"La Sexta": Eden Hazard niebawem w Realu Madryt! Jest porozumienie klubów

Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Eden Hazard
Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Eden Hazard

"W środę lub czwartek zostanie ogłoszony transfer Edena Hazarda" - przekonuje hiszpański dziennikarz Josep Pedrerol. Ostatecznie cena za Belga wyniesie 100 milionów euro.

Saga z transferem Edena Hazarda do Realu Madryt trwa od kilku miesięcy. 28-latek zdecydowany jest na propozycję Królewskich, jednak weto cały czas stawiała Chelsea FC, która okazała się twardym negocjatorem. Ostatnie informacje mówiły o tym, że The Blues odrzucili ofertę Los Blancos w wysokości około 130 mln euro.

Real Madryt cały czas negocjował transfer Hazarda i wszystko wskazuje na to, że dopiął swego. Josep Pedrerol w telewizja "La Sexta" ogłosił, że wypracowano porozumienie. Warto zaznaczyć, że hiszpański dziennikarz ma doskonałe informacje o Królewskich. W przeszłości jako pierwszy poinformował o oficjalnym powrocie Zinedine'a Zidane'a czy transferze Luki Jovicia.

Prezydentowi Florentino Perezowi udało się zbić cenę za Hazarda do 100 mln euro. Negocjacje nie były łatwe, a w pewnym momencie wydawało się, że zostaną zerwane. Londyńczycy ugięli się jednak pod presją i zaakceptowali niższą kwotę.

Kontrakt Belga wygasa już 30 czerwca 2020 roku i dla The Blues jest to ostatnia szansa, aby zarobić na nim większe pieniądze. Królewscy byli mocno zainteresowani 28-latkiem już rok temu, jednak właściciel Chelsea FC - Roman Abramowicz przedstawił zaporową cenę za piłkarza. Mówiło się o kwocie 220 mln euro.

Hazard trafił na Stamford Bridge w 2012 roku. Zdobywał w tym klubem mistrzostwa Anglii (dwa), Puchar Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, ma już też na koncie dwa triumfy w Lidze Europy.

W stolicy Hiszpanii Hazard ma zarabiać około 15 mln euro rocznie.

Zobacz także: Real Madryt nie mógł mieć Roberta Lewandowskiego, więc kupił jego następcę
Zobacz także: Oficjalnie: James Rodriguez odchodzi z Bayernu Monachium

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Drugi ślub Macieja Rybusa, a potem kadrowe obowiązki. "Stres był trochę większy"

Źródło artykułu: