- W pierwszym tygodniu jak się przeprowadziłem do Niemiec, na odcinku dwóch kilometrów na tej samej trasie dostałem trzy mandaty. Limit wynosił 50 km/h, a ja jechałem 56, 59, 57. Myślałem, że jak jadę 60 czy nawet 65 to będzie OK, a trzy razy złapał mnie radar. To było trochę szokujące - zdradził Robert Lewandowski w wywiadzie dla "Deutsche Welle".
Napastnik Bayernu Monachium (w latach 2010-14 występował w Borussii Dortmund) podkreślił, że słyszał wcześniej o niemieckim "Ordnungu" ("ład, porządek"), ale - jego zdaniem - procedura przygotowania dokumentów przy stosunkowo niskiej kwocie mandatu jest mało opłacalna.
- W Polsce nawet jak radar stał, to te 20 km było dopuszczone. (...) Niemiecki "Ordnung" jest znany nie tylko w Polsce, ale chyba na całym świecie. Czasami jest on moim zdaniem aż do przesady - przyznał kapitan reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". W czym tkwi fenomen Pochettino? "O jakości trenera decyduje to, co wykrzesał z piłkarzy"
30-letni Lewandowski zwrócił też uwagę na to, że w Monachium nie ma żadnego problemu z paparazzi. Nikt nie czeka na gwiazdy futbolu w ukryciu, by zrobić im zdjęcia, jak dzieje się np. w Hiszpanii czy Polsce.
ZOBACZ: Krzysztof Piątek może zastąpić Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium >>
- Tu jak ktoś robi ci zdjęcia, to tylko wtedy, gdy jest to oficjalne wyjście, albo wie, że na pewno tam się pojawisz. Ale żeby ktoś czekał na ciebie w ukryciu - w Niemczech się z tym nie spotkałem - wyjawił "Lewy".
W wywiadzie dla "Deutsche Welle", as Bayernu zabrał też głos ws. hejtu w sieci. Piłkarz wyznał, że stara się nie przejmować złośliwymi wpisami na swój temat i nauczył się z tym żyć, chociaż nie jest to łatwe.
ZOBACZ: Bundesliga. Robert Lewandowski: To zaszczyt być drugim, po wspaniałej legendzie >>
Najważniejszym momentem w karierze reprezentanta Polski - jego zdaniem - było zdobycie czterech goli przeciwko Realowi Madryt w półfinale Ligi Mistrzów w 2013 r. Do końca życia Lewandowski zapamięta też mecz z Wolfsburgiem (2015 r.), podczas którego strzelił pięć goli w dziewięć minut.
30-latek nieco wymijająco odpowiedział natomiast na pytanie, czy po zakończeniu kariery chciałby trenować polskich piłkarzy. - Wiadomo, że pewnie zostanę przy piłce, ale czy opcja trenera będzie dla mnie jedyną opcją? Pewnie tak nie będzie - podsumował.