Już w 4. minucie Piast Gliwice otworzył wynik spotkania ze Śląskiem Wrocław. - Tak szybko strzelona bramka dodaje skrzydeł. Dzięki niej dobrze weszliśmy w mecz, a ja też poczułem się pewnie. Szkoda, że w drugiej połowie nie dołożyłem kolejnego trafienia, ale asysta też się liczy - powiedział Piotr Parzyszek, strzelec pierwszej bramki dla Piasta.
Mimo widocznej przewagi gliwiczan, zawodnik Piasta dostrzega pozytywy w postawie Śląska. - W pierwszej połowie zakładali nam dobry pressing, bo momentami mieliśmy problemy wyjść z tej gry. Śląsk nie tworzył jednak sytuacji, ale jest to solidna drużyna. Są na dobrej drodze, jednak mają trochę do poukładania - przyznał.
Dziesięć minut po przerwie Joel Valencia trafił na 2:0 i było po meczu. - Druga bramka zamknęła mecz. Poza strzałem z samej końcówki goście nie mieli w zasadzie żadnej okazji. Po raz kolejny potwierdziło się, że mamy bardzo solidną defensywę - cieszył się snajper.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu
Czytaj również: Paweł Brożek i przeszczep od orangutana
Jeszcze w pierwszej odsłonie sędzia podyktował rzut karny po faulu na Parzyszku. Po konsultacji VAR zmienił jednak decyzję. - Poczułem kontakt. Gdy sędzia odgwizdał przewinienie byłem pewny, że będzie rzut karny. Potem arbiter anulował go po analizie VAR i do tej pory nie wiem dlaczego - nie ukrywał 25-latek.
Już w następnej kolejce Piasta czekają derby z Górnikiem Zabrze. - Pamiętam jak "Badi" strzelił bramkę na 1:0 w ostatnich derbach i to były wielkie emocje. Najpierw jednak musimy się zregenerować, a później skupimy się na Górniku - podsumował Parzyszek.
Zobacz też: Śląsk bezradny w Gliwicach