Finał Ligi Europy. Chelsea - Arsenal: Szymon Marciniak. Łobuz od akcji specjalnych

Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu: Szymon Marciniak wysłuchuje pretensje Szwedów
Getty Images / Stu Forster / Na zdjęciu: Szymon Marciniak wysłuchuje pretensje Szwedów

Lubił dać w zęby, został sędzią, bo wkurzył go inny arbiter. Często słyszał: "nie wyjedziesz z miasta". Dziś Szymon Marciniak to jeden z najlepszych sędziów na świecie, dlatego finał Ligi Europy zostanie rozegrany pod jego okiem.

Z Baku Mateusz Skwierawski 

Trudno to wytłumaczyć, dlaczego sędzia, który gwiżdże mecze najlepszych drużyn w Europie tak często krytykowany jest we własnym kraju. W Polsce kibice urządzają Szymonowi Marciniakowi piekło podczas meczów ligowych. Nikogo nie dziwi już, gdy cały stadion Legii nazywa go "ku**ą".

I to nawet koledzy arbitra. - Raz zadzwonił do mnie przyjaciel, mówi: "Szymon, przepraszam! Byłem na Legii i śpiewałem: "Marciniak! Co? Ty ku**o!". Tak działa magia tłumu. Zwrócił uwagę, co skanduje, dopiero po kilku "zwrotkach" i zrobiło mu się głupio na tyle, żeby do mnie zatelefonować i przeprosić - opowiadał nam sędzia.

Szukał guza

W młodości Marciniak nie był grzecznym chłopcem. Jak mu ktoś podpadł na osiedlu, musiał liczyć się z tym, że dostanie w zęby. Arbiter mówił otwarcie, że za "małolata" szukał guza. - Zawadiaka byłem. W Płocku mieszkałem w takiej dzielnicy, gdzie trzeba było sobie radzić samemu. Czasem dało się w twarz, czasem się dostało, ale nigdy się nie bałem. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - mówiliśmy z chłopakami - wspominał arbiter.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lokalizacja finału Ligi Europy jest mocno kontrowersyjna. "To przykład prania wizerunku przez sport"

Nim złapał za gwizdek, grał w ataku juniorów Wisły Płock. Do pewnego momentu był w tym całkiem dobry. Po mistrzostwach Polski juniorów starszych wyjechał do Niemiec, do czwartoligowego zespołu VfB Annaberg-Buchholz. Później pojawił się również na testach w Erzgebirge Aue, ale nie wyszło. Po roku wrócił do Polski i znalazł angaż w Kujawiaku Włocławek, z którym awansował do III ligi. Miał 21 lat.

Wtedy sędziował już mecze jako główny arbiter w meczach dzieci i jako boczny w spotkaniach Klasy B i Klasy A (2002 rok). Dodatkowo pracował w firmie przyjaciela, która zajmowała się produkcją armatury.

- Z dworca z Płocka do Włocławka odjeżdżałem o 13.41. Trasa: 45 kilometrów. Z powrotem byłem o 20.04. Tak dwa lata, dzień w dzień. Syn, który mi się urodził, widział mnie tylko, jak wychodzę i na koniec dnia. Nawet jego kąpanie było pode mnie ustawione, na 21. U Darka pracowałem ponad 10 lat. Wiedział, że coś osiągnę, zawsze mnie wspierał i we mnie wierzył - opowiadał nam Marciniak.

A sędziować zaczął dlatego, bo wkurzył do Adam Lyczmański. - Pokazał mi kiedyś czerwoną kartkę. Powiedziałem mu, że tak słabego sędziego jeszcze nigdy nie widziałem. "Jak jesteś taki cwaniak, to weź się za gwizdek" - odparł. Po tygodniu zapisałem się na kurs - mówił nam o swoich początkach.

Szymon Marciniak. Ma w Polsce piekło

Zainspirował Lewandowski

W 2009 roku zadebiutował w ekstraklasie, potem w Lidze Europy, Lidze Mistrzów, sędziował finał młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 21 w Czechach, na Euro 2016 i mistrzostwach świata 2018 jako arbiter główny.

Dziś to jeden z najlepszych arbitrów na świecie. Pierluigi Collina, były już szef sędziów UEFA, zabronił mu nawet tyle ćwiczyć, bo Polak zaczął przypominać kulturystę, w pewnym momencie od nadmiaru mięśni trudno było zauważyć jego kark.

- Motywacją był dla mnie Robert Lewandowski. Poznałem go, kiedy był jeszcze zawodnikiem Lecha. Zaimponował mi jego styl życia, bycia, jak gra i ile gra. Fakt, że jest cały czas w wysokiej dyspozycji i nie odnosi urazów. Przyznam, że miał wpływ na zmianę postrzegania przeze mnie niektórych rzeczy - mówił sędzia.

"Nie wyjedziesz z miasta"

Krytyka po nim spływa, często się z niej śmieje. Towarzyszy mu od lat, obelg nasłuchał się nawet podczas spotkań najniższego szczebla. Ale zawsze miał na to sposób.

- Gdy zaczynałem sędziować, często słyszałem: nie wyjedziesz z miasta, ale po meczach nie było tematu. Lubiłem prowokować - specjalnie parkowałem samochód blisko klubowego budynku, a po spotkaniu przechodziłem obok grupki kibiców, którzy mnie obrażali i... nic. To często normalne chłopaki, ale w grupie tracą głowy - komentował z dystansem.

Michał Listkiewicz, były sędzia, taką reakcje kibiców tłumaczy brakiem wiedzy. - Niewiedza wśród kibiców, ekspertów jest ogromna. Ludzie nie znają przepisów, nie chce im się nawet czytać zasad, które się przecież ciągle zmieniają - uważa.

- Ludziom może nie podobać się też jego styl bycia Szymona. Jest pewny siebie, ale nie zarozumiały, to nie typ bufona. Niestety: im bardziej się komuś powodzi, tym jest mocniej krytykowany. Podsumuje krótko: to rewelacyjny sędzia - twierdzi Listkiewicz.

W środę Marciniak razem z Pawłem Sokolnickim będą asystentami arbitra głównego VAR. Polacy przejdą do historii, ponieważ powtórki wideo zostaną zastosowane po raz pierwszy w rozgrywkach Ligi Europy. A od akcji specjalnych jest właśnie Marciniak.

[url=/pilka-nozna/824531/final-ligi-europy-chelsea-arsenal-polscy-sedziowie-zapisza-sie-w-historii]Finał Ligi Europy. Chelsea - Arsenal. Polscy sędziowie zapiszą się w historii

[/url]

Źródło artykułu: