Primera Division: wygrana Realu Madryt w meczu do zapomnienia

PAP/EPA / Juan Carlos Hidalgo / Na zdjęciu: Karim Benzema (z prawej)
PAP/EPA / Juan Carlos Hidalgo / Na zdjęciu: Karim Benzema (z prawej)

Real Madryt długo grał tak źle, jak tylko się da. Ale w końcu Królewscy się obudzili i po dwóch golach Karima Benzemy pokonali Eibar 2:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Długo w tym meczu ze strony Realu Madryt było wszystko. Konkretnie wszystko, czego być nie powinno. Gra bez tempa, kilka zmarnowanych okazji, brak zaangażowania. A to wszystko przy trybunach przerzedzonych jak włosy Zinedine'a Zidane'a za czasów kariery zawodniczej.

Zespół francuskiego szkoleniowca nie tyle gra, co dogrywa sezon, bo musi. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Tytuł mu nie grozi, gorsze miejsce niż trzecie też nie. Może wyprzedzić jeszcze na finiszu wicelidera Atletico, ale nie uratuje to jednego z najgorszych sezonów w nowej historii klubu.

U zagraniach zawodników z Madrytu było widać jakość i niewykorzystywany potencjał. SD Eibar swoje sytuacje tworzył, ale jakby z najwyższym trudem. A jednak to goście strzelili pierwszą bramkę na Santigo Bernabeu.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Anegdoty z szatni Legii. "Hasi skrytykował mnie za sposób chodzenia w szpilkach"

A już sam fakt, że bramkę strzelił Marc Cardona, to dodatkowe upokorzenie gospodarzy. 23-letni napastnik został wypożyczony z Barcelony. W rezerwach klubu z Katalonii radził sobie solidnie, ale w pierwszym zespole nie zaistniał. Zagrał jedynie 30 minut w meczach pucharowych. Ten reprezentant Katalonii wykorzystał fantastyczne podanie Gonzalo Escalante, zmylił Keylora Navasa. Reprezentant Kostaryki zareagował zbyt wcześnie i "usiadł" na murawie a Cardona spokojnie przerzucił nad nim piłkę.

Zobacz także: Bundesliga: kanonada w Leverkusen, wygrana Fortuny Duesseldorf

Wiele mówi statystyka fauli z pierwszej połowy. Zawodnicy największego klubu Europy ostatnich lat faulowali rywali dokładnie… raz. Nawet jeśli nie ma nic dobrego w faulach, to jednak sporo mówi to o zaangażowaniu "Królewskich". W drugiej połowie było już znacznie lepiej, obecność gości na boisku ograniczyła się do przeszkadzania. Na tyle nieskutecznego, że kwadrans po zmianie stron Karim Benzema strzelił wyrównującą bramkę. Właściwie była to jego trzecia bramka w tym meczu, ale dwie pierwsze nie zostały uznane.

Potem Benzema dołożył jeszcze drugą bramkę. Tym razem po podaniu Toniego Kroosa, który zastąpił Garetha Bale'a. Walijczyk kończy rozdział swojej kariery w Madrycie w średnim stylu. Gra apatycznie, jest znacznie mniej skuteczny niż w poprzednich sezonach. W meczu z Eibar zepsuł doskonałą sytuację już na początku spotkania. Mimo to Real wygrał. Zasłużenie, bez dwóch zdań. Ale nie będzie to wygrana, o której kibice Realu będą dyskutować w środkach komunikacji miejskiej.

Zobacz także: Anglia: Kamil Grosicki jest niemożliwy. Kolejny dublet Polaka

Real Madryt - Eibar 2:1 (0:1)
0:1 Cardona 39'
1:1 Benzema 59'
2:1 Benzema 81'

Składy:
Real: Navas - Odriozola, Varane, Nacho, Regulion - Isco (0.Brahim Diaz), Varverde, Modrić 77. Vasquez) - Asensio, Benzema, Bale (77. Kroos).

Eibar: Dmitrović - De Blasis, Oliveira, Ramis (54. Orellana), Angel - Escalante, Alvarez, Jordan - Cardona (72. Pena), Enrich, Cucurella (84. Charles)

Sędziował: Pablo Fuertes
Żółta kartka: Orellana

Źródło artykułu: