Wisła Kraków domaga się pieniędzy od Marzeny Sarapaty. Chodzi o ponad pół miliona złotych

Wisła Kraków domaga się zwrotu 523 tysięcy złotych od Marzeny Sarapaty. Ma to związek z przyznaną jej podwyżką. Zdaniem klubu, stało się to niezgodnie z procedurami.

Dawid Borek
Dawid Borek
Marzena Sarapata Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Marzena Sarapata
Marzena Sarapata była prezesem Wisły Kraków od sierpnia 2016 do grudnia 2018 roku. Podczas jej rządów dług klubu wzrósł z 12-18 mln zł do ponad 40 mln zł. Na koniec roku na koncie spółki było zaledwie 51 tys. zł wolnych środków.

Początkowo Sarapata miała zarabiać 12 tys. zł brutto miesięcznie, natomiast w lipcu 2017 roku, po sprzedaży Petara Brleka i Krzysztofa Mączyńskiego, jej pensja wzrosła do 55 tys. zł brutto. I właśnie z tą podwyżką związane są najnowsze problemy byłej prezes.
Jak donosi weszlo.com, Wisła Kraków domaga się od Sarapaty zwrotu ponad pół miliona złotych. Mowa o dokładnie 523 274 zł.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Skrajne oceny występów Piotra Zielińskiego. "Wymagamy od niego więcej"
"Klub stoi na stanowisku, że podwyżka dla Marzeny Sarapaty była przyznana z pominięciem procedur i teraz musi ona oddać większość pieniędzy, jakie zarobiła przez ostatni rok." - dowiedział się serwis.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Krakowie.

Oprócz podwyżki po wspomnianych transferach, na których Biała Gwiazda zarobiła ponad 11 mln zł, Marzena Sarapata miała dostać także jednorazowy bonus w wysokości 50 tys. zł. Takie same pieniądze miał otrzymać wiceprezes Damian Dukat (czytaj więcej TUTAJ).

31 grudnia ubiegłego roku wydział ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Krakowie wszczął śledztwo dotyczące nieprawidłowości w prowadzącej piłkarskiej sekcję Białej Gwiazdy Wiśle SA, do których miało dojść od sierpnia 2016 do grudnia 2018 roku. Marzenie Sarapacie i pozostałym byłym członkom zarządu Wisły SA grozi kara pozbawienia wolności do lat pięciu (czytaj więcej TUTAJ).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×