Puchar Polski. Jagiellonia - Lechia. Piotr Stokowiec: Możemy stać się nieśmiertelni

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

20 tysięcy kibiców z Gdańska na PGE Narodowym i szansa na zapisanie się na kartach historii. Piłkarze Lechii Gdańsk walczą w czwartek o nieśmiertelność. Piotr Stokowiec nie uważa, że to jego zespół jest faworytem, bo takich tu po prostu nie ma.

Dla Lechii Gdańsk czwartkowe spotkanie będzie jednym z najważniejszych w historii tego klubu.

- Mamy wspaniałe święto do rozegrania. Pełny stadion, ponad 50 tysięcy widzów na trybunach i mecz poprzedzony Pucharem Tymbarku. Widzimy jak Polska łaknie takich świąt. Oprócz wszystkich przeszkód jakie się pojawiają, chcemy się z tego cieszyć. To nie jest dla nas utrapienie i powód do zmartwień, a wielki sukces. Wielu polskich piłkarzy marzy by zagrać na PGE Narodowym, ja będąc trenerem też przychodziłem na te finały. Nie wszystkim dane jest zagrać w takim meczu. Jesteśmy z zawodnikami i sztabem Jagiellonii szczęściarzami i chcemy w tym uczestniczyć. Spotykają się ośrodki z Podlasia i z Pomorza. Będzie wspaniała atmosfera i tak powinna wyglądać piłka nożna w Polsce. Ten sport niesie emocje, ale chcemy odrzucić te złe. Niech to się toczy w sportowej atmosferze. Musimy się otworzyć na pola biznesowe i ekonomiczne, bo tego potrzebujemy. Polska potrzebuje fajnej reprezentacji i ligi. Chcemy tę presję przekłuć na to, by nas nie paraliżowała. Mamy ogromną rzecz do wygrania, bo możemy stać się nieśmiertelni zdobywając Puchar Polski dla swoich miast - powiedział Piotr Stokowiec.

Ireneusz Mamrot: Najważniejsza może okazać się mentalność. Zobacz więcej!

Czwartkowe spotkanie zobaczy mnóstwo kibiców z Gdańska, również większość zespołu, które zdobyło jedyny w historii klubu Puchar Polski, w 1983 roku. - Mieliśmy pożegnanie pod autokarem. Kibice nas mobilizowali, dziękowali za to co zrobiliśmy i prosili o więcej. To naturalne, że fani tego chcą i gra się po to by zdobywać trofea. Czujemy doping na każdym kroku Z Gdańska jedzie pięć pociągów, jest wyczarterowany samolot. Z mojej wiedzy będzie około 20 tysięcy kibiców z Gdańska. Cieszymy się z tego, niech to będzie prawdziwe święto - podkreślił Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 108. Marek Szkolnikowski: W Polsce jest ogromny problem z ekspertami. Byli piłkarze często nie znają się na piłce

- Cała sztuka polega na tym, by wykorzystać presję. Ona może sparaliżować i odebrać siły, może też spowodować dużo dobrego. Trzeba patrzeć na to co do wygrania, nie to co do stracenia. Kto sobie z tym poradzi, będzie zwycięski - przyznał trener Lechii Gdańsk.

Finaliści Pucharu Polski dadzą z siebie wszystko na boisku. - Do takich spotkań o stawkę przygotowuje się cały sezon. Końcówka jest bardzo ważna, to nowe doświadczenia dla mnie i dla trenera Mamrota. Jesteśmy gotowi na zbieranie nowych wrażeń. W meczu wystąpi wielu polskich zawodników i dwóch młodych polskich trenerów. To znak, że z naszą piłką jest coraz lepiej. Dobierając skład patrzymy na tym kto udźwignie mentalnie mecz - zauważył Piotr Stokowiec.

Finał Pucharu Polski w Polsacie. Zobacz więcej!

Kto jest faworytem tego spotkania? - Jagiellonia to solidny, bardziej doświadczony od nas zespół i nie uważam że jesteśmy faworytami. My budujemy pewność siebie na czym innym. Liczę na to, że Jagiellonia zagra z Novikovasem i Runje. Będzie dużo walki i fizyczności, my chcemy pokazać Lechię taką, jaka naprawdę jest. Pokazaliśmy wielką wartość i powtarzalność - podkreślił Stokowiec. - Obejrzeliśmy na żywo trzy ostatnie mecze Jagiellonii. Chcieliśmy zobaczyć formę tego zespołu na bieżąco, jednak wiedzieć, a wykorzystać to co innego. Czynnik taktyczny zejdzie na dalszy plan. Trzeba opanować emocje, ani Jagiellonia i Lechia nie zmienią diametralnie ustawienia i stylu gry. Obie drużyny są w stanie stworzyć fantastyczne widowisko, nie gorsze niż reprezentacja na PGE Narodowym - dodał.

W lidze to jednak Lechia Gdańsk była dwa razy lepsza. - Takie myślenie mogłoby być zgubne. Rozpływanie się w tym co było i patrzenie w tabelę nie prowadzi do niczego dobrego. Kierujemy nasze nastawienie na konkretny mecz, bo Puchar Polski nie ma nic wspólnego z tabelą. To jest finał. I Jagiellonia i my nie graliśmy przed taką publicznością. To mogłaby być dla nas pułapka - ocenił Piotr Stokowiec.

Obecny trener Lechii w przeszłości pracował w Jagiellonii Białystok. - Doprowadziłem Jagiellonię do półfinału i przed pierwszym meczem półfinałowym zostałem odwołany z funkcji. Nie ma jednak mowy o myśleniu o tym, musimy dawać przykład profesjonalizmu. Wiele razy po tym czasie rozmawialiśmy z prezesem Kuleszą i zbierałem gratulacje za pracę po Jagiellonii. Złych emocji jest zanadto i nie ma co ich szukać tutaj, bo ich nie ma - podsumował.

Źródło artykułu: