Bartosz Bosacki: W Lechu dzieją się niepoważne rzeczy
Bartosz Bosacki jest zaskoczony zwolnieniem Adama Nawałki. Były piłkarz Lecha Poznań uważa, że ostatnie wydarzenia świadczą o braku strategii w klubie.
Mimo tych wątpliwości, były zawodnik "Kolejorza" (w latach 1995-1998, 2002-2004 i 2006-2011) nie spodziewał się niedzielnej decyzji zarządu. - Patrząc chłodno, mocno mnie ona zaskoczyła. W zeszłym tygodniu pojawiły się w mediach informacje o rozstaniach, potem spekulowano też, że pracę może stracić trener Nawałka, lecz patrzyłem na to raczej z przymrużeniem oka. Cały czas mi się wydawało, że skoro przed podpisaniem umowy obie strony negocjowały bardzo długo, to ustalono jakiś plan. Brak transferów zimą sugerował zaś, że główne wydarzenia na tym polu szykowane są na lato. Łudzę się, że w tym klubie jest jakaś strategia, jednak to co dzieje się obecnie, wygląda niepoważnie.
- Osoby z klubu powinny się uderzyć w pierś i powiedzieć jak wygląda sytuacja. Ładnych parę lat temu padły wielkie deklaracje, ale po mistrzostwie Polski w 2015 roku sukcesów już nie było. Brakuje uczciwego postawienia sprawy, przyjęcia na siebie całej odpowiedzialności. Był moment, w którym próbował to zrobić Piotr Rutkowski, lecz nie wyglądało to przekonująco - ocenił Bosacki.
->Lech Poznań musiał zwolnić Adama Nawałkę już teraz. Później koszty byłyby ogromne
Zdaniem byłego obrońcy "Kolejorza" aktualne problemy wynikają z niewłaściwej współpracy pionu sportowego ze sztabem szkoleniowym. - Zawsze uważałem, że brakowało dyrektora sportowego. On się w końcu pojawił, ale poprzedni trener Ivan Djurdjević nie dostał takiego wsparcia, a potem Adam Nawałka chyba nie chciał z niego korzystać, bo wolał rządzić sam.
Powszechnie mówi się o różnych fanaberiach, które towarzyszyły pracy byłego selekcjonera reprezentacji Polski (więcej TUTAJ). Na ile one mogły mieć wpływ na rychły koniec jego kadencji? - Podobnie jest z wieloma trenerami, różnie to jednak wpływa na drużynę. Z moich rozmów wynika, że pierwszym podstawowym błędem Nawałki było to, że zbyt dużo zwyczajów z reprezentacji przełożył na klub. Gdy grałem w Niemczech, też spędzałem w klubie wiele czasu, jednak nie można ciągle tłuc taktyki czy robić analiz, bo to się staje nużące. Efekt jest taki, że później wyciągane są historie z mierzeniem szatni w Gliwicach - zakończył Bosacki.