Legia Warszawa przegrała 0:1 (0:1) z Jagiellonią Białystok w meczu 36. kolejki Lotto Ekstraklasy przez co jej szanse na obronę mistrzostwa Polski są już tylko teoretyczne. - Jesteśmy smutni, bo wiemy, że został tylko jeden mecz i już nie wszystko zależy od nas - skomentował Sebastian Szymański.
- Wychodzimy jednak z szatni z podniesioną głową. Na boisku walczyliśmy i zostawiliśmy mnóstwo zdrowia. Zabrakło po prostu szczęścia, bo gdybyśmy szybciej strzelili gola, to mecz byłby do końca otwarty i wszystko mogłoby się zdarzyć - dodał pomocnik Legii.
19-latek w środowym starciu został ustawiony przez Aleksandara Vukovicia na pozycji cofniętego napastnika. W trakcie gry często wymieniał się jednak pozycją z grającym na skrzydle Dominikiem Nagy'iem. - Wszędzie staram się dawać z siebie wszystko. Dzisiaj założenia trenera były takie, że musiałem zagrać trochę bardziej defensywnie i dostosowałem się do nich - wytłumaczył.
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia Warszawa walczy o mistrzostwo Polski. "Jesteśmy w szalenie trudnej sytuacji"
[/color]
Szymański nie miał łatwej przeprawy z białostockimi obrońcami. Kilkukrotnie został przez nich mocno potraktowany i potrzebował pomocy medycznej. Dokończył jednak spotkanie bez problemu. - To nie pierwszy raz, kiedy przeciwnicy grają bardzo ostro, więc byłem jednak na to przygotowany. Z moim zdrowiem wszystko w porządku - zapewnił.
Czytaj także: Legia otrzymała warunkową licencencję na następny sezon
Młodzieżowy reprezentant Polski nie powinien mieć więc kłopotu z występem w niedzielnym pojedynku Legii z KGHM Zagłębiem Lubin w ostatniej kolejce. - I zapewniam, że zostawimy w nim sporo zdrowia. Nie będę jednak ukrywać, że w głowach będzie świadomość, iż musimy patrzeć na wynik spotkania Piasta z Lechem. Chociaż niezależnie od niego jedno jest pewne: nie przegraliśmy mistrzostwa tutaj, ale już wcześniej - podsumował.