Jedyną bramkę dla poznaniaków zdobył tuż po przerwie Kamil Jóźwiak. - To było duże zamieszanie. Pedro Tiba poszedł na przebitkę i udało mu się wywalczyć piłkę. Doszedłem do niej pierwszy i nie mając zbyt dużo czasu na przyjęcie, od razu uderzyłem. Fajnie, że wpadło, ale szkoda innych sytuacji, bo stworzyliśmy ich tym razem wiele, a wykorzystaliśmy tylko jedną - powiedział 21-latek.
Dawno już w Poznaniu nie było tak ciekawego i obfitującego w spięcia podbramkowe spotkania. - Z tego wszyscy możemy się tylko cieszyć. Każda z drużyn miała swoje okazje. Z naszej perspektywy szkoda, że straciliśmy bramkę po wideoweryfikacji. Będąc na boisku miałem wątpliwości co do rzutu karnego. Żałujemy, bo zarówno przed, jak i po utracie prowadzenia było kilka szans, żeby strzelić drugiego gola - dodał skrzydłowy.
->"Śliski" karny i rozżalenie w Lechu Poznań. "To przykre"
Pod nieobecność kontuzjowanych Christiana Gytkjaera i Timura Żamaletdinowa, dość nietypowo, bo w ataku wystąpił w sobotę Darko Jevtić. - Była to dla mnie jakaś nowość, jednak cały zespół zagrał dobrze. Szkoda tylko wyniku, znów nie pomógł nam VAR. Nie każdy kontakt to od razu faul - zaznaczył Szwajcar.
Remis sprawia, że "Kolejorz" ma dwa punkty straty do 4. miejsca w tabeli i jego szanse na udział w europejskich pucharach maleją. - Gdy się tak długo prowadzi, a ostatecznie nie wygrywa, zawsze jest niedosyt. Wiadomo, że nie tylko my mieliśmy swoje sytuacje, Zagłębie też je stwarzało, ale to nie zmienia faktu, że mamy czego żałować. To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu, jednak brakowało nam momentami spokoju - dodał Jevtić.
->Dariusz Żuraw opiniuje nowych piłkarzy do Lecha Poznań
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?