Michał Gałęzewski: Lechia Gdańsk, dominator na miarę naszych możliwości (komentarz)
Sytuacja polskiej piłki klubowej taka, że by dominować wystarczy mieć trenera z prawdziwego zdarzenia umiejącego dobrać taktykę i normalne proporcje w drużynie. Lechia Gdańsk przewodzi w lidze i od środy jest pierwszym półfinalistą Pucharu Polski.
Aby znaleźć się tu gdzie jest, Lechia Gdańsk przebyła bardzo daleką drogę. Nie wszyscy kibice to pamiętają, ale XXI wiek klub znad morza rozpoczynał w A klasie. To fani na zgliszczach marzeń o wielkiej piłce zgłosili na tak niski poziom rozgrywkowy byłego zdobywcę Pucharu Polski, który w jednej lidze rywalizował z Sokołem Mareza, Tęcza Siwiałka czy Piastem Majewo.
Lechia gra na dwóch frontach. Fantazjowanie nic nie da, liczy się ciężka praca. Zobacz więcej!
Awanse wyżej przyszły szybko, a Lechia w Lotto Ekstraklasie gra już jedenasty sezon. W międzyczasie klub miał różne pomysły na drużynę. Początkowo koncepcja opierała się na zawodnikach charakternych, związanych z miastem i regionem. W ostatnim czasie zaczęto sprowadzać piłkarzy o uznanej marce, którym nie wyszło zagranicą. Były momenty, w których na etacie w Lechii było nawet kilkunastu obcokrajowców, a podczas okienek transferowych sprowadzano wątpliwej jakości graczy w olbrzymiej liczbie. Budżet się nie spinał, wyników nie było.
ZOBACZ WIDEO Polscy piłkarze w wysokiej formie. Przepiękny gol Milika z rzutu wolnegoZespół miał potencjał, ciągle czegoś jednak brakowało. Po sezonach, w których Lechia zajmowała miejsca tuż za tymi gwarantującymi grę w eliminacjach do europejskich pucharów, przyszedł rok, którego konsekwencje oglądamy teraz. Lechia Gdańsk miała w kadrze wielu zawodników, którzy odcinali kupony za irracjonalne stawki. Zespół nie był dobrze przygotowany kondycyjnie do sezonu, na ławkę trenerską usiadł debiutant z Walii i już po jego odejściu, do końca zespół walczył o utrzymanie. Szczytem była porażka 0:5 w Gdańsku z Koroną Kielce. Taki gong okazał się przydatny, nastąpiło oczyszczenie.
W roli strażaka zatrudniony został Piotr Stokowiec, który od razu mówił o celach długoterminowych i krótkoterminowych. Najważniejsze było utrzymanie w lidze, co udało się nie bez problemów. Latem doszło do zmian, które teoretycznie nie powinny dla klubu oznaczać rozwoju. Pozbyto się kilku byłych reprezentantów Polski, zrezygnowano z usług wielu obcokrajowców i wprowadzono do składu juniorów z akademii, którzy rok wcześniej spadli z Centralnej Ligi Juniorów. To teoretycznie nie miało prawa się udać.
A jednak! Lechia Gdańsk stała się dominatorem w lidze. Teoretyczne osłabienia okazały się wzmocnieniami, bo zwolniły miejsce głodnym rozwoju młodym zawodnikom, których trzeba było tylko odpowiednio nakierować na właściwe tory. Podczas gdy Jagiellonia i Legia biją rekordy, mając w kadrach odpowiednio 16 i 15 obcokrajowców, Cracovia i Korona z 13 zawodnikami spoza Polski i Lech z 12 depczą im po piętach tej klasyfikacji, w kadrze Lechii jest ich ośmiu, a w ostatnich dwóch meczach w wyjściowej jedenastce ośmiu piłkarzy to byli Polacy. Dodatkowo w Lechii jest wielu piłkarzy, którzy w przyszłym sezonie będą mieli status młodzieżowca.
Tomasz Makowski nie czuje się pewniakiem. Zobacz więcej!
Oni nie tylko figurują w kadrze, ale również stają się w niej wartością dodaną. Prawdziwym odkryciem jest Tomasz Makowski. On oraz Karol Fila w ubiegłym sezonie byli tak daleko pierwszej drużyny, że wypożyczono ich do niższej ligi. Teraz to podstawowi piłkarze Lechii. W kolejce są jeszcze Mateusz Sopoćko czy Mateusz Żukowski, a w meczu Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze na ławce usiadł Filip Dymerski, który w kwietniu będzie obchodził swoje 17. urodziny. Po okienku zimowym, w którym do Gdańska nie przyszedł nikt, odeszło czterech zawodników z szerokiej kadry, a do tego Rafał Wolski zerwał więzadła krzyżowe. Zespół nie gra gorzej, a jeszcze skuteczniej - w lidze i w Pucharze Polski wygrał 3 razy i raz zremisował.
Obcokrajowcy będący w Lechii to również inni stranieri niż w pozostałych klubach. Wszyscy będący blisko wyjściowej jedenastki swobodnie porozumiewają się w naszym języku. Filip Mladenović nauczył się biegle mówić po polsku w rok i prowadził nawet w klubowych mediach społecznościowych talk show, wraz ze Zlatanem Alomeroviciem. Dusan Kuciak i Lukas Haraslin mówią w taki sposób, jakby od przynajmniej dwóch pokoleń mieszkali nad Wisłą, a Joao Nunes czy Flavio Paixao to jedni z nielicznych przybyszy z półwyspu iberyjskiego w naszej lidze udzielający wywiadów po polsku.
Lechia Gdańsk nie gra porywająco, nie prezentuje wielkiej piłki, nie miażdży rywala na boisku, ale należy tu zadać sobie pytanie - czy to jest potrzebne w polskiej lidze? Okazuje się, że wystarczy konsekwencja w działaniu, doskonałe przygotowanie taktyczne i opanowana do perfekcji koncentracja na boisku. Tego zespołowi Piotra Stokowca nie odmówi nikt. Lechia w tym sezonie przegrała dwa razy - w 8. i 10. kolejce. W 23 meczach zdobyła 37 bramek (drugie miejsce w lidze, za Jagiellonią która ma 38 goli) i straciła ich 18 (druga w klasyfikacji Cracovia ma po stronie strat 22 gole). Do tego Lechia jest pierwszym półfinalistą Pucharu Polski i ma 7 punktów przewagi nad wiceliderem oraz 10 punktów zapasu nad trzecim miejscem.
Czy już teraz jest to Lechia marzeń pokoleń kibiców tego klubu, czekających na pierwszy wielki sukces w lidze? Najbliższe kolejki mogą to zweryfikować, przecież niejeden zespół w naszym kraju zaliczył nagły spadek formy, jednak nic nie wskazuje na to, że coś złego miałoby się nagle zdarzyć w Gdańsku. To chyba czas, w którym kibice z tego miasta powinni pokazać, że są z drużyną. Pustki na trybunach pięknego stadionu lidera rażą w oczy. Ten zespół ma teraz przecież wszystko, by dać się lubić. W końcu to lider i dominator na miarę możliwości Lotto Ekstraklasy.