bartłomiej Drągowski - Frederic Veseli, Matias Silvestre, Cristian Dell'Orco - Giovanni Di Lorenzo, Afriyie Acquah (66' Salih Ucan), Ismael Bennacer, Rade Krunić, Manuel Pasqual (74' Marko Pajac) - Diego Farias (66' Antonino La Gumina), Francesco Caputo.
Żółte kartki: Calhanoglu (Milan) oraz Di Lorenzo (Empoli).
Sędzia: Piero Giacomelli.
[multitable table=997 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]