Primera Division. Getafe - sensacja rozgrywek puka do Ligi Mistrzów

Getafe jest na ostatniej prostej do Ligi Mistrzów. W madryckim klubie grają 37-letni weteran czy reprezentant Hiszpanii, który dziesięć lat temu pozował bez spodenek. Nad wszystkim czuwa trener-zamordysta.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
 Jorge Molina Getty Images / David S. Bustamante/Soccrates / Na zdjęciu: Jorge Molina
Liga Mistrzów może doczekać się sensacyjnego debiutanta. Getafe CF jeszcze nigdy nie grało w tych rozgrywkach. - Wygląda na to, że nie możemy być tam, gdzie jesteśmy - żalił się przed tygodniem Pepe Bordalas. Szkoleniowiec był wściekły po porażce z Realem Sociedad (1:2). Dwóch rzutów karnych domagał się tak bardzo, że został zawieszony na dwa kolejne spotkania - nie może prowadzić drużyny z ławki rezerwowych.

Niedzielne zwycięstwo nad Gironą (2:0) Bordalas oglądał z trybun. Przy linii bocznej boiska zastępował go asystent. Dla Getafe to kluczowe zwycięstwo. Los Azulones nie dość, że utrzymali się na czwartym miejscu, to jeszcze powiększyli przewagę nad piątą Sevillą do pięciu punktów. Do końca sezonu zostały tylko dwie kolejki. Piłkarze z przedmieść Madrytu są bliscy spełnienia marzeń o Lidze Mistrzów. Już sprawiają ogromną sensację w Primera Division, bo z 14. budżetem w lidze są w stanie rywalizować z dużo bogatszą Sevillą czy Valencią. Na razie wygrywają tę rywalizację.

"Takiego zięcia chciałaby mieć każda matka"

Niedzielny mecz z Gironą potoczył się dla Getafe dość gładko. To zasługa Jorge Moliny. W 16. minucie napastnik wykorzystał szybki kontratak. Precyzyjnie uderzył na dalszy słupek i przechytrzył Yassine'a Bounou. Wszystko zaczęło się od przejęcia niecelnego podania piłkarza Girony na połowie boiska. Wystarczył moment dekoncentracji.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Raków już w Lotto Ekstraklasie. Będzie nowa jakość w lidze czy "druga Sandecja"?

Ekipa Bordalasa specjalizuje się w wyczekiwaniu na błędy przeciwników. To drużyna, która stylem gry nie pasuje do Primera Division. Oddaje rywalowi inicjatywę, nigdy nie przeważa w posiadaniu piłki i stawia na kontrataki. Akcje najczęściej wykańcza Molina. To as w talii Bordalasa.

Sprawdź też: Pepe Bordalas. Getafe ma swojego Simeone

- Znamy się od wielu lat. To zięć, którego chciałaby mieć każda matka. Jest fantastycznym facetem pod każdym względem - chwalił swojego piłkarza trener Getafe. W końcu to nie pierwszy klub, w którym pracują razem. Bordalas i Molina spotkali się w Elche. Napastnik w wieku 37 lat rozgrywa prawdopodobnie swój najlepszy sezon w życiu. Przeciwko Gironie zdobył 14. gola w lidze. "Tacy gracze jak Jorge Molina dają nadzieję na to, że starość nie jest taka wcale nieuchronna" - pisało w grudniu "Mundo Deportivo".

Od nagich zdjęć do reprezentacji

Tyle samo bramek na swoim koncie ma Jaime Mata. To kolejny piłkarz, którego kariera pokazuje, że nigdy nie jest za późno, aby osiągać w piłce wielkie rzeczy. W tym sezonie jest po Iago Aspasie najskuteczniejszym Hiszpanem w lidze. Dopiero teraz Mata dostał też pierwsze powołanie do reprezentacji Hiszpanii. W wieku 30 lat.

- Byłem bardziej podekscytowany od niego. Powołanie dla Jaime jest hołdem dla wszystkich piłkarzy, którzy w niższych ligach marzą o wielkich celach - opowiadał dziennikowi "Marca" Camacho, były kolega z zespołu. Obaj grali w czwartoligowym Galactikusie Pegasus.

