Efektowna wygrana Jagiellonii Białystok z Arką Gdynia (3:0) na starcie sezonu mocno rozbudziła apetyty jej kibiców. Później jednak przyszedł zimny prysznic: porażka u siebie z Rakowem Częstochowa (0:1) i wyjazdowe remisy z KGHM Zagłębiem Lubin (2:2) oraz Lechią Gdańsk (1:1). W efekcie jest tylko 5 punktów po 4 kolejkach PKO Ekstraklasy. A to najsłabszy początek od sezonu 2008/09!
Gdy fani Jagi cofną się w czasie o te 11 lat zobaczą obraz, kiedy po raz pierwszy drużynę objął Michał Probierz. Wtedy większość piłkarzy w drużynie była nowa, a za cel stawiano utrzymanie. Stracone punkty nikogo więc nie dziwiły, bo taki był koszt rewolucji. Obecnie jest zaś stabilizacja, a klub zalicza się do polskiej czołówki i ponadto zrobił duże transfery. Dlatego też trudno nie rozumieć zaniepokojenia sytuacją.
Trener Ireneusz Mamrot zdaje sobie sprawę z problemu, ale podkreśla, by nie skreślać jego podopiecznych. - Uważam, że gramy dużo lepiej niż wiosną i jak ktoś jest obiektywny, to to zauważy. Musimy jednak to przełożyć na punkty - nie kryje w wypowiedzi dla oficjalnej strony internetowej klubu.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Ligi Angielskiej. Pięknie trafienie Mateusza Klicha. Leeds United w kolejnej rundzie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Faktem jest, że postawa Jagiellonii wygląda dużo lepiej niż pozycja w tabeli. Niemniej problem w tym, że wspomniane punkty uciekają, a to nie podoba się także działaczom. Najbliższe starcia u siebie z Górnikiem Zabrze (sobota, 17 sierpnia o godz. 20) oraz Wisłą Kraków (piątek, 23 sierpnia o godz. 20:30) mogą więc decydować o realnych celach dla zespołu w tym sezonie, a także przyszłości jego szkoleniowca.
Czytaj także: "Nie będzie jak w amerykańskim filmie" - wywiad z Ireneuszem Mamrotem
Nieoficjalnie można usłyszeć, że zarząd Jagi szykuje "plan B" na wypadek braku zwycięstwa w powyższych meczach. W takim wypadku podczas przerwy na mecze reprezentacyjne w eliminacjach Euro 2020 mogłoby dojść do zmiany szkoleniowca. Chociaż słychać przy tym, że traktuje się takie rozwiązanie jako ostateczność. Szczególnie, że piłkarze są za dalszą współpracą z obecnym.
Warto przypomnieć, że podczas dotychczasowej pracy Mamrota w Białymstoku (od czerwca 2017 roku - przyp. red.) dwukrotnie mówiło się o możliwości jego zamiany na kogoś innego. Po raz pierwszy rozpatrywano takie rozwiązanie w trakcie rundy wiosennej poprzedniego sezonu, gdy zespół nie wygrał kilku spotkań ligowych z rzędu. Ostatecznie mu jednak zaufano i udało się przezwyciężyć kryzys. Natomiast drugi raz taka opcja pojawiła się kilka tygodni później, kiedy wygasał mu kontrakt, ale pomimo niesatysfakcjonujących wyników (porażka w finale Pucharu Polski oraz przegrana batalia o miejsce, które zagwarantowałoby udział w eliminacjach Ligi Europy - przyp. red.) zdecydowano o jego przedłużeniu.