Ostatni mecz sezonu w wykonaniu GKS Jastrzębie, choć zakończył się szczęśliwie dla pierwszoligowca nie był zbyt ciekawym widowiskiem. - Poziom gry faktycznie niezbyt ciekawy. Naszą grę odmienił trochę Daniel Feruga, który po wejściu na boisko pociągnął prawą stroną. Dograł piłkę w pole karne, obrońcy skupili się na Wiśniewskim, a ja tylko dołożyłem nogę. Szkoda jeszcze, że w końcówce ten lob nie wpadł do bramki - żałował po spotkaniu niezawodny napastnik GKS, Robert Żbikowski.
Jastrzębianie ostatecznie utrzymali się w pierwszej lidze, ale mimo tego powodów do radości nie ma. Wielu piłkarzy będzie zapewne chciało opuścić Jastrzębie po zakończeniu rozgrywek. Czy zatem ostatnie mecze w barwach GKS były dla kilku z nich okazją do pokazania swoich możliwości? - Nie gram po to by się komuś pokazywać. Ja zrobiłem tylko to, co do mnie należy, jako napastnika, czyli trafić. W wieku 33 lat nie mam przecież komu się pokazać - ucina Żbikowski.
Dla zdobywcy jedenastu bramek dla GKS Jastrzębie, mecze barażowe ze Startem Otwock były najprawdopodobniej ostatnimi na poziomie pierwszej ligi. - . Kończę z futbolem w Jastrzębiu, na tym poziomie. Jeśli gdzieś zagram to w niższych ligach. Tutaj już dawno odebrano mi chęci do gry. Mam przecież rodzinę i muszę ją jakoś utrzymać - zakomunikował na koniec.