Widocznie dla działaczy z ul. Miodowej trenerskie osiągnięcia nie są sprawą najważniejszą. Przecież Ryszard Tarasiewicz nie odniósł jeszcze takich sukcesów, które dałyby mu prawo ubiegania się o posadę opiekuna drużyny narodowej. Jednak jeden z aktywistów PZPN stwierdził ostatnio, że to właśnie 47-letni trener Śląska Wrocław ma największe szanse na objęcie funkcji po Leo Beenhakkerze.
W Europie można teraz zaobserwować pewien trend, według którego prezesi klubów zatrudniają młodych menedżerów, którzy mają za sobą bogatą karierę piłkarską. Doskonałym przykładem jest reprezentacja Niemiec, którą kilka lat temu zdecydował się poprowadzić Jurgen Klinsmann. W Holandii najpierw zatrudniono młodego Franka Rijkaarda, a potem zamieniono go na legendę Oranje Marco van Bastena.
Ludzie z PZPN wcale nie zwracają uwagi na to, że popularny "Taraś" jako szkoleniowiec wielkich rzeczy nie dokonał. Jak na razie udało mu się dwa razy awansować ze Śląskiem do wyższej ligi. Sukcesem jest również szóste miejsce w ostatnim sezonie ekstraklasy, a przecież wrocławska drużyna startowała w roli beniaminka. Działaczy najbardziej zachęca medialny wizerunek Tarasiewicza, który jawi się jako bezpośredni i bezkompromisowy człowiek. Preferuje też ofensywny, ładny dla oka styl gry.
Tylko można zadać pytanie, czy według takich kryteriów lepszym kandydatem nie byłby na przykład Maciej Skorża. Po pierwsze jest młodszy, po drugie w osiągnięciach Tarasiewicza bije na głowę.