Strajk nauczycieli. Kowalczyk, Lewandowski, Stoch w szkołach sportu i życia

Newspix / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Newspix / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk

- Mam przesłanie z dzieciństwa: nie być nauczycielem, bo to marna robota - uważa Justyna Kowalczyk, której mama była polonistką. Z kolei rodzice Roberta Lewandowskiego uczyli WF-u. Dzięki nauczycielom zaczął skakać Kamil Stoch.

[tag=4144]

Justyna Kowalczyk[/tag] w trakcie trwającego strajku postanowiła podziękować swoim nauczycielom. Ujawniła też, że jest córką polonistki. "Trafiłam w życiu na kilku niezwykłych pedagogów i dlatego, kto jak kto, ale ja jak najbardziej powinnam podziękować" - napisała na Twitterze.

Nauczyciel - marna i odpowiedzialna robota

A potem wyznała, że jej rodzice mimo świetnego wykształcenia i zaangażowania z trudem wiązali koniec z końcem. - Mam przesłanie z dzieciństwa: nie być nauczycielem, bo to marna robota - uważa Kowalczyk. Z drugiej strony wie doskonale, ma przecież idealny przykład z domu, jak ciężka i niezwykle odpowiedzialna to praca.

"Napatrzyłam się, jak po nocach mama poprawiała bazgroły, jak traciła głos (choroba zawodowa). Zazdrościłam dzieciakom jej uwagi, bo bardziej przeżywała problematycznych uczniów niż swoje w miarę dobrze "odchowane dzieci". Być nauczycielem to ogromna odpowiedzialność" - pisze.

I dodaje: "Trafiałam na świetnych pedagogów. Chcę, by żyło im się lepiej. Chcę, by lepiej zarabiali. Wszystkiego dobrego życzę".

Janina Kowalczyk chciała, aby jej córka poszła na prawo. Nie wyszło, Justynę ciągnęło do sportu, ale ponieważ od zawsze była ambitna, więc i nauce nie odpuszczała. Mama biegaczki wyznała kiedyś "Gazecie Krakowskiej": - Przypominam sobie, że w klasie ósmej podstawówki pół zimy zajęły jej wyjazdy na zawody i uczestnictwo w przeróżnych szkolnych olimpiadach przedmiotowych. Z języka polskiego dotarła nawet do wojewódzkiego finału w Nowym Sączu.

Na to jednak, kto wywarł największy wpływ na karierę sportowców córki, odpowiedziała: - Jej tata, a mój mąż. To on w dzieciństwie poświęcał jej najwięcej czasu, wyciągał na narty. Miał ku temu świetną sposobność. Pracował w turystyce i górskie eskapady były jedną z form jego działalności. Justyna nieodłącznie mu towarzyszyła. Od taty nauczyła się twardości, nieustępliwości.

Wywalona ławka

Robert Lewandowski musiał zostać sportowcem i to wcale nie dlatego, że rodzice go zmuszali. Mama Iwona grała w siatkówkę, ojciec Krzysztof był judoką. Oboje też nauczali potem wychowania fizycznego, Iwona jest dziś nauczycielką z 30-letnim stażem, przez lata uczyła w szkole w Lesznie koło Warszawy. W książce pt."Lewy. Jak został królem" Piotra Wołosika i Łukasza Olkowicza czytamy: "Był dzieckiem nauczycieli wychowania fizycznego, więc jego droga od początku została ukierunkowana. Nie wychował się w piaskownicy, tylko na boisku i sali gimnastycznej - towarzyszył rodzicom w ich pracy, przyglądał się treningom, chłonął specyfikę rywalizacji, a jego naturalnym towarzyszem stała się piłka".

Krzysztof Piątek - urodzony, żeby strzelać - CZYTAJ NASZ REPORTAŻ O PIŁKARZU I JEGO OJCU 

Siostra Milena też uprawiała sport, więc rodzice podporządkowali się pasjom dzieci, nie oszczędzali na ich rozwoju. Sami - jak to nauczyciele - liczyli jednak każdy grosz. Gdy piłkarz kilka lat temu odwiedził swoją szkołę w Lesznie, dzieciakom powiedział przede wszystkim: - Uczcie się języków, bo one są tak naprawdę bardzo ważne.

Do liceum sportowego Lewandowski chodził już w Warszawie, przy Konwiktorskiej (z przerwą na szkołę przy ul. Górnośląskiej). Uczniem wybitnym nie był, ale maturę zdał bez problemu, jednym z przedmiotów, jakie zdawał, była wiedza o społeczeństwie. Lewandowski opowiadał kiedyś, że miał "wymagającą panią od WOS".

Dorota Rutkowska-Zając, bo to o niej mowa, wyjaśniała w książce o piłkarzu: "Nasza sprofilowana sportowo szkoła jest specyficzna. Pożądana cecha to wyrozumiałość. Trudno mieć pretensje do piłkarza, że wyjechał na zgrupowanie. Czuwamy, by młodzieży pomagać, ułatwiać jej życie, bo ona ciężko pracuje na sukces sportowy. Staramy się spotkać z nimi w połowie drogi. Na poniedziałek mają mieć odrobione lekcje, a w weekend byli na zawodach na drugim końcu Polski. Trzeba wyciągać pomocną dłoń."

Lewandowski - chłopak dosyć spokojny, swój najpoważniejszy wybryk miał na lekcji biologii. Przypadkowo wywrócił ławkę przed nauczycielką. "Nie miał wtedy dobrego dnia, uważał, że niesłusznie dostał niską ocenę. Zdenerwowany energicznie wstał, zahaczył o ławkę, która z impetem przewróciła się przed zdumioną nauczycielką" - przypominali Wołosik i Olkowicz.

Nauczycielka z Zębem

W Zębie, małej wsi koło Poronina, to Jagwiga Staszel wywróciła do góry nogami życie kilku dzieciaków. Pani Jadzia - jak o niej mówi się do dziś - w 1995 roku założyła w swoim domu... Ludowy Klub Sportowy Ząb. Dla miejscowych chłopaków, żeby mieli gdzie i jak skakać na nartach. Jednym z tych dzieciaków był Kamil Stoch. Drugim - Dawid Kubacki. Obaj są mistrzami świata.

- Do treningów namówiła mnie pani Jadzia, która założyła nasz klub LKS Ząb - mówił Kamil Stoch, gdy miał 12 lat i udzielał pierwszego w życiu wywiadu przed kamerą. Akurat skoczył na Wielkiej Krokwi w Zakopanem 128 metrów.

Bartosz Kapustka. Gong, który ma zaprocentować - CZYTAJ WIĘCEJ

Kobieta kiedyś tłumaczyła, że założyła klub, aby pomóc chłopcom podnieść ich samoocenę. Opowiadała w "Gościu Niedzielnym": - Mówiłam im: nie jesteście gorsi. I udowodnię wam to. Z matematyki i polskiego może macie gorsze oceny, ale gorsi nie jesteście. W sporcie dajecie sobie świetnie radę i to jest wasza mocna strona. Nie mogłam pozwolić, by mi chłopaki przestały wierzyć w siebie.

Staszel kupiła narty, kask był początkowo jeden na trzech. Oczywiście pomogli jej rodzice. Dzieciaki trenowały nie tylko skoki, ale też biegi i kombinację norweską. Z czasem, gdy uzbierali więcej pieniędzy, zatrudnili trenera. Ona sama często jeździła z dzieciakami ze szkoły do Zakopanego na małą, 15-metrową skocznię.

- Ten klub powstał trochę dlatego, że bałam się bezczynności na emeryturze, a poza tym patrząc na Kamila czy Dawida Kubackiego, wiedziałam, że bardzo by się przydał. W szkole kończyli zajęcia późno, to gdzie jeszcze się potem wybierać na trening? A tak wszystko było pod ręką, na miejscu. Wkrótce mieliśmy nieliczną, ale bardzo fajną grupkę chłopców. Kamil od razu chciał być skoczkiem - mówiła Jadwiga Staszel w rozmowie z "Super Expressem”, gdy ten zdobywał olimpijskie złota w Soczi.

O naszym najlepszym skoczku mówiła, że był chudy, nadpobudliwy i uparty. Jej klub istniał 5 lat.
---
Justyna Kowalczyk: dwukrotna mistrzyni olimpijska (Vancover 2010, Soczi 2014), dwukrotna mistrzyni świata (Liberec 2009), czterokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli dla najlepszej zawodniczki Pucharu Świata (2009-2013), pięciokrotna zwyciężczyni w plebiscycie na Sportowca Roku w Polsce.

Robert Lewandowski: najlepszy strzelec w historii reprezentacji Polski, kapitan reprezentacji Polski, mistrz Polski i król strzelców Ekstraklasy, 6-krotny mistrz Niemiec (2 tytuły z Borussią Dortmund, 4 – z Bayernem Monachium), najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii Bundesligi, trzykrotny król strzelców Bundesligi. Sportowiec Roku 2015 w Polsce.

Kamil Stoch: Trzykrotny mistrz olimpijski (Soczi 2014, Pjongczang 2018), dwukrotny mistrz świata (Val di Fiemme 2013, Lahti 2017), dwukrotny zdobywa Kryształowej Kuli (2014, 2018), Dwukrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, dwukrotny Sportowiec Roku w Polsce.

#GdybyNieNauczyciel to akcja Wirtualnej Polski, pokazująca, że bez nauczycieli nie bylibyśmy tu, gdzie teraz.

Źródło artykułu: