PKO Ekstraklasa. Uciekający Gwinejczyk stracony w Lechii Gdańsk. "Zajmują się tym prawnicy"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Romario Balde
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Romario Balde

Jak już informowaliśmy, Romario Balde kolejny raz uciekł z Lechii Gdańsk. Cała sytuacja jest kalką tej, która miała miejsce półtora roku temu. - Jesteśmy zbyt poważnym klubem, byśmy mieli być w taki sposób traktowani - powiedział Piotr Stokowiec.

Romario Balde okazał się piłkarzem o wyjątkowej kreatywności, poczuciu humoru oraz nieszablonowym podejściu do swojej kariery. Po tym jak jesienią 2017 roku zagrał w dziesięciu meczach Lechii Gdańsk, w których zdobył jedną bramkę i zanotował jedną asystę, w styczniu 2018 roku nie przyjechał po przerwie zimowej do Gdańska. Lechia postanowiła go zawiesić na pół roku i do tego nałożyła karę finansową w wysokości 20 tysięcy euro.

Z reprezentantem Gwinei Bissau nie było żadnego kontaktu, w końcu pojechał na testy do Hammarby IF. Nie poinformował jednak Szwedów o tym, że ma ważny kontrakt - utrzymywał, iż wypowiedział umowę Lechii. Musiałby to jednak zrobić jednostronnie, co na tym poziomie nie jest możliwe - szczególnie, że w sierpniu 2017 roku podpisał z gdańskim klubem trzyletnią umowę.

Jakub Błaszczykowski wraca do gry. Zobacz więcej!

Po okresie zawieszenia, Lechia wypożyczyła reprezentanta Gwinei Bissau do Academiki Coimbra. Po Pucharze Narodów Afryki wrócił do Gdańska i trenował przez kilka tygodni. Od 30 lipca 2019 roku nie stawił się ponownie na treningach, nie usprawiedliwiając swojej nieobecności. Sytuacja sprzed półtora roku się jednak powtórzyła, gdyż portugalski serwis "Mais Futebol" doniósł, iż Balde podpisał trzyletni kontrakt z Gil Vicente. Nie wiedziała o tym jednak Lechia.

ZOBACZ WIDEO: EFL Cup. Faworyt nie zawiódł. Portsmouth pewnie ograło Birmingham City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

O całej sytuacji wypowiedział się Piotr Stokowiec. - Jestem rozczarowany, bo to chyba słabość naszej ligi, że zawodnik mając ważny kontrakt potrafi wyjechać. To nie jest pierwszy taki przypadek i szkoda, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Jesteśmy zbyt poważnym klubem, byśmy mieli być w tym sposób traktowani. Zajmują się tym prawnicy, są odpowiednie przepisy do tego. Nie ma zawodnika i prawdopodobnie nie będzie. Szkoda, bo miał wzmocnić rywalizację szybkim skrzydłem - zauważył trener Lechii Gdańsk.

Legia gra o honor i pokaźne premie. Zobacz więcej!

Stokowiec wielokrotnie mówił, że czeka na tego zawodnika. Miał na niego plan, by wprowadzić go do zespołu. - Był naszym zawodnikiem i mógł z dnia na dzień przystąpić do meczu. Pamiętam go z poprzednich występów. Zaczął trenować normalnie z drużyną, przeszedł pierwsze testy by dobrać obciążenia, ale uległ przeciążeniom. Było widać, że głowa nie jest skierowana jak powinna i kontuzja go szukała. Wrócił do treningów z drużyną i z dnia na dzień zniknął. Nie ma dla mnie jego tematu i szkoda energii na to, by o niego pytać - podsumował szkoleniowiec.

Źródło artykułu: