Jesus Gil wiecznie żywy. Powstanie film o szalonym prezesie Atletico Madryt

Getty Images / Neal Simpson / Na zdjęciu: Jesus Gil
Getty Images / Neal Simpson / Na zdjęciu: Jesus Gil

Obrażał wszystkich dookoła, życzył śmierci piłkarzom swojego klubu. W ciągu 16-letniego zarządzania Atletico Madryt ponad 30 razy zmieniał szkoleniowców. Jesus Gil był postacią niezwykle kontrowersyjną. Teraz powstanie film o nim.

HBO Europe wyprodukuje czteroodcinkowy serial dokumentalny "Pionier", który będzie opowiadać o życiu Jesusa Gila - byłego hiszpańskiego polityka, magnata rynku nieruchomości i właściciela Atletico Madryt. Prace trwają, a światowa premiera planowana jest jeszcze w tym roku.

- Życie Jesusa Gila jest doskonałym materiałem na fascynujący dokument biograficzny, bo nasz główny bohater był nieprzewidywalną, wielowymiarową i charyzmatyczną postacią, uwielbianą przez opinię publiczną, mimo że notorycznie łamał prawo i podważał zasady ustalone przez publiczne instytucje - podkreślił reżyser Enrich Bach.

Rugał każdego

Jesus Gil do świata futbolu wszedł w 1981 roku, kiedy został udziałowcem Atletico. Prezesem został 6 lat później, po śmierci legendarnego Vicente Calderona i od razu kupił sobie miłość kibiców. Najpierw transferem Paulo Futre, później spłacając długi klubu swoim majątkiem. Nie ważne było, że w ten sposób został jego faktycznym właścicielem, albo - jak mówili niektórzy - dyktatorem.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Znaczące potknięcie AC Milan. Piątek centymetry od asysty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Ekscentryczny charakter działacza szybko dał o sobie znać. Gil zamknął klubową akademię (z tego powodu do Realu Madryt powędrował nastoletni Raul Gonzalez - przyp. red.), zwalniał kolejnych trenerów. W trakcie 16-letniej pracy wymieniał ich łącznie ponad 30 razy! Colinowi Addisonowi "podziękował" w przerwie meczu, Alfio Basile wyrzucił podczas audycji radiowej. - To ja płacę rachunki i dlatego szkoleniowiec musi zgadzać się z moimi pomysłami - podkreślał.

Prezes Atletico nie liczył się znikim, obrażał wszystkich dookoła. Z jego kontrowersjnych cytatów można napisać grubą książkę. Przykłady?

- Jesteś pedałem i za tą pracę zostaniesz nagrodzony przez swoich fanów pederastów - rzucił w stronę francuskiego sędziego Michela Vautrota po odpadnięciu z Pucharu Mistrzów. - Zaproponowano mu błękitnookiego chłopca. Wiem, bo widziałem - dodał.

- Tam jest tylu murzynów, że czuję się jakbyśmy grali z FC Kongo - powiedział przed ćwierćfinałem Ligi Mistrzów z Ajaksem Amsterdam.

- Mam nadzieję, że samolot z naszymi piłkarzami spadnie i zabije ich wszystkich - oznajmił po przegranym meczu z Las Palmas.

Kłócił się z działaczami, kibicami i politykami. Za ostry język karała go hiszpańska federacja i UEFA, ale niewiele to dawało.

Mieszkał z prostytutkami, zadawał się z dyktatorami

Dlaczego Gil był taki narwany? Od najmłodszych lat obracał się w różnych środowiskach. Jako nastolatek mieszkał w domu publicznym z prostytutkami, później handlował używanymi samochodami. W końcu wszedł w rynek nieruchomości, nawiązał kontakty z elitą m. in. generałem Franco i Fidelem Castro. Kiedy po katastrofie budowlanej i śmierci 59 osób w 1969 roku trafił do więzienia, to właśnie dzięki nim wyszedł już po 1,5 roku.

Przyszły prezes Atletico lubił obracać się w gronie wielkich. Zaangażował się w politykę, założył konserwatywną partię GIL (Grupo Independiente Liberal). Został burmistrzem Marbelli, z której uczynił wspaniałe miejsce, ale zarazem przystań dla różnych czarnych postaci: członków mafii, handlarzy narkotyków, poszukiwanych listami gończymi bogaczy. I właśnie to go zgubiło.

Była końcówka XX wieku, gdy Gil po raz drugi wylądował za kratkami z zarzutami korupcji oraz prania brudnych pieniędzy. Hiszpańska prokuratura toczyła już wtedy śledztwo na ogromną skalę, dowody zebrane w sprawie miały liczyć kilkanaście tysięcy stron.

Od Jezusa do Jesusa

To był 1999 rok. Kibice wciąż pamiętali Gilowi sukces sprzed trzech lat i zdobycie dubletu. To jak podczas fety jeździł po Madrycie na białym koniu i kąpał się razem z nimi w fontannach. - Z moją popularnością mógłbym być Bogiem - stwierdził wówczas i jeśli chodzi o stolicę Hiszpanii, to nie było w tym odrobiny przesady. Po tym sezonie zaczął się jednak regres, którego "ukoronowaniem" był pierwszy w historii spadek z Primera Division (2000 rok - przyp. red.). Znamienne, że wtedy działacz powiedział już, że "jest Jesusem, ale nie Chrystusem"...

Rządy charyzmatycznego prezesa Atletico skończyły się formalnie w 2003 roku.. Było to pokłosie wyroku sądu, który za oszustwa finansowe i fałszowanie dokumentów skazał go na 3,5 roku więzienia oraz grzywnę w wysokości 17 milionów dolarów.

Czytaj także: Diego Simeone - facet w czerni, który zbawił Atletico

Jesus Gil zmarł 14 maja 2004 roku w wieku 71 lat. Podczas pogrzebu żegnało go ponad 15 tysięcy kibiców Rojiblancos.

Komentarze (0)