Kiedy na przełomie roku klub walczył o przetrwanie, wiślacy w romantycznym zrywie zebrali dla niego kilkanaście milionów złotych. Tyle przyniosły zbiórki socios, emisja 40 000 akcji, które rozeszły się w dobę (!) i klubowy rekord sprzedaż karnetów (ponad 15 tys.). Dzięki nim i przy wsparciu tzw. "grupy ratunkowej" Wisła przeżyła własną śmierć i odbudowała swój nadszarpnięty poprzednią erą wizerunek.
Pierwszy po zimowej zawierusze mecz przy Reymonta 22 był świętem piłki. Trybuny były wolne od gangsterskich manifestów, pozdrowień do więzienia. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów na płocie nie zawisła flaga "Wisła Sharks" i nie było też żadnych innych transparentów ze znakiem rekina - symbolem wyjątkowo brutalnej organizacji przestępczej, w którą w ostatnich latach przeistoczyła się się chuligańska bojówka Wisły.
Stadion, który do tej pory był basenem pełnym rekinów, zamienił się w świątynię Jakuba Błaszczykowskiego, ale tylko na ten jeden wieczór. Okazało się, że ci kibice, którzy na przełomie roku ratowali Wisłę przed upadkiem, na trybunach nie mają głosu. Na kolejnym meczu z Pogonią Szczecin zabrakło zorganizowanego dopingu, a uzurpujące sobie prawo do wystąpień w imieniu wszystkich fanów grupy wydały oświadczenie, wyjaśniając, że to protest wobec "niemożliwości wywieszenia na sektorze C flag, które są nieodłącznym elementem ruchu kibicowskiego na Wiśle" i "ingerencji ludzi zarządzających aktualnie Wisłą Kraków w niezależność ruchu kibicowskiego".
Czytaj również -> Mateusz Skwierawski: Niezatapialny Błaszczykowski
ZOBACZ WIDEO Andrew Cole: Robert Lewandowski idealny dla Manchesteru United
Kością niezgody są flagi z wizerunkiem rekina. - Nigdy nie zakazaliśmy konkretnych flag. Apelowaliśmy o to, żeby na stadionie nie pojawiały się transparenty, które mogą zostać uznane za niezgodne z polityką klubu i mogą zostać uznane za emblemat grupy, której przedstawiciele mają nie do końca czyste sumienie. Nam zależy na tym, żeby na stadionie nie było flag, które będą negatywnie wpływały na wizerunek klubu - mówił nam prezes Rafał Wisłocki. Więcej TUTAJ.
Na derby Krakowa wszystkie flagi, również te sporne, też zostały w magazynie. Na trybuny wrócił zorganizowany doping, ale nie obyło się bez noszących znamiona antysemityzmu incydentów. Kiedy w drugiej połowie kibice Cracovii odpalili race, fani Wisły skandowali: "Żydzi, Żydzi palą się, palą się". Później przy Reymonta 22 niosło się też chóralne "j*** Żydów, s***, Wisełka" i "Zawsze nad wami, p*** Żydami". Nie był to spontaniczny zryw - źródłem tych śpiewów był młyn.
17.03.2019, stadion Miejski w Krakowie. W rocznicę likwidacji krakowskiego getta z wiślackiej trybuny, na której jest jej właściciel! (28sek), słychać skandaliczne przyśpiewki. "Brawo" Panie @jarokrolewski za oddanie hołdu antysemitom. @RMF24pl @tvn24 @oko_press coś o tym wie? pic.twitter.com/CHdFSMkzjY
— Bastek(@Basteksc) 19 marca 2019
Komisja Ligi Ekstraklasy SA ukarała za to Wisłę grzywną w wysokości 20 tys. zł i zamknięciem trybuny północnej, na której umiejscowiony jest młyn, na jeden mecz w zawieszeniu na jedno spotkanie. Na nic zdały się apele Wisłockiego i Jarosława Królewskiego - na niedzielnym meczu z Legią kibice Wisły poszli krok dalej, narażając klub na kolejne straty wizerunkowe i finansowe.
Spotkanie z Legią było dla kibiców z trybuny północnej okazją do manifestacji swojej siły. Wróciły flagi, w tym ta z napisem "Wisła Sharks", która pyszniła się z samego środka młyna. Do tego tuż za bramką przez pierwsze pół godziny wisiał transparent z przekreślonym logo LGBT i hasłem "Wisła przeciwko pedalstwu".
W przerwie natomiast rozwinięto flagę z napisem "Against Modern Football" ("Przeciw nowoczesnej piłce nożnej"). To jasny przekaz, że kibice Wisły nie pozwolą władzom klubu na przeprowadzenie obyczajowej rewolucji na trybunach. Potem, czego można się było spodziewać, zapłonęły race - najmocniejsze narzędzie szantażu, jakie mają do dyspozycji kibice.
Dym ograniczył widoczność na murawie, przez co sędzia Bartosz Frankowski na chwilę musiał przerwać mecz. Pauza nie trwała długo, ale to wystarczy do tego, by Komisja Ligi nałożyła na Wisłę wyższą karę finansową. Do tego może odwiesić karę zamknięcia trybuny C. Biała Gwiazda próbuje stanąć na nogi po największym kryzysie w historii, tymczasem jej fani sami trzymają ją w parterze.
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 31 marca 2019
Trudno w ogóle wyobrazić sobie większych niewdzięczników niż kibice Wisły w swej stadionowej masie. Mecz z Legią był już czwartym przy Reymonta 22, odkąd "grupa ratunkowa" uchroniła klub przed upadkiem, a trybuny ani razu nie podziękowały - nawet spontanicznie, bez instrukcji z młyna - stojącym na jej czele Wisłockiemu, Królewskiemu, Tomaszowi Jażdżyńskiemu i Bogusławowi Leśnodorskiemu. Bez ich poświęcenia kibice mogliby dziś planować wyjazdy na Jutrzenkę Giebułtów czy Pcimiankę Pcim w przyszłym sezonie IV ligi, a nie cieszyć się wielkimi zwycięstwami z Cracovią i Legią.