Trzecia drużyna z poprzedniego sezonu przyjechała na teren beniaminka po komplet punktów. Piłkarze prowadzeni przez Piotra Stokowca jednak tylko bezbramkowo zremisowali. Jedno "oczko" wywiezione z Łodzi należy traktować z dużym szacunkiem, gdyż Żarko Udovicić w ligowym debiucie w Lechii Gdańsk mocno pokrzyżował plany swojemu zespołowi.
Serb w 41. minucie dopuścił się brutalnego faulu na Janie Grzesiku i obejrzał od arbitra czerwoną kartkę. Paweł Gil najpierw pokazał temu piłkarzowi żółty kartonik, ale po konsultacji z VAR-em zmienił decyzję i wyrzucił 31-latka z boiska. Zespół z Trójmiasta musiał sobie radzić w osłabieniu przez ponad połowę tego inauguracyjnego pojedynku.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa: Filip Mladenović: Żarko Udovicić to doświadczony zawodnik. Nie ma co go pouczać
Skrzydłowy Lechii nie ma pretensji do sędziego. Obejrzał na spokojnie powtórkę z tego zdarzenia i jest przekonany, że wina leży po jego stronie. - Jestem świadomy, że popełniłem błąd. Na boisku ten atak nie wyglądał aż tak źle. Rozmawiałem z jednym defensorem ŁKS-u i uznał, że nie był to taki ostry faul. Na powtórce jednak wygląda to zupełnie inaczej. Czerwona kartka i nie ma co więcej mówić na ten temat - ocenił Udovicić na łamach oficjalnej strony gdańszczan.
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
Biało-zieloni po zmianie stron musieli bardziej skupić się na działaniach obronnych. Stokowiec podziękował za grę m.in. Arturowi Sobiechowi i wprowadził w miejsce swojego napastnika Mario Malocę, czyli środkowego obrońcę. Stało się jasne, że 47-letni trener będzie dążył do remisu. ŁKS Łódź kilka razy poważnie zagroził bramce Dusana Kuciaka. - Gra trochę inaczej wyglądała w drugiej połowie. Musieliśmy zagrać bardziej defensywnie i całe szczęście, że nie przegraliśmy tego spotkania. Popełniłem błąd - zauważył.
Serb został sprowadzony do Gdańska po to, aby wzmocnił jakość Lechii na skrzydle. Jest bardzo ważnym piłkarzem w zespole, więc czeka na powrót i chce pomóc drużynie na murawie. - To moja pierwsza czerwona kartka w PKO Ekstraklasie. Mam nadzieję, że Komisja weźmie to pod uwagę i dostanę jak najmniejszy wymiar kary - powiedział były zawodnik Zagłębia Sosnowiec.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Janusz Biesiada nowym prezesem Lechii Gdańsk
Beniaminek z Łodzi zawiesił gdańszczanom bardzo wysoko poprzeczkę. Powroty po wielu latach do PKO Ekstraklasy nigdy nie są proste. - Przed rokiem byłem w tej sytuacji. Graliśmy pierwszy mecz w Sosnowcu z Piastem Gliwice. Prowadziliśmy jednym golem, ale przegraliśmy po bardzo dobrym widowisku 2:1. Wszyscy wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwe spotkanie. ŁKS grał w piłkę, więc musieliśmy być skoncentrowani i zdeterminowani, ale nie tak jak ja pod koniec pierwszej połowy - zakończył.