PSG chce uprzedzić Barcelonę. Wielkie oferty dla Antoine'a Griezmanna

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Antoine Griezmann
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Antoine Griezmann

Jest już pewne, że Antoine Griezmann latem odejdzie z Atletico Madryt. Francuz jest o krok o transferu do Barcelony, jednak w ostatniej chwili do walki o napastnika wkroczyło PSG.

- Minęło pięć niesamowitych lat. Dziękuję bardzo za wszystko, mam was wszystkich w sercu - powiedział Antoine Griezmann w pożegnalnym wideo. Reprezentant Francji we wtorek podjął decyzję o odejściu z Atletico Madryt. Jego klauzula odstępnego od pierwszego lipca będzie wynosić 120 mln euro, co nie powinno być żadnym problemem dla kilku europejskich klubów.

Do tej pory murowanym faworytem w wyścigu po Griezmanna była FC Barcelona, która chciała kupić napastnika już w poprzednim sezonie. Hiszpańskie media podkreślały, iż negocjacje pomiędzy klubem a 28-latkiem są na ostatniej prostej. W środowym wydaniu dziennik "Mundo Deportivo" przekonuje jednak, że to nie jedyny chętny na snajpera Atletico.

"W ostatniej chwili do gry wkroczyło Paris Saint-Germain. Griezmann musi teraz zdecydować, czy przejść do Barcelony, czy do mocno naciskającego mistrza Francji" - czytamy we wspomnianym źródle.

ZOBACZ WIDEO Dni Niko Kovaca w Bayernie są policzone. "Nigdy bym go nie zatrudnił"

Griezmann miałby razem z Neymarem oraz Kylianem Mbappe stworzyć wielkie trio napastników. W Paris Saint-Germain nie ma już miejsca dla Edinsona Cavaniego, który przymierzany jest do... Atletico Madryt. Obaj wielcy zawodnicy mogą zamienić się klubami.

Zobacz także: Bayern Monachium ma kandydata na nowego trenera

Griezmann w barwach Atletico strzelił łącznie 133 bramki i zaliczył 50 asyst. Do stolicy Hiszpanii przeniósł się w lipcu 2014 roku z Realu Sociedad za 30 milionów euro. W trwającym sezonie wystąpił w 47 meczach we wszystkich rozgrywkach, zdobywając 21 bramek.

To kolejny piłkarz, który ma opuścić Atletico. Z klubem pożegnali się już Diego Godin (prywatnie przyjaciel Griezmanna), Juanfran i Lucas Hernandez.

Komentarze (0)