Polski kibic jest zażenowany. Dwa kolejne lata odpadaliśmy z europejskich pucharów zanim woźny w szkole po raz pierwszy zadzwonił na lekcję. Obecnie została nam już tylko Legia Warszawa, ale jak długo? Patrząc na grę, niedługo. Polska piłka zajmuje dziś 27. miejsce w rankingu lig europejskich i wiele wskazuje na to, że będzie gorzej. W przyszłym sezonie grozi nam wypadnięcie poza "trzydziestkę".
Wielu z nas - kibiców i dziennikarzy - kocha wspominać wspaniałe czasy, marsze Legii Warszawa i Widzewa Łódź do półfinału Pucharu Mistrzów czy Górnika Zabrze, który doszedł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów.
A co jeśli to był tylko wypadek przy pracy? Co jeśli, poza złotą erą polskiej piłki, jesteśmy skazani na nieudolnych działaczy, średniej jakości trenerów i piłkarzy oraz na wieczną przeciętność? Bardzo możliwe, że właśnie tak jest.
ZOBACZ WIDEO Atromitos faworytem przed spotkaniem rewanżowym? "W Atenach warunki będą im sprzyjać"
Wielokrotnie pokazywaliśmy tu problemy polskiej piłki - produkujemy niewielu klasowych piłkarzy, nie ma drugiej tak nietrafionej nazwy dla ligi jak Ekstraklasa, mecze ligowe nie przyciągają i tak dalej. Polska piłka ma się źle. Może najgorzej w historii. Choć, jeśli spojrzymy właśnie na historię polskiej piłki, to może dojdziemy do wniosku, że tak naprawdę jesteśmy tu, gdzie powinniśmy być?
Spójrzmy na początek, na historię naszych występów w europejskich pucharach. Okazuje się, że tak naprawdę zawsze byliśmy outsiderem. Może poza wcześniej wymienionym okresem. W pierwszej edycji Pucharu Mistrzów Gwardia Warszawa zagrała w I rundzie i oczywiście odpadła. Potem wprowadzono rundę wstępną, co oznaczało dla nas spory problem. Nasi mistrzowie dostawali regularne baty od innych rywali z bloku wschodniego, drużyn z Czechosłowacji, NRD czy Węgier. Szczytem wszystkiego była porażka ŁKS Łódź z amatorami z Jeunesse Esch. Przez lata był to największy wstyd i szok polskiej piłki. Ponad 50 lat później porażka z drużyną z Luksemburga będzie wciąż jeszcze wstydem, ale już nie szokiem.
Dopiero za ósmym podejściem polski zespół wyeliminował w pucharach JAKIEGOKOLWIEK rywala. Była to Polonia Bytom, która pokonała Panathinaikos. Potem nastąpiła era Górnika Zabrze, ale jeden z największych polskich zespołów w historii, tak naprawdę lał wszystkich, jak leci w kraju, a dostawał baty od czeskich rywali.
Dopiero w sezonie 1966-67 udało się Górnikowi dojść do 2. rundy. Gdy zespół trochę okrzepł, narodziła się tu drużyna i nagle ćwierćfinał Pucharu Mistrzów (ówczesny odpowiednik Ligi Mistrzów), gdzie sprawił wielkie problemy "Dzieciom Busby'ego" czyli legendarnej ekipie Manchesteru United. Rok później miał podobno najlepszą drużynę, ale tak zawsze mówi się o ekipach, które z jakiś względów nie osiągnęły sukcesu. A polskie drużyny w sezonie 1968-69 zostały wykluczone z pucharów. Zresztą wtedy w Pucharze Mistrzów i tak zagrałby Ruch.
Można powiedzieć, że jest to okres narodzin polskiej piłki. W kraju zbudowano dwie międzynarodowe ekipy. Górnik i Legia dały początek złotego okresu. Kilka lat później przyszły sukcesy reprezentacji. Ten okres trwał mniej więcej do 1983 roku, gdy do półfinału Pucharu Europy dotarł Widzew. Jednak to około 15 lat, nie więcej. Ledwie drobny wycinek historii naszego futbolu.
Zresztą... zobaczmy jak za komuny radziły sobie kraje bloku wschodniego (wraz z Jugosławią) w Pucharze Mistrzów
Wygrana | Finał | Półfinał | Ćwierćfinał | |
---|---|---|---|---|
Rumunia | 1 | 2 | 4 | 5 |
Jugosławia | - | 1 | 3 | 13 |
Węgry | - | - | 3 | 8 |
Czechosłowacja | - | - | 2 | 12 |
ZSRR | - | - | 2 | 11 |
Bułgaria | - | - | 2 | 6 |
Polska | - | - | 2 | 5 |
NRD | - | - | - | 7 |
Wszystkie te sukcesy zostały odniesione we wspomnianym okresie, od 1967 do 1983 roku. Ostatni ćwierćfinał w najważniejszym europejskim pucharze to Legia w Lidze Mistrzów w 1996 roku. Od tego czasu ledwie dwa razy udało się awansować do fazy grupowej. Ta tabelka pokazuje jasno, że nawet w skali Europy Wschodniej byliśmy zawsze poniżej przeciętnej. Porównania do Europy Zachodniej są pozbawione sensu, bo dzieli nas przepaść.
A jak radziliśmy sobie w innych pucharach? W Pucharze Miast Targowych i jego kontynuatorze - Pucharze UEFA, w naszym złotym okresie, dwukrotnie dotarliśmy do ćwierćfinału (Ruch Chorzów w 1974 i Stal Mielec w 1976 roku). Poza tym, aż w 14 przypadkach na 30 kończyliśmy na... dwumeczu. A w 10 udało się przejść jedną rundę. Przypominam, że mówimy o złotym okresie. A potem? Od 1983 aż do 1998 roku nasze drużyny ledwie 3 razy doszły do 1/8 finału Pucharu UEFA. Aż 17 na 25 razy kończyliśmy na dwumeczu, w 5 przypadkach udało się przejść jednego rywala.
ZOBACZ: Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem
Na osłodę został nam zwykle najsłabiej obsadzony Puchar Zdobywców Pucharów, gdzie aż sześć razy doszliśmy do ćwierćfinału, dodatkowo dwukrotnie do półfinału i raz do finału - oczywiście chodzi o Górnika w sezonie 1969-70. Dla porównania przedstawiciele innych krajów bloku wschodniego kilkakrotnie wygrywali ten puchar: Dynamo Kijów dwukrotnie, a do tego Dinamo Tbilisi, Slovan Bratysława i 1.FC Magdeburg. Oprócz tego do finału dochodziły drużyny z Węgier i NRD (2 razy) oraz Czechosłowacji, ZSRR (po jednym razie).
W dużym skrócie, jeśli chodzi o historię, mieliśmy pojedyncze zrywy, ale nigdy nie było u nas klubu, którego w Europie obawiano by się w miarę regularnie. Zresztą warto spojrzeć też na osiągnięcia naszej reprezentacji na tle innych istniejących i nieistniejących krajów z bloku wschodniego.
Wyniki drużyn narodowych w turniejach o mistrzostwo świata i Europy.
Tytuł | Finał | 3 lub 4 miejsce | Ćwierćfinał | |
---|---|---|---|---|
Czechosłowacja/Czechy | 1 | 4 | 7 | 10 |
ZSRR/Rosja | 1 | 4 | 6 | 10 |
Jugosławia (do 1990) | - | 2 | 5 | 9 |
Jugosławia z Chorwacją | - | 3 | 7 | 13 |
Węgry | - | 2 | 4 | 6 |
Polska | - | - | 2 | 3 |
Bułgaria | - | - | 1 | 2 |
Rumunia | - | - | - | 2 |
NRD | - | - | - | - |
Niemal wszystko, co osiągnęliśmy w piłce, łączy się z naszym złotym okresem. Po 1986 roku, przez kolejne 30 lat, ani razu nie wyszliśmy z grupy. Aż do pojawienia się Roberta Lewandowskiego. Czyli zbiegu okoliczności.
Walczymy od lat o lepsze szkolenie, o normalny doping, o mądrzejszych działaczy. Chcemy, żeby było tak, jak kiedyś. A przecież gdyby wyjąć te najlepsze lata, bylibyśmy jednym z najsłabszych krajów w europejskiej piłce. Doszlibyśmy do wniosku, że nikt nie potrafi tak bardzo marnować potencjału, jak polski działacz.
ZOBACZ: Dlaczego Polacy nie chodzą na mecze
Warto zauważyć, że nasz drastyczny regres łączy się ze zmianami na mapie Europy. Na przykład w eliminacjach EURO 1980 brało udział 31 drużyn, a obecnie jest to 55 drużyn. Rozszerzenie turnieju pomogło nam w końcu się do niego zakwalifikować, i to dwukrotnie, ale zwiększyła się też liczba drużyn, z którymi można przegrać w pucharach. I Polacy z tej okoliczności skwapliwie korzystają.
Dlaczego tak jest? Może jesteśmy narodem piłkarskich nieudaczników? Trudno powiedzieć, ale też warto zwrócić uwagę, że również złoty okres w polskiej piłce zawdzięczamy trenerom zagranicznym. To Geza Kalocsay i Jaroslav Vejvoda dali początek erze polskich sukcesów, swoje dołożył tez twórca bardzo mocnego Ruchu Chorzów, Michal Vican, Słowak. To genialny Guyla Grocsis nauczył treningu bramkarskiego Huberta Kostkę, który potem zajmował się bramkarzami u Kazimierza Górskiego. Byli to czołowi w tamtych czasach specjaliści bloku wschodniego. Wiele wskazuje na to, że odliczając ledwie kilka osób, tym co wyszło "najlepiej" naszym rodzimym działaczom i trenerom w historii, to korupcja.
wypierdalaj oglądać Barsę i komentuj mecze i ligi Czytaj całość