Relacje Lewandowskiego z Kloppem nie były na początku najlepsze. Były kiepskie albo nawet złe. Niemiecki trener miał pretensje do Polaka, a nasz piłkarz nie wiedział za co. Zanim jednak Klopp sprawił, że Lewandowski zrobił krok w przód, najpierw zamęczył go treningami.
Dla obecnego kapitana reprezentacji przeskok z polskiej ligi na niemieckie boiska był zbyt duży. Zajęcia w Lechu w porównaniu do treningów w Borussii były dla naszego zawodnika odpoczynkiem. A Lewandowski do Bundesligi przechodził jako mistrz Polski i król strzelców ekstraklasy. O początkach w BVB opowiadał w rozmowie z Anitą Werner w "Faktach po Faktach".
- Do formy z czasów Lecha doszedłem dopiero po trzech miesiącach. Wcześniej oczywiście bardzo ciężko pracowałem w Dortmundzie, ale byłem po prostu zajechany. Odczuwałem tak duże zmęczenie, że na treningach nie byłem w stanie pokazywać tego, co w Polsce. Potrzebowałem czasu, żeby się przystosować. Później tak się stało i byłem gotowy na kolejny krok - stwierdził napastnik.
ZOBACZ WIDEO Liverpool na krawędzi? "Może się okazać, że przegrali ligę i została im tylko Liga Mistrzów"
Ale to było za mało. W klubie wymagano od niego goli, a w pierwszym sezonie Polak nie strzelił ich za wiele (tylko osiem w Bundeslidze). Klopp był dla napastnika surowy. - Znał parę słówek w języku polskim, ale nie będę ich przytaczał, ponieważ ze względu na cenzurę nie wszystkie nadają się do cytowania - mówił piłkarz w rozmowie z TVN24.
Hasan Salihamidzić: Porozmawiamy z Robertem Lewandowskim na temat nowego kontraktu
- Słyszałem: jeżeli pokażesz w meczach 70 procent tego, co na treningu, to będziemy szczęśliwi. Nie wiedziałem jednak, jak interpretować te słowa. Problemem nie były moje umiejętności, a to, co miałem w głowie. Musiałem rozwinąć się również w kwestii mentalnej. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że Klopp ukształtował mój charakter. Byłem innym zawodnikiem, gdy przyjechałem do Dortmundu z Poznania i gdy wyjeżdżałem do Monachium - kontynuował Polak.
Do "przemiany" doszło po meczu Ligi Mistrzów z Marsylią w 2014 roku. Lewandowski poprosił Kloppa o rozmowę. To była ich pierwsza dłuższa konwersacja, trwała prawie dwie godziny. Lewandowski wcześniej opowiadał nam o jej przebiegu.
- Zaczęliśmy od razu po meczu, dużo było sytuacji niewyjaśnionych. Dowiedziałem się w końcu, czego Klopp ode mnie wymaga, czego oczekuje. Sam powiedziałem, jak to wygląda z mojej perspektywy. Męczyło mnie kilka rzeczy, których nie byłem świadomy. Między innymi presja i poczucie, że nie jest tak, jak sobie tego życzyłem - wspominał piłkarz na naszych łamach.
Lewandowski narzekał, że Klopp w pierwszej kolejności miał pretensje do Polaków. Raz nawet krzyczał na Jakuba Błaszczykowskiego, choć pomocnika nie było na boisku, siedział na ławce rezerwowych. - Klopp coś zrozumiał. Że nie tylko do nas, Polaków, należy mieć pretensje, że to nie my musimy być wszystkiemu winni - wyjaśnił trenerowi kapitan kadry.
Oczyszczające spotkanie we Francji okazało się przełomowe. W następnym meczu z Augsburgiem Lewandowski strzelił trzy gole i miał asystę (4:0). Nie chodziło jednak o bramki, a zmianę myślenia. - Od tego momentu poszło, wszystko ruszyło. Dziś jestem przekonany, że ta rozmowa była mi potrzebna. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, ile takie proste rzeczy mogą znaczyć, bardzo mi to pomogło. Wtedy zrozumiałem, co muszę zmienić, jak muszę myśleć - przekonywał.
Od tamtej sytuacji minęło pięć lat, trener i piłkarz nie współpracują ze sobą od 2015 roku, ale ciągle są w kontakcie. Chociaż przed dwumeczem Bayernu Monachium z Liverpoolem mocno go ograniczyli. - Czasem wysyłamy sobie SMS, dłużej rozmawialiśmy latem, przy okazji sparingu - mówił napastnik w wywiadzie z Anitą Werner. Przeciwko Kloppowi Lewandowski grał tylko raz, na Anfield trzy tygodnie temu. Było 0:0. - Teraz wolałem do trenera nie pisać, żeby nie przekroczyć pewnej granicy. Ale to ja chcę być górą w tym starciu - kończy napastnik mistrza Niemiec.