Syn Mirosława Tłokińskiego gra główną rolę w filmie Władysława Pasikowskiego

Materiały prasowe / Plakat filmu
Materiały prasowe / Plakat filmu

Philippe Tłokiński wcielił się w rolę Jana Nowaka Jeziorańskiego. Mirosław, jego ojciec, legendarny piłkarz łódzkiego Widzewa, miał nadzieję, że syn pójdzie w jego ślady. Na szczęście ten wybrał swoją drogę.

Dzięki roli legendarnego "Kuriera z Warszawy" Philippe Tłokiński ma szansę wejść do grupy gwiazd polskich aktorów. Już wcześniej miał kilka dobrych ról i zdobywał uznanie krytyków, ale dopiero teraz ten 34-latek może wejść do mainstreamu. 15 marca film Pasikowskiego wchodzi do kin.

Pomyśleć, że jego ojciec chciał, żeby był piłkarzem. - Uważałem, że ma umiejętności i predyspozycje o wiele większe ode mnie. Byłem przekonany, że może stać się dużo lepszym piłkarzem. Ale jego serce i pasja poszły w innym kierunku -opowiadał nam Mirosław Tłokiński, legendarny piłkarz Widzewa Łódź. To właśnie "Tłoczek", jak nazywali go koledzy, był kluczowym zawodnikiem drużyny, która w sezonie 1982-83 wyeliminowała Liverpool i doszła do półfinału Pucharu Mistrzów.
Ale jego syn nie zdecydował się pójście w jego ślady.

ZOBACZ WIDEO Skandaliczny transparent na stadionie Lechii. "Jest delegat PZPN, jest obserwator. Nikt nie zareagował!"

- Nie lubiłem piłki nożnej. Ta historia wiąże się z przymusem. Byłem zmuszany do gry. Ojciec miał dobre zamiary. Chciał mi przekazać najlepsze co ma. Tyle że robił to w dość agresywny sposób - opowiada nam Philippe. Zresztą przyznaje, że ojciec nie bardzo chciał słuchać, gdy chłopak próbował przekazać, że piłka to nie to.

- Chciałem mu to powiedzieć przez dłuższy czas. Parę razy mówiłem "nie", ale nie było to wystarczająco głośne i dosadne. Przerywałem, ale wracałem. Gdy przez dwa miesiące nie grałem w piłkę, trudno było dogadać się z tatą. Był zły. To trwało latami. Gdy zaczynałem grać, relacje się poprawiały. To tak, nie, nie, tak, to się ciągnęło. Badałem teren. Aż w końcu powiedziałem stanowcze "nie" - opowiada. - Myślę, że ten przełomowy moment nastąpił, gdy zacząłem rosnąć, gdy w pewnym momencie wzrostem dogoniłem ojca, przełamałem barierę psychiczną.

Czy liga angielska zdominuje europejski futbol

Mirosław długo nie mógł pogodzić się z decyzją syna. Dopiero po latach dotarło do niego, że nie miał racji. - To był mój błąd. Jako były zawodnik Widzewa uważałem, że ten widzewski gladiatorski sposób to najlepsze, co może być. Teraz wiem, że najważniejsza oprócz tego jest chęć. Ja ją miałem naturalnie od początku, Philippe nie. Wielki futbol jest ciężką drogą życia i aby ją pokonać oraz pokonywać innych trzeba zaakceptować jej trudy.

Mirosław Tłokiński przekonał się do decyzji syna, gdy przyszedł na przedstawienie z okazji zakończenia roku szkolnego. Philippe miał wtedy 17 lat.

Polska Ekstraklasa na peryferiach Europy

- Na sali było jakieś 600 osób. Było to wspaniałe. Tego dnia doszedłem do wniosku, że miał rację. On i jego nauczyciel, który odszukał w nim prawdziwy talent. Zrozumiałem, że popełniłem błąd naciskając na niego. Przed rozpoczęciem nie wiedziałem, że tekst jest aż tak długi. Sztuka trwała ponad godzinę i on cały czas w tym uczestniczył. Było to dla mnie niesamowite, że się nie pomylił. Siedzieliśmy w jednym z pierwszych rzędów. Nie, nie płakałem, ale gdzieś wewnątrz miałem ochotę - wspominał były piłkarz Widzewa.

Od tamtej pory minęło 18 lat, Philippe urósł jako aktor, zagrał w kilku filmach, zdobył nawet kilka nagród, natomiast rola w filmie tak uznanego reżysera jakim jest Pasikowski, może dla niego być prawdziwym przełomem.

Komentarze (0)