Piotr Tomasik: Na zgrupowaniu kadry młodzieżowej byli Kamil Glik i Patryk Małecki. Trener Leo Beenhakker nie chciał ich panu zabrać i wziąć na obóz do RPA?
Andrzej Zamilski: Nic mi o tym nie wiadomo. Selekcjoner pierwszej reprezentacji ma najważniejszą decyzję przy wyborze zawodników i skoro nie powołał ich na wyjazd do RPA, to znaleźli się w mojej drużynie. Pan Beenhakker powołał jednak Lewandowskiego, choć on nadal mógłby występować również w kadrze U-21. Mowa oczywiście o tym młodym, Robercie.
Glik i Małecki mogliby coś dać pierwszej reprezentacji?
- Odnoszę wrażenie, że nie.
Dlaczego?
- Niech pan nie przesadza, to za wcześnie dla nich. Przede wszystkim nie mają obycia na międzynarodowej arenie, choć od kilku lat regularnie występują w reprezentacjach juniorskich. Obaj są na dobrej drodze, ale meta jeszcze daleko przed nimi.
Tylko, że ten niedoświadczony Małecki gra ostatnio dwa razy lepiej od Łobodzińskiego, który powołanie do kadry dostał.
- Dobre pytanie, ale kierowane do niewłaściwej osoby. Wszystko zależy od koncepcji selekcjonera.
Kogoś z drużyny młodzieżowej może pan już teraz polecić Beenhakkerowi?
- Na temat paru zawodników, którzy są obecnie w reprezentacji, a wcześniej grali w mojej kadrze, się wypowiadałem. Obecnie mówię tylko selekcjonerowi, że postępy cały czas są czynione, ale na pierwszą reprezentację to chyba jeszcze za wcześnie.
Nie da się jednak ukryć, że kilku zawodników z U-21 wkrótce trafi pod skrzydła Leo. Kto obecnie stanowi o sile naszej młodzieżówki?
- Dwa nazwiska już padły. Do tego grona dołącza Grosicki, który ostatnio powrócił do bardzo wysokiej formy. Sporo korzyści powinniśmy mieć z młodych zawodników trenujących na co dzień w zagranicznych klubach. Na naszym ostatnim zgrupowaniu pojawił się Krychowiak z Bordeaux, gdzie regularnie występuje w drugim zespole. Jestem zdania, że każdy z obecnych reprezentantów U-21 ma szansę na dużą karierę. Większość z nich odpowiednio się rozwija, regularnie gra w swoich klubach jak choćby Cetnarski w Bełchatowie. Królem strzelców Młodej Ekstraklasy został Biliński, gole w ekstraklasie zdobywał Korzym. W Legii dość sporo do powiedzenia mają Borysiuk z Rybusem. Dobrze prezentują się też Socha, Wilczek, długo by wymieniać.
Wspomniał pan o Krychowiaku, o którym ostatnio się mówi coraz mniej. A przecież jakiś czas temu, gdy strzelał gola Brazylii, był na ustach wszystkich. Jego rozwój przebiega prawidłowo?
- Można było oczekiwać więcej. Podczas mistrzostw świata U-20 zrobiono jednak wokół niego zbyt dużo szumu, bo to nie on, a Dawid Janczyk był wówczas gwiazdą naszej drużyny. Szybki transfer do Rosji i teraz też można by się zastanowić, czy rozwija się odpowiednio. Co do Krychowiaka, zabłysnął jednym meczem. A raczej strzałem. Nie błyszczał na boisku tak, jak choćby Marciniak, Białkowski, o których pan nie pyta.
Czyli Krychowiak to materiał przereklamowany?
- Nie powiedziałbym tak. To nieeleganckie określenie. Po prostu został zbyt wcześnie wyniesiony na szczyt.
Kolejna postać to piłkarz po przejściach , czyli Kamil Grosicki. Będzie jeszcze w stanie zabłysnąć w polskiej piłce?
- Ostatnio nie słyszałem żadnych głosów o jego problemach - delikatnie mówiąc - natury wychowawczej. Życie go wiele nauczyło i z tego, co deklaruje i prezentuje obecnie można liczyć, że na dłużej zagości w zawodowym futbolu. Kto wie czy nie znajdzie się na celowniku Leo Beenhakkera, bo ma predyspozycje do gry w pierwszej reprezentacji.
Młody Szczęsny to rzeczywiście taki wielki talent?.
- Gdyby było inaczej, zapewne nie trenowałby w Arsenalu. Konkurencja jest ostra, ale wiążą z nim nadzieje na przyszłość. Niech świadczy o tym choćby fakt, że usiadł na ławce rezerwowych podczas meczu ligowego. Co osiągnie w piłce nie jestem dziś w stanie powiedzieć.
Podobno jest strasznie pewny siebie.
- Nie wiem, skąd ta opinia. Ale lepiej, żeby wierzył w swoje umiejętności, bo inaczej nic w życiu nie osiągnie. Ani prywatnym, ani zawodowym.
Jakieś problemy wychowawcze z którymś z podopiecznych?
- Nie przypominam sobie. Czasem się zdają nieporozumienia, bo to przecież młodzież. Żadnych większych konfliktów jednak nie było.