Trener Adam Nawałka kładzie bardzo duży nacisk na to, by jego podopieczni podtrzymywali rytm meczowy. Dlatego w zasadzie każdy, kto nie załapie się do składu na spotkania w elicie, występuje w danej kolejce w III lidze.
Gdy 9 marca rezerwy inaugurowały rundę wiosenną potyczką z Bałtykiem Koszalin (4:0), w ich wyjściowej jedenastce pojawili się Matus Putnocky, Marcin Wasielewski, Dimitris Goutas, Wołodymyr Kostewycz oraz Mihai Radut. Poza Rumunem, który zmarnował dwie stuprocentowe sytuacje, wszyscy zaprezentowali się przyzwoicie i wnieśli oczekiwaną jakość.
Jeszcze większy zaciąg na hit
W sobotę podopieczni Dariusza Żurawia zmierzą się na wyjeździe z Mieszkiem Gniezno, z którym ex aequo liderowali po jesieni. To może być jeden z kluczowych meczów w walce o awans rezerw do II ligi.
ZOBACZ WIDEO Skandaliczny transparent na stadionie Lechii. "Jest delegat PZPN, jest obserwator. Nikt nie zareagował!"
Niewykluczone, że grupa piłkarzy, którzy zasilą drugi zespół będzie jeszcze szersza niż przy okazji starcia z Bałtykiem. Powód? Drużyna Adama Nawałki swoje spotkanie w Lotto Ekstraklasie rozegra już w piątek wieczorem, zatem do rezerw będą mogli zejść nawet ci, których były selekcjoner posadzi na ławce, bądź wystąpią w niepełnym wymiarze (wtedy według regulaminu brakującą liczbę minut wolno im dograć w III lidze).
Nawałka korzysta z możliwości, jakie dają rezerwy w zdecydowanie większym zakresie niż jego poprzednicy. Podkreśla jednak, że wysyłania tam zawodników nie należy traktować jako kary, mimo że właśnie tak część kibiców odbiera te decyzje.
- Nikt nie stracił u mnie kredytu zaufania. Darzę nim wszystkich piłkarzy, choć musimy pracować nad wydobyciem swojego potencjału. W Legnicy popełnialiśmy błędy indywidualne, które wpłynęły na wynik, ale nikogo nie skreślam, bo nie brały się one z lekceważenia rywala, czy braku zaangażowania. Zawiodła raczej koncentracja, a może moi zawodnicy nie byli w stanie zareagować lepiej, gdyż przeciwnik był w tym momencie w solidniejszej dyspozycji. Odbyliśmy w tygodniu wiele rozmów indywidualnych, jednak nawet jeśli ktoś zagra słabiej, nie zamierzam odbierać mu szans - powiedział Nawałka.
Zsyłka do rezerw sposobem na otrzeźwienie?
Faktem jest jednak, że lechici wiosną spisują się bardzo mizernie. Na pięć ligowych meczów wygrali zaledwie dwa, a nawet w zwycięskich potyczkach z Legią Warszawa (2:0) i Arką Gdynia (1:0) styl był daleki od przekonującego. Nic więc dziwnego, że wśród kibiców coraz więcej jest głosów, że zsyłka kilku graczy do rezerw powinna być oczywistością i to właśnie w formie kary, a nie tylko dla podtrzymania rytmu meczowego.
Nawałka - przynajmniej w oficjalnych wypowiedziach - na taki krok się na razie nie decyduje, a przed piątkowym starciem z Górnikiem Zabrze (początek o godz. 20.30) zachowuje optymizm. Skąd go czerpie? - Opieram go przede wszystkim na podejściu moich podopiecznych. Zrobiliśmy analizę tego co działo się w Legnicy. Był czas na mocne słowa, ale to co złe musieliśmy wyrzucić, by oczyścić głowy. Widzę podczas treningów, że reakcja drużyny jest odpowiednia. Dlatego uważam, że koncentracja będzie na wysokim poziomie. Zespół jest świadomy trudnej sytuacji. Nie zmieniamy kierunku pracy, on jest cały czas taki sam. Być może potrzeba nam więcej czasu, by pod każdym względem osiągnąć zadowalający poziom - zakończył.