Najlepsze i najgorsze zagrania Orange Ekstraklasy

Kto był najlepszym piłkarzem 24. kolejki Orange Ekstraklasy? Kto strzelił najpiękniejszą bramkę, a kto zaliczył największą gafę? Redakcja Sportowych Faktów wybrała "Najlepsze i najgorsze zagrania Orange Ekstraklasy".

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz kolejki: Tomas Jirsak (Wisła Kraków). Pomocnik z Czech wreszcie dostał szansę gry od pierwszej minuty w barwach Wisły w ligowym meczu i w pełni wykorzystał to. Przeciwko Ruchowi Chorzów zagrał bardzo dobrze, zaliczył asystę i zdobył kapitalnego gola.

Bramka kolejki: Tomas Jirsak (Wisła Kraków). W 72. minucie meczu z Ruchem Chorzów Jirsak uderzył potężnie z dwudziestu metrów. Futbolówka zatrzymała się dopiero w "okienku" bramki bezradnego Roberta Mioduszewskiego. Fantastyczny gol Jirsaka, chociaż równie piękne gole zdobyli Roger oraz Dariusz Pawlusiński.

Parada kolejki: Wojciech Kowalewski (Kolporter Korona Kielce). Bramkarz reprezentacji Polski popisał się wyśmienitą interwencją, kiedy z kilku metrów próbował go pokonać Jovinho. W dalszej części meczu Kowalewski kapitalnie obronił jeszcze uderzenie z rzutu wolnego Tomasza Kłosa.

Powrót kolejki: Andrzej Niedzielan (Wisła Kraków). Wreszcie do gry wrócił Andrzej Niedzielan. Były zawodnik NEC Nijmegen doznał kontuzji w trzecim meczu po powrocie do Polski, a miało to miejsce jeszcze w sierpniu poprzedniego roku. Po wielu miesiącach pojawił się ponownie na murawie w meczu z Ruchem Chorzów.

Gafa kolejki: Adrian Marek (Zagłębie Sosnowiec). Bardzo źle, a wręcz fatalnie zachował się Adrian Marek, kiedy nie atakowany przez nikogo posłał futbolówkę do własnej bramki?

Strzał kolejki: Bartłomiej Socha (Odra Wodzisław). Zawodnik Odry pojawił się w meczu z Lechem Poznań w drugiej połowie, ale pokazał, że bramki z przewrotki to on umie strzelać. Już kiedyś w ten sposób zdobył gola, a w spotkaniu z Kolejorzem również uderzył bardzo ładnie z przewrotki, lecz Krzysztof Kotorowski popisał się skuteczną interwencją.

Podanie kolejki: Michał Stasiak (KGHM Zagłębie Lubin). Nieco ironicznie tym razem, bo co chciał zrobić Stasiak w meczu z Polonią Bytom? Dośrodkował spod końcowej linii do własnego bramkarza Aleksandra Ptaka. Futbolówka leciała na wysokości około 1,5 metra, a więc Ptak nie mógł jej przyjąć, do piłki doszedł Jacek Trzeciak, ale strzelił wprost w golkipera Miedziowych. Na szczęście dla Stasiaka, sędzia liniowy zauważył, że futbolówka całym obwodem opuściła plac gry przy tej próbie dośrodkowania.

Taktyk kolejki: Dusan Radolsky (Ruch Chorzów). Trener Niebieskich ustawił swoją drużynę tak, żeby zagęścić własne przedpole, gdzie znalazło się miejsce dla trzech stoperów. Wisła Kraków nic sobie z tego nie robiła i miała mnóstwo sytuacji, aby pokonać Mioduszewskiego. Ostatecznie skończyło się tylko 2:0 dla Białej Gwiazdy, a nawet przy złym wyniku dla Ruchu Radolsky postanowił wymienić stopera na? stopera.

Brutal kolejki: Grzegorz Podstawek (Polonia Bytom). Za takie zagrania sędziowie powinni bez wahania wyjmować czerwone kartki, a komisja dyscyplinarna dodatkowo karać zawodnika. Podstawek brutalnie sfaulował tuż przy linii bocznej Michała Stasiaka, ale otrzymał tylko żółtą kartkę.

Kontrowersja kolejki: Nie uznany gola dla Odry Wodzisław. Bramkę strzelił Damian Seweryn, ale sędzia dopatrzył się faulu piłkarza gości twierdząc, że ten odpychał swojego rywala. Jeśli już faul był, to bardzo minimalny.

Spiskowiec kolejki: Franciszek Smuda (Lech Poznań). - Jak może nam sędziować arbiter z Warszawy przed meczem z Legią, kiedy kilku moich piłkarzy jest o jedną żółtą kartkę od zawieszenia - pieklił się Franciszek Smuda przed meczem z Odrą Wodzisław. Jacek Grant, sędzia meczu nie pokazał ani jednego kartonika zawodnikowi Lecha, a dodatkowo nie uznał prawidłowo (?) zdobytego gola przez Odrę.

Końcówka kolejki: Mecz Bełchatowa z Legią. Kapitalną końcówce obejrzeli kibice w Bełchatowie. Do 87. minuty Legia prowadziła 1:0, by w 180 sekund stracić dwa gole i przegrywać już 1:2. Jednak ostatni cios należał do gości, którzy rzutem na taśmę zremisowali spotkanie.

Komentarze (0)