- Jakaś zadra w sercu jest. Moja praca w Poznaniu to już jednak historia i nie chciałbym grzebać w przeszłości. Spędziłem w tym klubie piękne chwile, osiągnąłem sukces i tylko to się dla mnie liczy - mówił kilka lat temu WP SportoweFakty były opiekun "Kolejorza", pytany o brak cierpliwości przy Bułgarskiej w stosunku do jego osoby.
Jacek Zieliński rozpoczął kadencję w Lechu przed sezonem 2009/2010 i w pierwszym roku pracy wywalczył mistrzostwo Polski. Mimo to już 2 listopada 2010 został zwolniony ze względu na słabsze wyniki w następnych rozgrywkach (drużyna zajmowała dopiero 14. miejsce z dorobkiem 11 punktów). W tym samym czasie jednak grała w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie radziła sobie znakomicie. Pod wodzą Zielińskiego wywalczyła wyjazdowy remis z Juventusem Turyn (3:3), a także domowe zwycięstwo z Red Bullem Salzburg (2:0). Trenera zwolniono po ligowym starciu z Wisłą Kraków (4:1) i tuż przed potyczką u siebie z Manchesterem City (jego miejsce zajął Jose Maria Bakero).
Obecnie 58-latek staje po przeciwnej stronie barykady i spróbuje napsuć krwi byłemu pracodawcy, zwłaszcza że sam potrzebuje punktów jak tlenu. Jego Arka Gdynia zamyka tabelę PKO Ekstraklasy i w czterech spotkaniach wywalczyła zaledwie jedno "oczko" (za domowy remis 1:1 z Koroną Kielce).
Porażka nie zachwiała pewnością siebie Lecha
Inspiracją dla Zielińskiego może być postawa Matusa Putnocky'ego, który latem padł ofiarą wielkiej rewolucji kadrowej przy Bułgarskiej i musiał odejść, a w ubiegły piątek - już w barwach Śląska Wrocław - bronił wyśmienicie i dołożył dużą cegiełkę do zwycięstwa ekipy Vitezslava Lavicki (3:1) w stolicy Wielkopolski.
W Poznaniu panuje przekonanie, że to był tylko wypadek przy pracy, co przy tak dużej przebudowie, jaką przeszedł zespół Dariusza Żurawia, będzie się co jakiś czas zdarzać. Sam trener otwarcie mówi, jakie błędy popełnili jego podopieczni. - Gra defensywna całej drużyny nie wyglądała zbyt dobrze. Zdarzyły nam się momenty gapiostwa, rywal łatwo stwarzał przewagę na bokach i stąd brały się problemy - przyznał.
"Kolejorz" chce grać kombinacyjnie i unika długich podań. To też jeszcze wymaga dużej poprawy. - Chcemy wyprowadzać piłkę od tyłu, ale w meczu ze Śląskiem szybko zdarzył nam się błąd i on spowodował dużą nerwowość. Były sytuacje, w których wychodziliśmy w proporcjach czterech na dwóch, a i tak nie potrafiliśmy tego zrobić sprawnie. Popełnialiśmy błędy indywidualne, niekoniecznie spowodowane pressingiem przeciwnika - dodał.
Żuraw podkreśla jednak, że mimo tych mankamentów wynik mógł być zdecydowanie lepszy. - W końcówce stworzyliśmy trzy tak klarowne okazje, że równie dobrze mogło się to skończyć wynikiem 4:3 dla nas zamiast 1:3. Nie przeceniałbym więc tej porażki. Łukasz Broź długo nie miał spotkania, w którym zdobył dwa gole i zapewne nieprędko takie powtórzy. Do tego przyjechał do nas bramkarz, który jeszcze niedawno był w Lechu i okazał się najlepszy na boisku.
Presja będzie ciążyć na Arce
Poznaniacy są faworytem sobotniego meczu, ale przeciwnik znajduje się w tak trudnej sytuacji, że to raczej on będzie musiał więcej ryzykować. Przed potyczką ze Śląskiem Lech spodziewał się dość zachowawczej gry rywala, tymczasem boiskowa rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zdaniem Żurawia podobnie może być w Trójmieście.
->Transferowy hit w Fortuna I lidze! Łukasz Trałka piłkarzem Warty Poznań
- Nie wiemy do końca jakie będzie podejście Arki. W ostatnich spotkaniach gdynianie szybko tracili bramki, musieli gonić wynik i siłą rzeczy nie skupiali się na defensywie. W sobotę wiele więc zależeć będzie od tego, jak ułoży się mecz - stwierdził opiekun "Kolejorza".
W ubiegłym sezonie, w domowym starciu z Lechem Arka spisała się bardzo solidnie i wygrała 1:0 po trafieniu Michała Janoty. Wiosną w Poznaniu w takim samym stosunku triumfowali piłkarze ze stolicy Wielkopolski (po golu Christiana Gytkjaera).
Jak będzie w sobotę? Przekonamy się już o godz. 17.30.
->Maciej Makuszewski odbudowuje pozycję w Lechu Poznań. "Latem nie miałem konkretnych ofert"
ZOBACZ WIDEO Polacy za granicą świetnie rozpoczęli sezon. "Krychowiak odrodził się w Rosji"