Już przed zakończeniem sezonu Rafinha wiedział, że nie będzie kontynuował kariery w Bayernie Monachium. Brazylijczyk wrócił do ojczyzny i podpisał kontrakt z Flamengo. Nie tak jednak wyobrażał sobie zakończenie przygody z mistrzem Niemiec - swoje ostatnie spotkanie z Eintrachtem Frankfurt w finale Pucharu Niemiec przesiedział całe na ławce rezerwowych.
- Byłem bardzo zawiedziony. Trener wiedział, że to mój ostatni mecz. Wiedział, co to dla mnie znaczy. Zagrałem 10 finałów dla Bayernu, potrafię wytrzymać presję. Kovac zabrał mój pożegnalny mecz. Byłem skończony, totalnie smutny. Marzyłem, by zagrać przed naszymi kibicami - wyznał na łamach "Sport Bild" Brazylijczyk.
Czytaj też: Transfery. Bayern Monachium szuka zastępstwa dla Robbena i Ribery'ego. Kovac zachwycony Hernandezem
Boczny obrońca w całym sezonie zagrał w 26 meczach na wszystkich frontach. 16-krotnie wychodził w podstawowej jedenastce, ale jak sam przyznaje, nie mógł w pełni dogadać się z Niko Kovacem. - Może nie ufał mi. Był okres, w którym grałem, ale później trener po prostu przestał na mnie liczyć. Ja tego nie rozumiałem - wyjawił Rafinha.
- Czegoś brakowało w relacjach między trenerem i zespołem. Być może miało to związek z tym, że ufał tylko garstce piłkarzy, a z innymi za rzadko szukał kontaktu - dodał 33-latek.
Czytaj też: Bundesliga. Bayern Monachium szykuje nową broń. Niko Kovac pracuje nad nową taktyką
Brazylijczyk grał w Bayernie przez 8 lat. Za najlepszych trenerów uznaje Pepa Guardiolę i Juppa Heynckesa, a na kolejnym miejscu stawia Carlo Ancelottiego. Z klubem z Bawarii wygrał 7 razy mistrzostwo Niemiec, po 4 razy Puchar i Superpuchar Niemiec, a także Ligę Mistrzów. Zagrał w 265 spotkaniach.
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"