Minął zaledwie kwadrans meczu Jagiellonii Białystok z Górnikiem Zabrze (3:1), gdy Ognjen Mudrinski upadł na ziemię z grymasem bólu na twarzy. Po chwili udało mu się wstać, ale zasygnalizował sztabowi szkoleniowemu, że musi zostać zmieniony i udał się w kierunku ławki rezerwowych.
Jak się okazało później, powodem problemów Serba był kontakt z rywalem w jednej z akcji. - Miał mocno postawioną stopę na ziemi, a jego mięsień był napięty, gdy został w niego kopnięty. Jutro będziemy wiedzieli, czy to tylko stłuczenie, czy będzie jednak lekkie naderwanie. Takiej możliwości nie wykluczył doktor, który obejrzał go "na gorąco" - powiedział trener Ireneusz Mamrot na konferencji prasowej.
Sam "Mudri" nie krył złości tym, że stracił szansę na normalny występ z powodów zdrowotnych. Nie ukrywał jednak, że ma nadzieję, iż nie będzie czekać go długa przerwa w treningach. - Niemniej czekamy na badania. W niedzielę poznamy dokładny problem - potwierdził nam, gdy opuszczał stadion po zakończeniu meczu.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Robert Lewandowski z dwoma golami na początek sezonu. Bayern poniżej oczekiwań [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Nie sposób nie zauważyć, że na razie Mudrinski jeździ w Białymstoku na rollercoasterze losu. Miał być gwiazdą, ale sezon zaczął słabo: zmarnował kilka sytuacji i usiadł na ławce rezerwowych. Wszedł z niej jednak w ostatnim starciu z Lechią Gdańsk (1:1) i zdobył premierowego gola. Tym samym odzyskał miejsce w podstawowym składzie i wydawało się, że wszystko zaczyna się układać. Niestety, niedługo...
Czytaj także: Ognjen Mudrinski - spokojny zabójca (sylwetka)
Jeśli okaże się, że nowemu napastnikowi Jagi dolega jedynie stłuczenie mięśnia, to czekać go będzie kilkudniowa pauza. Gorzej sytuacja będzie się miała w przypadku naderwania, bo wtedy potrzeba kilku tygodni rekonwalescencji.
Warto zaznaczyć, że 27-latek nie jest jedynym, który potrzebuje konsultacji z lekarzem przed kolejnym meczem PKO Ekstraklasy z Wisłą Kraków (piątek, 23 sierpnia o godz. 20:30). - Noga Tarasa Romanczuka wygląda strasznie, ale to jest mocna rysa na piszczeli, więc choć na pewno boli, to powinien być gotowy do gry. Z Zoranem Arseniciem zaś zobaczymy, ale nie wyglądał na kogoś, kto jest lekko nieświadomy na boisku i mam nadzieję, że nic się już nie zmieni - zakończył Mamrot.