Piękna bramka Carlitosa. Duża klasa Hiszpana, który zaczyna się rozkręcać

Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Carlitos
Newspix / Piotr Matusewicz / Na zdjęciu: Carlitos

Hiszpan kapitalnym strzałem z dystansu otworzył wynik meczu z Arką Gdynia (2:1). To była jedna z jego piękniejszych bramek dla warszawskiego klubu. Carlitos rozkręca się na dobre, pokazując jednocześnie, że zapomniał już o kiepskim początku rundy.

W tym artykule dowiesz się o:

W meczu Arki Gdynia z Legią Warszawa przez wiele minut wiało nudą. Trudno było doszukać się składnych akcji, piłkarze notowali wiele prostych strat. Sprawy w swoje ręce wziął w końcu Carlitos.

Gwiazdor Legii w 59. minucie posłał piłkę w samo okienko bramki strzeżonej przez Pavelsa Steinborsa. Łotysz był bez szans, mógł jedynie odprowadzić futbolówkę wzrokiem.

To było fenomenalne uderzenie hiszpańskiego napastnika, który udowodnił swoje nieprzeciętne umiejętności. Koledzy byli pod wrażeniem jego uderzenia. W ramach radości Andre Martins kucnął i chciał "wypastować" but Carlitosa.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Krzysztof Piątek strzelił kolejnego gola. Dał zwycięstwo Milanowi! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zobacz także: "Ja lubię grać w każdym meczu". Robert Lewandowski nie potrzebuje zmiennika w Bayernie

- Najważniejsze jest zwycięstwo. Zdobyliśmy cenne trzy punkty. Mamy jednak jeszcze nad czym pracować. Musimy lepiej operować piłką. To cały czas kuleje - skromnie przyznał po meczu.

Trener Ricardo Sa Pinto w tym spotkaniu zdecydował się na ustawienie z dwoma napastnikami. Carlitosowi w ataku pomagał Sandro Kulenović, który po pięknej akcji strzelił bramkę na 2:0. - Jak się z nim czuję na boisku? Dobrze. Dla mnie nie ma znaczenia, czy pełnię rolę drugiego napastnika, "dziesiątki", czy gracza najbardziej wysuniętego. Robię to, co wymaga ode mnie trener - wytłumaczył piłkarz, który opuścił boisko już w 69. minucie. To efekt drobnej kontuzji. Trener Sa Pinto nie chciał ryzykować pogłębienia się urazu.

- W Gdyni zdecydowaliśmy się grę dwoma napastnikami: Kulenoviciem i Carlitosem. Oni na pewno mogą ze sobą wspólnie grać. Strzelili po golu. Jestem z nich bardzo zadowolony, bo wykonywali założenia taktyczne. Bardzo ciężko pracowali na boisku - przyznał Portugalczyk.

Dla Carlitosa było to już 10. trafienie w Lotto Ekstraklasie w tym sezonie. Hiszpan rozkręca się na dobre, pokazując jednocześnie, że zapomniał już o kiepskim początku rundy. Przypomnijmy, że w pierwszym spotkaniu na wiosnę w ogóle nie pojechał z drużyną do Płocka na mecz z Wisłą. Trener Sa Pinto odsunął go, bo ten myślami był przy transferze do ligi MLS.

Hiszpańskim napastnikiem bardzo poważnie interesował się New York City FC. Amerykanie byli gotowi zapłacić za piłkarza Legii około 2,5 mln euro. Ostatecznie do transferu nie doszło. - Nie chcieliśmy Carlitosa sprzedawać, ale "poszliśmy" do niego, żeby sam też mógł powiedzieć czego chce. Ma swoje lata, klub, jak mówiłem, jest poważny, a my w Legii nie blokujemy piłkarzy na siłę - tłumaczył później prezes Dariusz Mioduski.

Legia zapłaciła za Carlitosa latem ubiegłego roku 450 tysięcy euro Wiśle Kraków. Hiszpan rozegrał w tym sezonie 32 spotkania, w których strzelił 13 bramek oraz zaliczył pięć asyst. Jego kontrakt z mistrzem Polski obowiązuje do 30 czerwca 2021 roku.

Zobacz także: Legia goni Lechię, a Wisła Kraków jest bliżej grupy mistrzowskiej. Zobacz tabelę Lotto Ekstraklasy

Źródło artykułu: