39-letni Robert Green zbliża się do końca swojej kariery. W Premier League rozegrał dotychczas 267 meczów i niewiele wskazuje na to, że w tym sezonie powiększy swój dorobek. Anglik jest trzecim bramkarzem Chelsea FC i w ostatnich miesiącach nie zagrał nawet w krajowym pucharze. Green nie żałuje swojej decyzji. Podpisując kontrakt z The Blues doskonale wiedział jaka będzie jego rola.
Wielu kibiców uważa, że rola trzeciego bramkarza to najgorsze, co może spotkać zawodnika. Wszak trenuje on z pierwszym zespołem, jeździ z drużyną na mecze wyjazdowe, ale wie, że zagra tylko wtedy, gdy dwaj inni bramkarze będą zmagali się z kontuzjami. Green w reportażu "BBC" zdradził, jak wygląda jego rola w Chelsea FC.
Zobacz także: El. Euro 2020. Media po meczu Szwajcaria - Dania. "Piłkarskie szaleństwo", "cud"
Najważniejsze dla Greena wcale nie były pieniądze. - Nie mogę narzekać na moją rolę w klubie. Chcesz otrzymywać wynagrodzenie, bo to twoja praca. Dzięki temu wyżywisz swoją rodzinę, ale nie był to dla mnie czynnik motywujący. Chciałem doświadczyć piłki nożnej na najwyższym poziomie w Premier League. Patrzę na to i wiele się nauczyłem - powiedział Green dla "BBC".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Nowa rola Lewandowskiego w kadrze. "Byłem zachwycony tym co pokazał!"
Ważne dla doświadczonego bramkarza jest też to, że po raz pierwszy w karierze jego klub nie walczy o utrzymanie. - Gdy mieliśmy 40 punktów, to nie myślałem o tym, że udało nam się zachować ligowy byt - dodał Green, który intensywnie trenuje z zespołem i nie ukrywa, że treningi są wymagające.
Zobacz także: "Robert Lewandowski blokuje Timo Wernera". Kovac musi poszukać nowej pozycji dla reprezentanta Niemiec
Green wykazuje się profesjonalizmem. Będąc trzecim bramkarzem wie, że nie zagra w meczu. Dlatego ma inną motywację niż koledzy. - Polegasz na sobie, aby znaleźć sposoby, które pozwalają utrzymać motywację, zachować kondycję - przyznał. W dniu meczowym rozgrzewa się razem z innymi zawodnikami, ale przed pierwszym gwizdkiem siada na trybunach z herbatą w dłoni i obserwuje mecze.
- Przechodzę cały cykl przedmeczowy, pomagam w każdy możliwy sposób. Niezależnie od tego, czy chodzi o zbieranie piłek, podawanie ich czy wyłapywanie. Gdy inni zawodnicy są już gotowi do meczu, ja biorę filiżankę herbaty i siadam na swoim miejscu na trybunach - dodał.