Gerard Pique dzieciństwo miał jak z bajki. Żył w dostatku, był rozpieszczany na każdym kroku. Wychowywał się w tradycyjnej rodzinie, której niczego nie brakowało. Ojciec jest znanym prawnikiem a matka dyrektorem szpitala. Mógł skupić się na tym co kochał najbardziej - czyli grze w piłkę. Mimo świetnych warunków do rozwoju w Katalonii, zdecydował się na odważny krok i transfer do Manchesteru United.
Lekcja angielskiego
Pique zderzył się z zupełnie inną kulturą. Ze słonecznej Barcelony przeniósł się do deszczowego Manchesteru. Wielką zmianą było także jedzenie czy codzienne przyzwyczajenia Anglików. Środkowy obrońca nigdy nie ukrywał, że jego pierwsze miesiące na wyspach były koszmarem.
- W Barcelonie chodziłem rano do szkoły i trenowałem po południu, a w Manchesterze zostałem profesjonalnym piłkarzem. Często było tak, że wracałem do domu o czwartej po południu i już robiło się ciemno. Wszystko to było bardzo przygnębiające - podkreśla piłkarz.
Zobacz także: Liverpool FC - FC Porto: duży krok Anglików do półfinału
Przysłowiowe zderzenie ze ścianą Pique przeżył już pierwszego dnia w nowym otoczeniu. Jak opisywał w swojej biografii, zaopiekowali się nim tzw. nowi rodzice - Toni i Linda, którzy mieli dopilnować jego zachowania i treningów.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Grosicki to zawodnik na Premier League? "Liga musi go zweryfikować"
- Po przylocie chcieli mnie zaskoczyć i przygotowali swoją specjalność, która była wyjątkowo trudna do przełknięcia. Punktem kulminacyjnym były desery, przede wszystkim słodkości. Do końca życia nie zapomnę ciasta cytrynowego na ciepło, które mi podali. Było katastrofalne - wspomina z uśmiechem środkowy obrońca.
Pełno gwiazd
17-letni wówczas Pique trafił do szatni, w której roiło się od wielkich piłkarzy. Barwy United reprezentowali wówczas Ruud van Nistelrooy, Cristiano Ronaldo, Gary Neville, Rio Ferdinand, Ryan Giggs, Paul Scholes czy charyzmatyczny Roy Keane. To był wielki Manchester, który skazany był na sukces.
Stoper najlepszy kontakt miał jednak z obcokrajowcami. - Byli także piłkarze z innych krajów i to z nimi miałem najbliższe relacje. Jeden z nich był Niemcem i nazywał się Markus Neumayr. Do teraz rozmawiamy ze sobą - tłumaczy.
Pique absolutnie nie żałuje wyjazdu do Anglii. Musiał walczyć o miejsce w składzie Czerwonych Diabłów z wieloma znakomitymi piłkarzami. Parę środkowych obrońców tworzyli wówczas Rio Ferdinand-Nemanja Vidić, a na ławce rezerwowych siedzieli także Wes Brown czy John O'Shea. Rywalizacja była ogromna.
Mimo iż nigdy nie wywalczył sobie miejsca w pierwszym składzie Czerwonych Diabłów, to pobyt w Manchesterze ukształtował jego charakter na wiele lat.
- Tam dorosłem, spędziłem część młodości i wiele się nauczyłem - podkreśla Gerard Pique. - Od 17. do 21. roku życia przeżyłem swoje pierwsze doświadczenia jako profesjonalista i szaleństwa poza boiskiem. Zostawiłem rodzinę i przyjaciół. Przyjechałem tu i zamieszkałem sam. Wtedy dopiero człowiek się uczy życia - dodaje.
Bez sentymentów
Dla Manchesteru United rozegrał tylko 23 mecze. W lipcu 2008 roku zdecydował się wrócić do FC Barcelona. To była najlepsza decyzja w karierze. W tym samym roku drużynę przejął także Pep Guardiola, który całkowicie odmienił grę Dumy Katalonii. Częścią wielkiej drużyny był Pique, który wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie.
Teraz stał się ikoną klubu, miasta a w przyszłości ma być prezydentem FC Barcelona. 32-latek mocno utożsamia się z Katalonią, jednak nigdy nie zapomniał świetnej atmosfery panującej na Old Trafford. Środowy mecz z Manchesterem United będzie dla niego wielkim przeżyciem.
Czytaj także: "Koguty" straciły Harry'ego Kane'a, ale są bliżej awansu!
- Angielskie stadiony bywają głośne, lecz jesteśmy na to gotowi. Kibice tutaj są fantastyczni. Niezależnie od wyników wspierają swoją drużynę. To ich kultura. Granie tutaj jest przyjemnością. Hiszpania może się wiele nauczyć od angielskich kibiców - analizuje obrońca, który z wielkim sentymentem wspomina także Ole Gunnara Solskjaera, obecnego trenera Czerwonych Diabłów.
- Był bardzo dobrym kolegą z szatni. Ja byłem młody, a on był jednym z bardziej doświadczonych piłkarzy. Bardzo pomógł mi w adaptacji do życia w klubie i Manchesterze - dodaje.
Początek meczu na Old Trafford w środę o godz. 21:00.