Jak relacjonuje "Daily Mail", do incydentu miało dojść po końcowym gwizdku w tunelu prowadzącym z boiska do szatni. Menedżerów musieli rozdzielać stewardzi oraz funkcjonariusze policji.
Z wieści angielskich mediów wynika, że zamieszanie rozpoczęło się od napaści Joeya Bartona na Daniela Stendela. To jednak zweryfikuje policja, która wszczęła dochodzenie w tej sprawie. W każdym razie Barnsley FC potwierdziło, że do incydentu faktycznie doszło.
"Klub pomaga policji w prowadzeniu dochodzenia, w związku z czym nie będziemy komentować zaistniałej sytuacji" - przekazali w komunikacie prasowym przedstawiciele Barnsley FC.
Zobacz także: Premier League: kolejny powrót Artur Boruca. Ważne zwycięstwo Jana Bednarka
"To obrzydliwe, że menedżer jednej drużyny atakuje menedżera drugiej drużyny tak, że nasz szef ma całą zakrwawioną twarz! Ludzie tacy jak ty nie zasługują na miejsce w futbolu!" - napisał na Twitterze Cauley Woodrow, piłkarz Barnsley FC, szybko kasując jednak swój wpis.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Krzysztof Piątek przerósł AC Milan? "Trafił tam, aby im bardzo pomóc"
Angielskie media obiegło zdjęcie, na którym ochroniarze starają się zatrzymać samochód Bartona. "Najwyraźniej szybko chciał uciec ze stadionu" - komentują tę fotografię.
To nie pierwszy skandal z udziałem Joeya Bartona. Przed dwoma laty angielski związek The Football Association zawiesił go na 18 miesięcy za obstawienie 1260 meczów w latach 2006-2016. Dziennik "The Guardian" napisał wówczas o nim "ten człowiek przynosi wstyd piłce nożnej".
Zobacz także: Premier League: Tottenham Hotspur rozbił autsajdera
Barnsley FC w sobotnim spotkaniu League One pokonała Fleetwood Town 4:2.