AC Milan zmienia życie. O Polaku, na którym Krzysztof Piątek wrażenia nie robił

East News / MARCO BERTORELLO / AFP / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek z piłkarzami AC Milan
East News / MARCO BERTORELLO / AFP / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek z piłkarzami AC Milan

Sebastian miał gdzieś, że Krzysztof Piątek jest Polakiem. Liczyło się tylko, żeby strzelał gole. Gdy jednak wyszedł na boisko w koszulce AC Milan, nawet Sebastianowi serce zabiło mocniej. Oto niesamowita historia polskiego fanatyka włoskiego klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie przyjechałem do Włoch za lepszym życiem. Przyjechałem za Milanem. Na początku miałem tu gorsze życie niż w Polsce - opowiada Sebastian. - Tak, mówili mi, że jestem nienormalny.

Nowy dom znalazł nasz rodak na San Siro w Mediolanie. To stadion miejski, na którym grają oba mediolańskie zespoły: Milan oraz Inter. Na trybunie południowej (Curva Sud) zasiadają najwierniejsi fani AC Milan, na północnej (Curva Nord) - lokalnych rywali. Sebastian Rutkowski nie ma wątpliwości, że Curva Sud jest jego kolejnym domem. Ten najważniejszy, w którym mieszka z żoną Joanną i córką Paulą, stoi niedaleko Mediolanu i tylko 10 minut drogi od bazy treningowej AC Milan - Milanello. Ten pierwszy dom zostawił z kolei dawno temu w Pyskowicach, niedaleko Gliwic.

Włoska choroba

Po raz pierwszy na południowej trybunie siedział w 1998 roku. Skończył akurat szkołę średnią, odłożył trochę grosza, zabrał dziewczynę i autobusem pojechali do Mediolanu na mecz z Fiorentiną. Nie znał języka, nie zarezerwował hotelu, nie miał nawet biletu na mecz. Ojciec nie mógł zrozumieć głupoty i lekkomyślności syna. Włosi na meczu dziwili się obcemu, który tonął we łzach. - Milan przegrał 0:2. Ja cały mecz płakałem i starym aparatem, ze zmienną kliszą robiłem zdjęcia. A oni patrzyli na mnie jak na idiotę. Ten pierwszy mecz, niezapomniane przeżycie - wspomina.

Na zdjęciu: Sebastian, kibic AC Milan. Fot: Facebook/arch. prywatne
Na zdjęciu: Sebastian, kibic AC Milan. Fot: Facebook/arch. prywatne

Nie potrafi wyjaśnić, skąd mu się ten Milan wziął. Wie natomiast, że odkąd pamięta, liczył się tylko jeden klub i wszystko inne, co tylko włoskie. Nie ma żadnych włoskich korzeni, rodziny, nikogo. Mówi: - Nie jestem za Polską. I nie gram cwaniaka, mam tak od młodości.

Gdy Sebastian wrócił z tej pierwszej wyprawy, postanowił, że musi pojechać tam zamieszkać. Plan życiowy zamienił się w obsesję. - To była choroba -  nie ma wątpliwości. Namiastkę klubu w kraju dawał mu Milan Club Polonia  - polski fanklub Milanu, który liczy 811 członków i od sezonu 2012/13 jest największym oficjalnym fanklubem AC Milan w Europie. Sebastian należy do niego od początku istnienia.

Pracy we Włoszech szukała korespondencyjnie. Ze swoją dziewczyną się ożenił, urodziła im się córka. Gdy dziecko miało iść do szkoły, Sebastian niemal stracił nadzieję.

ZOBACZ WIDEO Seria A: Koszmarny błąd bramkarza zadecydował! Porażka AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Wiosną dostałem maila od miejscowej rodziny. Właściciel miał zakład tekstylny (jak się później okazało dawno upadł). Potrzebował pomocy. Zwolniłem się z pracy, Spakowaliśmy się do auta, przyjechaliśmy - opowiada.

AC Milan na wyciągnięcie ręki

2 czerwca 2006 roku przekroczył granicę, był już bardzo blisko AC Milan. - To nie miało prawa się zdarzyć. Przecież mogliśmy trafić do Rzymu, a okazało się, że miasto Gallarate jest pod Mediolanem, 10 minut drogi od Milanello. AC Milan mam na wyciągnięcie ręki. Mam dom w mieście, w którym mieszkali Filippo Inzaghi, Dida, Massimo Ambrosini (byli piłkarze Milanu). 250 metrów ode mnie mieszka teraz Gennaro Gattuso (były piłkarz Milanu, dziś trener) - opowiada.

Krzysztof Piątek i jego walka o "9". Na pistolety - Czytaj nasz reportaż z Mediolanu.

Dziś pracuje w zawodzie mechanika precyzyjnego, ma włoskie obywatelstwo. Żona pracuje w zakładzie tekstylnym, Paula kończy liceum.

Sebastian zabiera czasem żonę na Curvę Sud, ale ona akurat futbol przyjmuje na spokojnie. Jeden wariat już w domu wystarczy.

Mediolan podzielony jest na fanów Milanu i Interu. Jednak to nie jest miasto zwalczających się osiedli, piłkarskie społeczeństwo jest wymieszane. I fani mają układ, że u siebie nie rozrabiają.  - Oni niby wywodzą się z tych lepszych, bogatszych. A my to peryferie, robotnicy - obrazuje. Akurat w jego Gallerate, choć mieszkali i mieszkają tam piłkarze Milanu, przeważają fani Interu.

Na zdjęciu: Fani Milanu. Fot. Getty Images
Na zdjęciu: Fani Milanu. Fot. Getty Images

Na Curvie - jak opowiada - przez lata było różnie. - Był okres, że była lipa. Bez śpiewania, opraw, bez bębnów, miejscowi kłócili się z zarządem. Ultrasi byli opłacani przez klub, potem weszły zarządzenia, że klub nie mógł tego robić. Grupy się porozpadały. Różnie było też z samym Milanem. Skończyły się zwycięstwa, przyszły chude lata.

Miał gdzieś, że Piątek jest Polakiem

Transfer Krzysztofa Piątka początkowo wrażenia na nim nie zrobił. Miał gdzieś, że nowy napastnik jest Polakiem. - Nie to, że nie czuję się Polakiem, bo aż takim idiotą to nie jestem. Wiem, skąd pochodzę. Ale jako że polskim drużynom nigdy nie kibicowałem, to na ten transfer patrzyłem tylko pod kątem tego, żeby Piątek strzelał gole. Nie obchodziło mnie, że jest z mojego kraju. Obchodziło mnie to, żeby Milan lepiej grał - przekonuje.

I dodaje: - No i mamy ten pierwszy mecz z Napoli, Piątek wchodzi w 70. minucie. I kurde, jednak to poczułem, że to Polak. Serce zabiło. Aż sam się tego nie spodziewałem. Nigdy bym nie pomyślał, że tę polskość jeszcze jakoś w sobie odnajdę. Aż żona się śmieje: "Widzisz, mówiłam ci".

Czerwono-czarna część Mediolanu szaleje dziś na punkcie Polaka, bo dziś Piątek przerasta Milan. - Przychodzi taki gość, co dotknie piłkę, to jest gol. Szał jest straszny. Umówmy się, gramy słabo, piach. Choć ja lubię taką piłkę, dlatego kibicuję Włochom.

O Piątku słyszał jeszcze, że jest normalny. To ważne, bo tych nienormalnych w Milanie było w ostatnich latach aż za dużo. - Raz pojechaliśmy do Milanello, padał śnieg, były tylko cztery osoby. Tam jest taka długa droga prowadząca do bramy, stają przy niej kibice i czekają na piłkarzy. Byłem z córką, był też starszy pan z niepełnosprawnym synem. Ten chłopiec chciał, żeby mu zawodnicy podpisali piłkę. Zatrzymało się czterech, w tym Bartek Salamon (pierwszy Polak w AC Milan, kariery tam nie zrobił - przyp. red.). Reszta jechała tam może 150 km/h. Pomyślałem sobie: jesteście nikim.

Gdzie im tam do starej gwardii jak Andrea Pirlo, Paolo Maldini, Alessandro Costacurta, Alessandro Nesta. To byli piłkarze, to byli ludzie - uważa Sebstian, który - choć jest fanatykiem, nie ma w domu ołtarzyka Milanu, nie zbiera gadżetów, koszulek, szalików. Ten pierwszy i jeden z nielicznych szalików, jakie miał, kupił sobie jeszcze w Polsce, od jakichś alkoholików na dyskotece za stare 100 tysięcy złotych.

Koszulkę w domu ma jedną, swojego idola, piłkarza wszech czasów Paolo Maldiniego (dziś jest jednym z dyrektorów w klubie). Paula, córka Sebastiana, imię dostała właśnie na cześć byłego gwiazdora Milanu.

Źródło artykułu: