Euro U-21. Belgia była na kolanach. Wykończył ją Dawid Janczyk - wtedy "drugi Boniek", dziś alkoholik

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Dawid Janczyk
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Dawid Janczyk

Nie byliśmy faworytem, a rozbiliśmy Belgów po świetnej grze 4:1 w mistrzostwach Europy do lat 19. Trener rywali nazwał Dawida Janczyka "drugim Zbigniewem Bońkiem", a po latach bohater tamtego meczu wydał książkę, jak przepił swoją karierę.

Gdy zawodnik z numerem "11" strzelił drugą bramkę w meczu, Jarosław Fojut podbiegł do Janczyka, uklęknął przed nim i zaczął mu czyścić but, którym kopnął piłkę. Zdolny napastnik miał wtedy "dzień konia", jak strzelał, to do bramki. I to z jakich pozycji! Pierwszy gol: Janczyk wykończył akcję niemal z miejsca uderzając zza pola karnego i piłka wpadła tuż przy pierwszym słupku. Drugi gol: po mocnym strzale z niewygodnej pozycji, z boku pola karnego, pod poprzeczkę. Trzeci gol: w sytuacji sam na sam - najpierw przyjął piłkę z rywalem na plecach, a chwilę później pewnie uderzył obok bramkarza.

Po trzech trafieniach napastnika Legii prowadziliśmy 3:0 już po godzinie. Rywal na chwilę wrócił do gry po bramce Rolanda Lamaha, ale w końcówce wynik na 4:1 ustalił Artur Marciniak. Po złym starcie i porażce z Austrią (0:1) kadra Michała Globisza odkuła się z nawiązką. Po wysokim zwycięstwie z Belgią młodzieżówka potrzebowała tylko remisu w ostatnim meczu grupowym z Czechami, by zagrać w półfinale młodzieżowych mistrzostw Europy do lat 19.

Janczyk jak Boniek

"Express Bydgoski" tak relacjonował wygraną z Belgią: "Na bohatera polskiej reprezentacji wyrasta Dawid Janczyk, który w czwartkowym spotkaniu popisał się hat-trickiem. Trener Belgii Marc van Geersom jeszcze przed meczem określił napastnika Legii Warszawa mianem nowego Zbigniewa Bońka" - pisał dziennik.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Polska - Izrael. Przełomowy mecz Piotra Zielińskiego? "Nie oczekujmy, że będzie liderem"

- Bohaterem na pewno nie jestem - tylko wykończyłem akcje. Otrzymałem idealne podania od swoich partnerów i wygraliśmy wszyscy razem, z czego się cieszę - mówił skromnie piłkarz cytowany przez "Interię".

Napastnik przywołał wspomnienia z 1982 roku. Na mistrzostwach świata w Hiszpanii seniorska kadra Polski ograła Belgów 3:0 po hat tricku Zbigniewa Bońka. Po tamtym meczu Polacy byli już praktycznie w półfinale, ostatecznie zostali trzecią drużyną świata po zwycięstwie z Francją 3:2 w meczu o brąz.

Janczyk, lider kadry do lat 19, przez polskie media był też porównywany do jednego z najlepszych zawodników w naszym futbolu Kazimierza Deyny. - Bardzo mnie to cieszy, ale podkreślam, że ja jestem Dawid Janczyk i staram się stworzyć swój styl gry - mówił trzynaście lat temu chłopak, który dopiero osiągnął pełnoletność, a już miał na koncie mistrzostwo Polski z Legią Warszawa.

W tamtym meczu we Wronkach nie byliśmy faworytem, Belgowie byli uważani za lepszą drużynę od naszej kadry i faworyta do wyjścia z grupy. W środku pomocy rywali biegał Marouane Fellaini, który miał asystę przy golu honorowym. To on zrobił największą karierę spośród zawodników grających w meczu z kadrą Globisza. Ze Standardu Liege trafił do Premier League, grał przez sześć lat w Manchesterze United, a z dorosłą reprezentacją wywalczył brązowy medal na ostatnim mundialu w Rosji. Dziś to zawodnik chińskiego Shandong Luneng.

W 2006 roku polska młodzieżówka nie wyszła z grupy, w ostatnim spotkaniu przegrała z Czechami 0:2.

Czytaj także: Bartosz Kapustka: Nie poddam się. W Leicester City nie jestem skreślony

Większość się odbiła 

Z naszej drużyny najdalej zaszedł Przemysław Tytoń - bronił w pierwszej reprezentacji, w tym na Euro 2012 (obronił rzut karny z Grecją), występował również w lidze holenderskiej, niemieckiej i hiszpańskiej. Większość odbiła się od wielkiej piłki. Fojut przez sześć lat nie poradził sobie w Anglii (między innymi w Boltonie Wanderers) i wrócił do Polski. Krzysztof Strugarek tylko trzy razy zagrał w ekstraklasie, Arkadiusz Czarnecki jeszcze mniej, Artur Marciniak odnalazł się dopiero w Warcie Poznań, Kamil Oziemczuk nie przebił się do pierwszej drużyny Auxerre, a Krzysztof Król miał spory potencjał, ale w żadnym z dwunastu klubów nie grał dłużej niż półtora roku i zdecydowanie więcej mówił, co może osiągnąć, niż starał się to zrealizować.

Tomasz Cywka zaczął występować dopiero w drugiej lidze angielskiej, Mariusz Sacha skończył zawodową grę w piłkę w wieku 27 lat, wyjechał na Wyspy, gdzie pracował w firmie sprzątającej i na zmywaku. Największa gwiazda, Janczyk, za ogromne na tamte czasy pieniądze odszedł z Legii do CSKA Moskwa po świetnych dla siebie młodzieżowych mistrzostwach świata w Kanadzie, bardzo solidnie prezentował się później w belgijskiej ekstraklasie, ale od 2010 roku było już tylko gorzej.

Kolejne wypożyczenia, prawie trzyletnia przerwa w grze, później nieudane próby reanimowania kariery w Piaście Gliwice, Sandecji Nowy Sącz, B-Klasowym KTS Weszło, a na koniec w Odrze Wodzisław z Ligi Okręgowej. Zawodnik w każdym z tych przypadków przegrywał walkę z alkoholem. W zeszłym roku wydał książkę o tym, jak przepił swoją karierę...

Czas na kolejnego bohatera

Wygrane mecze Polaków z Belgami miały swoich bohaterów. Bońka na mistrzostwach świata, Janczyka na młodzieżowym Euro, Radosław Matusiaka, który w eliminacjach Euro 2008 dał nam wygraną 1:0 na wyjeździe i Euzebiusza Smolarka - lidera reprezentacji Leo Beenhakkera, który dwoma bramkami na Stadionie Śląskim w Chorzowie zapewnił kadrze historyczny awans na mistrzostwa Europy (2:0) w Austrii i Szwajcarii. W niedzielę gramy z Belgią w meczu otwierający Euro do lat 21. I czekamy na kolejnego bohatera.

Czytaj także: Euro U-21. Reprezentacja Polski rozpoczyna mistrzostwa. Belgia na start

Komentarze (1)
avatar
Janusz-Witold Bober
16.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie był by piłkarzem też by pił widocznie ma to w genach.