[b]
Z Modeny i Spilamberto Paweł Kapusta[/b]
Przygotowania do starcia z gospodarzami Euro U-21 rozpoczęły się jeszcze w niedzielę wieczorem. Piłkarze rozeszli się już do pokojów spać, a sztab kadry rozpoczął analizę zarówno występu Biało-Czerwonych w meczu z Belgią, jak i postawy Włochów w starciu z Hiszpanią. Praca trenerów trwała do późnych godzin nocnych. - To, co wystarczyło na Belgię, czyli zespół bardzo dobry, na Włochów nie wystarczy. By myśleć o pozytywnym wyniku, trzeba będzie dać z siebie o wiele więcej - uważa Czesław Michniewicz.
Czytaj także: Mistrzostwa Europy U-21. Polska - Belgia: ORP Bielik
- Powiedziałem już chłopakom, że muszą się przygotować na zawody lekkoatletyczne, bo mecz z Włochami to będzie bieganie w szybkim tempie. By myśleć o dobrym wyniku, każdy z zawodników będzie musiał przebiec w szybkim tempie 10 kilometrów - uważa selekcjoner naszej młodzieżówki.
Odwodnienie i mała gra
Kluczem będzie regeneracja. Pierwszy mecz nasza drużyna rozegrała kilka godzin wcześniej niż środowy rywal, w o wiele mniej sprzyjających warunkach atmosferycznych - w niebywałym wręcz upale. Efekt jest taki, że wykonane badania zmęczeniowe okazały się bardzo niekorzystne, większość zawodników przekroczyła limit swoich możliwości, piłkarze odwodnili się w upale. Sztab kadry szykuje więc plan B na Włochów. Jeśli wszyscy nie dojdą do siebie, Czesław Michniewicz zdecyduje się na wariant taktyczny z trzema środkowymi obrońcami.
ZOBACZ WIDEO Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
W poniedziałek nasza kadra trenowała o godzinie 11 w miejscowości Spilamberto, kilkanaście kilometrów od Modeny. Drużyna została podzielona na dwie grupy. Pierwsza to piłkarze, którzy znaleźli się w wyjściowym składzie w meczu z Belgią. Oni nie zakładali nawet piłkarskich butów - przetruchtali tylko kilka okrążeń wokół boiska, później wykonywali ćwiczenia rozciągające i regenerujące. Druga grupa wykonała najpierw kilka ćwiczeń z piłkami, a później wzięła udział w małej grze.
"Będzie lepiej piła chodziła" - tłumaczył piłkarzom Czesław Michniewicz, dlaczego ręcznie sterował zraszaczem lejącym wodę na murawę. Selekcjoner dbał o takie szczegóły osobiście. Trochę się to na nim zemściło, bo niepokorny zraszacz kilkukrotnie go atakował i lał wodą, co wprawiało w śmiech zarówno jego podopiecznych, jak i zgromadzoną na trybunach, nieliczną grupkę dziennikarzy z Polski.
Mistrzostwa Europy U-21. Szymon Żurkowski. Bohater, który chciał rzucić piłkę
"Więcej strzałów! Więcej strzałów! W ogóle nie oddajecie strzałów!" - krzyczał już później, w trakcie gierki do swoich podopiecznych, uważnie przyglądając się każdemu zagraniu. "Przegrani znoszą bramki po treningu! No i później przynoszą kawkę do stoliczka!" - zarządził szkoleniowiec. Ostatecznie lepsi okazali się "niebiescy", z Mateuszem Lisem, Robertem Gumnym, Kamilem Jóźwiakiem, Przemysławem Płachetą, Jakubem Piotrowskim i Pawłem Tomczykiem w składzie.
Powrót Gumnego
Najważniejsza informacja poniedziałku: do treningów wrócił wspomniany Gumny, który dwa ostatnie dni spędził w... toalecie. Obrońca walczył z ciężkim zatruciem pokarmowym, nie był w stanie ani jeść, ani pić. Stracił kilka kilogramów. Jego występ w meczu z Belgią był więc wykluczony. - Na Włochów będę już gotowy - mówił już po zakończeniu treningu. Urazu kolana doznał natomiast rezerwowy bramkarz, Tomasz Loska. Na szczęście idąc z boiska do autokaru zawodnik zdradził, że kontuzja nie jest poważna. W poniedziałek po południu drużyna wzięła jeszcze udział w odprawie taktycznej, na której zamknięto temat Belgii i rozpoczęto operację Włochy.
Takie rzeczy się po prostu widzi, czuje, nawet tylko przyglądając się życiu tej ekipy z boku: Reprezentacja Polski U-21 to prawdziwa drużyna. Zbudowały ją zarówno słabe mecze w eliminacjach, jak i występy znakomite, jak choćby ten słynny już, barażowy mecz w Portugalii. W drużynie panuje znakomita atmosfera, piłkarze poszliby za sobą w ogień. Na dodatek wierzą w swoje możliwości. To bardzo pozytywna wiadomość przed środowym starciem z Włochami. - Po meczu z Belgią naród wierzy w nas, a my wierzymy w nasz zespół. Wierzymy, że możemy coś na tych mistrzostwach ugrać - mówił nam w poniedziałek Sebastian Szymański, strzelec trzeciego gola w meczu z Belgią. - Włosi musieli nabrać przed nami respektu - dodawał były już zawodnik Legii.
Stawka jest ogromna, idzie przecież nie tylko o dobry wynik na tych mistrzostwach, ale również olimpijską kwalifikację. Wyjście z grupy jest równoznaczne z zapewnieniem sobie prawa występu w Tokio. Liczy się jednak każdy punkt, bo w przypadku awansu Anglii do półfinału, o bilety na IO zostanie rozegrany dodatkowy baraż pomiędzy dwoma słabszymi zespołami z drugich miejsc w grupach (najsilniejsze drugie miejsce zapewnia sobie awans do półfinału Euro).
We wtorek o godzinie 18 polska młodzieżówka zaliczy oficjalny trening na stadionie w Bolonii. Obiekt może pomieścić niespełna 40 tysięcy kibiców i jest wielce prawdopodobne, że większość miejsc w środowy wieczór zostanie zapełniona. Będzie to pozytywna odmiana po niedzielnym starciu z Belgią, które z wysokości trybun oglądało tylko trochę ponad 2 tysiące kibiców.
Mecz Włochy - Polska w środę o godzinie 21:00. Transmisja w TVP 1.