El. ME 2020. Michał Pazdan: Dostałem w łeb z każdej strony

Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Michał Pazdan
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Michał Pazdan

Zdaję sobie sprawę, że gdy nie ma cię w reprezentacji pół roku, to musisz na nowo budować swoją pozycję. Ja dostałem w łeb z każdej strony, potrzebowałem czasu, by się odkręcić - mówi Michał Pazdan.

[b]

Możemy już mówić o odrodzeniu Pazdana?[/b]

Michał Pazdan, zawodnik Ankaragucu i reprezentacji Polski: Już na poprzednim zgrupowaniu w marcu czułem się swobodnie. Po rozegraniu pełnej rundy w Ankaragucu, czternastu spotkaniach w lidze, wróciłem do dawnej formy. A po wyjeździe z Legii musiałem wszystko odbudowywać.

Stracił pan w Legii pół roku.

Dostałem nieźle po łbie, w zasadzie z każdej strony. Nie grałem, później przyszedł nowy trener, dostałem czerwoną kartkę w meczu z Cracovią, spadały na mnie wszystkie nieszczęścia. A jak już wychodziłem na prostą, to w październiku doznałem kontuzji. Kolano było przeciążone, musiałem odpoczywać. Człowiek chciał, a nie mógł wejść na odpowiednie obroty. I weź się odkręć, jak to zrobić? To się tak wydaje, że "będzie dobrze". W przerwie zimowej, gdy byłem już zdrowy, pomyślałem: "nie no, teraz to nie ma... za przeproszeniem. Wracam".

Wyjazd do Turcji pomógł?

Po słabym okresie w Legii najważniejsze było dla mnie regularne granie. Chciałem znaleźć się w klubie, który mi to umożliwi, a przy okazji mieszkać w fajnym miejscu. Poza piłką człowiek musi normalnie funkcjonować, to też ma dla mnie znaczenie, a Ankara to duże, przyjemne do życia, europejskie miasto, parę razy większe od Warszawy. Spodobała mi się też liga turecka, jestem zadowolony z tego okresu.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy w kadrze panuje rozluźnienie? "Jak wiem, że jest zgrupowanie reprezentacji, to nie biorę ślubu"

Ma pan pretensje, że trener Ricardo Sa Pinto odstawił pana w Legii?

Przyszedł w momencie, kiedy ja byłem w najgorszym okresie. Miał swoją wizję środkowych obrońców: wysokich, wygrywających każdą piłkę, grających mega prosto, bez kombinowania. Nastawionych na "łupanke".

Jestem zawodnikiem meczowym, potrafię mocno trenować, ale na mojej pozycji piłkarz musi być dynamiczny, świeży, skoczny, skoncentrowany. A w momencie, gdy dodatkowo trenujesz codziennie wytrzymałość po dwie godziny, to gdzieś te atuty zanikają. Ja podczas meczu nie biegam tyle, co koledzy, bardziej skupiam się na przesuwaniu, przewidywaniu, poprawianiu ustawienia. To wszystko w połączeniu z moją słabszą dyspozycją sprawiło, że nie grałem.

Przez te pół roku przybyło panu konkurencji w reprezentacji.

Zdaję sobie sprawę, że gdy nie ma cię pół roku w kadrze, to musisz na nowo budować swoją pozycję. Na Euro 2016 i mundialu w Rosji byłem pierwszy wyborem. Teraz cieszę się, że znowu tu jestem, a co będzie, to będzie. Żadnych fochów.

El. ME 2020. Jerzy Brzęczek: Numerem 1 będzie Łukasz Fabiański

Czuł się pan sprawiedliwie potraktowany przez selekcjonera? Byli zawodnicy, którzy w ogóle nie grali w swoich klubach, a powołania dostawali. I grali. A w pana przypadku szybki dzwon.

Dużo rzeczy się na to złożyło. Dostałem w łeb, ale w takich sytuacjach najważniejsze jest, jak szybko wyskoczysz z tego kryzysu. Myślę, że mam jeszcze 3-4 lata gry na dobrym poziomie. Wiedziałem, że dobra forma wróci, rozmawiałem z trenerem Brzęczkiem przed marcowym zgrupowaniem, cieszył się że zmieniłem klub. Oboje wiedzieliśmy, że runda jesienna, delikatnie mówiąc, nie była dla mnie udana.

Konkretnie: Jan Bednarek jest lepszy od pana?

Inny profil zawodnika, zależy z kim grasz. Różnice są takie, że Bednarek jest zawodnikiem grającym elegancko, swobodnie, z gracją. Fajnie ogląda się go z boku: wyprowadzi piłkę, dobrze zagra. Z racji na warunki fizyczne wygrywa też więcej pojedynków główkowych. Ja z kolei szybciej doskoczę do przeciwnika, wrócę czy przetnę akcję. Szybciej reaguję.

W marcowym meczu z Łotwą pan jednak wystąpił, regularnie grał też w rundzie wiosennej w klubie i przez kilka ostatnich lat w reprezentacji. Nie wierzę, że teraz tak łatwo pogodzi się pan z rolą rezerwowego. 

Przyjechałem z nastawieniem na granie, jestem w rytmie meczowym, w dobrej dyspozycji, ale wiem, że sytuacja w zespole się zmieniła, dlatego to może jeszcze nie ten moment dla mnie. Sorry, nie ma jednego, wskakuje drugi i trzeba czekać. Dlatego nie będę się obrażał, jeżeli znajdę się na ławce.

El. ME 2020. Reprezentacyjny nieszczęśnik

Rozmawiał i notował Mateusz Skwierawski

Komentarze (2)
Anty PiS
5.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
To wina PiS 
avatar
yes
4.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mówi, że dostał w łeb z każdej strony...
Zastanawiam się czy jest dobrze, że nie jest bokserem? Albo padłby i nie powstał, albo odgryzłby się (może nawet z nawiązką).