Tam w ramach protestu Mata z resztą kolegów pozował do zdjęć albo w spodenkach, albo... nago. Zasłaniali się jedynie transparentem z klubowym numerem konta. Zawodnicy nie mieli wtedy lekko - od miesięcy czekali na pensję od Galacticusa. Było to dziesięć lat temu. Hiszpańscy dziennikarze oszaleli ze szczęścia, kiedy po ogłoszeniu powołania dla napastnika znaleźli te zdjęcia. Luis Enrique dotąd powołał Matę tylko raz, na marcowe zgrupowanie. Piłkarz Getafe zdążył zadebiutować na meczu el. EURO 2020 przeciwko Norwegii (2:1). Wszedł na ostatnie minuty spotkania.

Jaime Mata razem z Jorge Moliną tworzą jeden z najskuteczniejszych duetów w lidze. Zdobyli już 28 bramek. - Mam ten sam entuzjazm, co w wieku 18 lat. Trudno było mi przebić się do Primera Division. Musiałem przejść przez wszystkie niższe szczeble - opowiadał Mata. Bordalas latem wyciągnął Hiszpana z Realu Valladolid.

Podobnie jak Davida Sorię, który po odejściu z Sevilli od razu został pierwszym bramkarzem Getafe. - Jest w nas wielka pasja. Czujemy się wypoczęci, by zagrać w decydującej fazie sezonu. Musimy odciąć się od plotek i cieszyć się chwilą - wyznał 26-latek.

Zakazane słowo

"Liga Mistrzów" to zakazane słowo w szatni Getafe. Kiedy Los Azulones zbliżali się do ligowej czołówki, Bordalas powtarzał, że celem nr 1 jest utrzymanie. Ani słowa o europejskich pucharach. Tymczasem hymn Ligi Mistrzów jesienią na Coliseum Alfonso Perez jest niemal pewny.

- Stoimy przed historycznym osiągnięciem - wyznał w końcu Bordalas. - Nie patrzymy na inne mecze. Skupiamy się tylko na sobie i wkładamy całą energię w treningi. Teraz nie ma marginesu błędu.

- Trenerzy nie planują w perspektywie długoterminowej - odpowiedział wcześniej trener zapytany o swoją przyszłość. Nie wydaje się, by spędził ją na Coliseum Alfonso Perez. Od kilku dni plotki powtarzają, że Bordalas chce odejść z Getafe. "Wydaje mu się, że osiągnął z piłkarzami limit" - pisały media. Jednocześnie zabiegać mają o niego inne hiszpańskie zespoły. Według radiostacji COPE zdeterminowani mają być działacze Realu Betis. Mimo tego, że styl Los Azulones odbiega od standardów w Sewilli: tam lubią być w posiadaniu piłki i prezentować efektowny futbol. Do tego Bordalas lubi żelazną dyscyplinę. - On trzymał stopę na twoim gardle i nie puszczał - wspominał jego były piłkarz.

- Styl gry trzeba dostosować do talentu i profilu swoich piłkarzy - bronił się Bordalas. Za każdym razem przywołuje przykład Luisa Aragonesa, byłego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii. - Jego drużyny miały etykietę lubiących grę z kontrataku. A kiedy objął kadrę, wszystko się zmieniło. Czemu? Bo miał do czynienia z zupełnie innym typem zawodników - wyjaśniał.

Trenerowi opłaciło się uciekanie do najprostszych środków i skupianie się najczęściej na utrudnianiu gry rywalom. Z zawodników o średniej klasie, o których dotąd niewielu słyszało, skroił zespół na miarę europejskich pucharów. Bo jeśli nie w Lidze Mistrzów, to Getafe na pewno zagra w następnej edycji Ligi Europy. - Życie jest niespodzianką - przyznał szkoleniowiec Getafe.

Czytaj też: Diego Costa. Jak przekonać Atletico bez gry

Czy Getafe zagra w następnej edycji LM?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×