Trzech reprezentantów Polski - Dawid Kownacki, Sebastian Szymański, Robert Gumny - wyjechało ze zgrupowania kadry A i pojechało na zgrupowanie młodzieżówki przygotowującej się do mistrzostw Europy U-21 (czytaj więcej TUTAJ). Fajnie, że chłopaki pobyli z kadrą przez weekend, mieli okazję przywitać się z Robertem Lewandowskim i zrobić sobie zdjęcie. Zbyt poważnie nie potrenowali, bo w niedzielę mieli wolne, a w sobotę to akurat trening kadry był taki, że dwóch brało ślub, a dwóch bolała noga. Co gorsza, jak już młodzieżowcy wyszli na prawdziwy trening, to się Kownacki nabawił kontuzji. No to ktoś się wkurzył i pozabierał Jerzemu Brzęczkowi "zabawki".
Jeszcze w poniedziałek selekcjoner mówił tak: - Jestem w stałym kontakcie z Czesławem Michniewiczem. Myślę, że za dzień, dwa ustalimy kiedy Robert Gumny, Sebastian Szymański, no i mam nadzieję, że Kownacki pojadą na zgrupowanie do Grodziska - opowiadał selekcjoner. Był w błędzie.
Szybko się okazało, że jakieś siły sprawiły, iż piłkarzy spakowano jeszcze w poniedziałek. Czy była to autonomiczna decyzja Brzęczka? Można się jedynie domyślać…
Wcześniejsze ustalenia były takie, że zawodnicy dołączą na zgrupowanie młodzieżówki po meczach pierwszej reprezentacji z Macedonią Północną oraz Izraelem, czyli jeszcze na tydzień przed turniejem ME U-21. Wtedy takie powołania miałyby jakiś sens.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Trwa zgrupowanie przed meczami el. Euro 2020. "Strata punków w Macedonii będzie kompromitacją"
Chłopaki odbyliby z kadrą cały cykl treningowy, wzięli udział w odprawach, zobaczyliby analizy, a może któryś z nich dostałby nawet szansę debiutu - są przecież przyszłością polskiej piłki.
Byłby to też dowód zaufania wobec sztabu selekcjonera Brzęczka, że nie przygotuje ich gorzej do turnieju ME U-21, niż zrobią to w Grodzisku. No, ale widać Zbigniew Boniek uznał, że zamiast trenować z Lewandowskim, więcej chłopaki zyskają grając sparing w młodzieżówce z czwartoligową Tarnovią oraz grę szkoleniową 4 razy po 30 minut z reprezentacją Niemiec do lat 21.
Po co zatem to całe zamieszanie?
Problem jest w tym, że PZPN nie potrafi jasno określić priorytetów: co jest dla nas w czerwcu 2019 ważniejsze? Pierwsza reprezentacja czy młodzieżówka, która gra mistrzostwa Europy do lat 21? Boniek w wywiadach opowiadał, że priorytet ma "jedynka", ale jaki to jest priorytet, właśnie przekonał się na własnej skórze Jerzy Brzęczek. To, co zrobiono, nie było wzmacnianie autorytetu aktualnego selekcjonera.
Dziwi mnie tylko, że PZPN próbuje zdejmować spodnie przez głowę.
Gdyby powiedzieli jasno i otwarcie, że młodzieżówka ma swój cel, liczymy, że zrobi niespodziankę, może zakwalifikować się nawet do igrzysk olimpijskich i warto spróbować, to takie tłumaczenie nawet miałoby sens.
Polski piłkarz płakał z żoną po otrzymaniu powołania do kadry. Czytaj więcej--->>>
Szczególnie że pierwsza reprezentacja gra teraz mecze ze słabszymi rywalami, a kwalifikacje do Euro 2020 mają taką formułę, że możemy się dostać do turnieju nawet gdy przegramy eliminacje (mamy jeszcze koło zapasowe w postaci baraży, dzięki wysokiemu miejscu w pierwszej edycji Ligi Narodów).
A zatem pierwsza reprezentacja niczego nie ryzykuje, rywale średni, a przecież Szymański, Kownacki i Gumny nie są podstawowymi graczami drużyny Brzęczka. Wręcz przeciwnie – do tej pory u niego nie zagrali. Zresztą gdzie miałby grać napastnik Kownacki, jeśli w kadrze jest trzech takich kandydatów do ataku jak Lewandowski, Piątek i Milik?
Po co więc to zamieszanie? Po to Brzęczek wysyłał powołania dla Kownackiego, Szymańskiego i Gumnego, żeby ich odesłać na młodzieżówkę? Chyba tylko PZPN widzi w tym jakiś sens.
W necie pojawiły się już żarty, że trener młodzieżówki Czesław Michniewicz – o którym wiadomo, że lubi do różnych ludzi podzwonić - dzwonił do Bońka w tej sprawie 711 razy…
A mnie się wydaje, że rozchwianie emocjonalne Bońka można wytłumaczyć jedynie klapą reprezentacji U-20 na właśnie rozgrywanych w Polsce mistrzostwach świata. Nasza drużyna zdołała strzelić gole w tym turnieju (w czterech meczach) jedynie turystom z Tahiti. Reprezentacja odpadła z turnieju, żeby nie powiedzieć, że się skompromitowała. Na PZPN posypały się gromy za szkolenie młodzieży. Tymczasem Boniek właśnie leci do Paryża na kongres FIFA, a my zostaliśmy z tymi mistrzostwami jak Himilsbach z angielskim.
Bardzo ta impreza nam się przydała. Jak wiadomo Polacy są wręcz rozkochani w futbolu młodzieżowym i uwielbiają się delektować zagraniczną piłką w wykonaniu nastolatków. W Gdyni na mecz Polski z Włochami jakoś nie przyszli kibice, choć podobno wszystkie bilety były wyprzedane, a pogoda dopisała. Pewnie PZPN to jakoś wyjaśni, bo nie takie rzeczy już wyjaśniała ich propaganda.
Zamieszanie z Kownackim, Szymańskim i Gumnym można wyjaśnić jedynie obawą wizerunkową PZPN. Związek, który opowiada, że ma dobre szkolenie, nie może sobie pozwolić na dwie kompromitacje swoich dwóch najważniejszych reprezentacji młodzieżowych w jednym miesiącu.
W poprzednich mistrzostwach U-21 (rozgrywanych w Polsce), gdy lanie dostała kadra Marcina Dorny, PZPN też próbował bronić się przed wstydem zawodnikami pierwszej reprezentacji. Tyle, że Milik i Zieliński mieli inne priorytety, a Robert Lewandowski, wprost powiedział co myśli o cofaniu graczy z "jedynki" do "młodzieżówki". Wtedy udało się namówić jedynie Karola Linetty’ego, ale ani jemu to nie wyszło na zdrowie, ani młodzieżowej reprezentacji, która na turnieju we własnym kraju i tak się skompromitowała.
Może tym razem ta "porwana" ze zgrupowania trójka piłkarzy coś uratuje. Ale na pewno nie uratuje rujnowanego autorytetu Jerzego Brzęczka.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości, dlaczego Boniek nie wybrał selekcjonera z zagranicy, to niech sobie odpowie, czy taka sytuacja mogła się przydarzyć komuś z nazwiskiem, np. Leo Beenhakkerowi?