W dniu 7 czerwca 2019 roku rada nadzorcza otrzymała rezygnację Adama Mandziary z funkcji prezesa zarządu Lechii.
Klub z Gdańska nie podał przyczyny dość zaskakującej decyzji, ani też tego, kto będzie następcą Mandziary. Po kilku dniach sam zainteresowany wyszedł do mediów i opowiedział nieco o przyczynach swojej rezygnacji.
- Nosiłem się z nią od dawna, a obecnie zaistniały sprzyjające okoliczności, bo Lechia wróciła do ligowej czołówki, czyli na właściwe miejsce. Muszę powtórzyć, że moja rezygnacja to realizacja planu już sprzed kilku lat, stale konsultowanego i akceptowanego przez pana Wernze - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
[color=black]
ZOBACZ WIDEO Euro U-21. Świetny mecz Żurkowskiego i Szymańskiego. "W przyszłości mogą być liderami pierwszej reprezentacji"
[/color]
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Wisła Kraków zaczęła bez Jakuba Błaszczykowskiego
Mandziara był mocno krytykowany przez kibiców. Rok temu stowarzyszenie kibiców Lechii "Lwy Północy" domagało się jego rezygnacji. - Nikt mi nie stawiał ultimatum, z nikim się nie układałem. Podjąłem decyzję dobrą z punktu widzenia interesu klubu i właściciela, aby działać jeszcze efektywniej - przyznał.
Mandziara sprawował funkcję prezesa od grudnia 2014 r. Podczas jego kadencji w Lechii było różnie z płynnością finansową, ale miniony sezon był najlepszy w historii. Lechia zdobyła Puchar Polski i zajęła trzecie miejsce w Lotto Ekstraklasie. Dzięki temu, gdańszczanie po raz pierwszy od 35 lat zagrają w europejskich pucharach.
- Być może będę działał w radzie nadzorczej - zdradził Mandziara, który popiera kandydaturę Janusza Biesiady na prezesa Lechii Gdańsk. - Nie ukrywam, że właściciel będzie rekomendował właśnie tę kandydaturę. Wiceprezes Biesiada do tej roli od ponad roku jest konsekwentnie przygotowywany - skomentował.
Zobacz także: Transfery. Legia Warszawa. Jarosław Jankowski: Sytuacja finansowa jest stabilna