Lechia - Legia. Jacek Stańczyk: Udręka (komentarz)

Newspix /  TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Feralna sytuacja. Artur Jędrzejczyk robi wślizg przy strzale Artura Sobiecha
Newspix / TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Feralna sytuacja. Artur Jędrzejczyk robi wślizg przy strzale Artura Sobiecha

Obrońca rzuca się wślizgiem, żeby zablokować strzał i ostatecznie dotyka piłki ręką, a w bramce nie ma bramkarza. Skoro nie ma rzutu karnego i jest to zgodne z zasadami, to oznacza, że futbol zgłupiał na dobre. A Dusan Kuciak może mówić o kradzieży.

[tag=14751]

Artur Jędrzejczyk[/tag] w meczu Lechii z Legią (goście wygrali 3:1) wyręczył bramkarza Radosława Cierzniaka. Zablokował uderzenie Artura Sobiecha. Rzucając się na murawę zablokował piłkę, ta uderzyła go najpierw w biodro, a jakąś milisekundę potem w rękę. Golkipera nie było w bramce, Jędrzejczyk pełnił de facto rolę bramkarza. Piłka leciała w bramkę, gdy rzucał się na trawę. I faktycznie, już po trafieniu go w biodro w bramkę lecieć przestała. Nie powinno mieć to jednak żadnego znaczenia.

Na logikę: jest zawodnikiem z pola, jego interwencja złożona z dotknięcia biodrem i ręką uniemożliwiła Lechii zdobycie gola. Powinien - teoretycznie - być rzut karny i pewnie czerwona kartka dla piłkarza. Sędzia kazał grać dalej. Mam wrażenie, że z prostej i pięknej gry, jaką jest piłka nożna, na siłę robimy jakąś naukę ścisłą dla umysłów wybitnych.

Od interpretacji dotyczących zagrania piłki ręką można naprawdę zgłupieć. 5 centymetrów w lewo i ręka ułożona naturalnie, 10 centymetrów w prawo i ułożona nienaturalnie. Powiększył obszar ciała, nie powiększył. Uderzenie z 10 metrów i jest karny, bo miał czas na reakcję. Uderzenie z 20 centymetrów i nie ma karnego, bo nie miał czasu na reakcję. I tak dalej…  Do ogólnego przepisu powstaje multum interpretacji i wytycznych, a to wprowadza chaos.

Zobacz także: Lechia - Legia. Kasper Hamalainen - a "pogrzeb" był już gotowy

A najgorsze jest to, że nie głupieję ja, inny dziennikarz, kolejny kibic albo piłkarz. Najgorsze, że najwidoczniej głupieją sami sędziowie, o czym napisał nasz dziennikarz Paweł Kapusta, też doskonale osadzony w sędziowskim środowisku. Bo skoro arbiter Daniel Stefański oficjalnie broni się swoją decyzją i według przepisów ma rację (bo przecież najpierw było biodro, a rękę przy wślizgu miał ułożoną naturalnie), a z drugiej strony sytuacja z sobotniego meczu wywołała tak wielką dyskusję wśród samych arbitrów i skrajne opinie, to znaczy że bałagan mamy ogromny. A każda próba jego posprzątania, czyli wprowadzenie kolejnej wytycznej do kolejnej interpretacji, tylko brudu dodaje.

I potem taki piłkarz jak Dusan Kuciak, wychodzi wściekły do dziennikarzy i krzyczy, że wszyscy byliśmy świadkami kradzieży. Jestem w stanie go zrozumieć, jego furię, emocje po tak ważnym meczu, być może decydującym o mistrzostwie Polski.

Zobacz także: Lechia - Legia. Flavio Paixao nie chce komentować pracy sędziego. "Jesteś dziennikarzem, więc sprawdź powtórkę"

Oczywiście, ten sam Kuciak powinien też pamiętać, że Legia była zespołem po prostu lepszym, że on sam przy drugim golu pojechał na grzyby zamiast stać w bramce i to on też podarował Legii gola. No, ale jednak gdyby od 3. minuty Legia przegrywała, grała o jednego piłkarza mniej, to mecz może miałby zupełnie inny przebieg.

ZOBACZ WIDEO: Trudny okres dla Lechii Gdańsk. "Przyszło załamanie formy i kryzys wizerunkowy - afera z Jarosławem Bieniukiem"

Źródło artykułu: