Biało-Zieloni doznali pierwszej porażki w lidze, choć kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania w Bełchatowie, gdyby arbiter uznał bramkę zdobytą przez Artur Sobiecha tuż przed przerwą. Napastnik gdańskiej Lechii ostatecznie trafił do siatki, ale dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy z rzutu karnego. Trener Piotr Stokowiec na pomeczowej konferencji prasowej zapowiedział, że będzie musiał "poważnie porozmawiać ze swoimi piłkarzami o kierunku pracy".
Zobacz galerię zdjęć z meczu Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk
- Wygrała drużyna lepsza, która zasłużenie zainkasowała trzy punkty. Raków pokazał to, co prezentował wcześniej, a więc dużą waleczność oraz swoją organizację gry. Nie byliśmy tym zaskoczeni i nawet potrafiliśmy się temu przeciwstawić, ale to były za krótkie fragmenty. Pierwsze dziesięć minut takiej gry i końcówka meczu to zdecydowanie za mało. Pokazaliśmy jednak, że kiedy graliśmy według swojego schematu i tego, co sobie założyliśmy, stwarzaliśmy sytuacje. Jednak trzeba je wykorzystywać. Takie mecze jak ten pokazują, że nie można się zapominać i trzeba mieć cały czas rękę na pulsie - ocenił szkoleniowiec Lechii Gdańsk.
Lechiści po niedzielnej przegranej wylądowali na dziesiątym miejscu w PKO Ekstraklasie. Oczywiście po pięciu kolejkach tabela jest mocno spłaszczona, ale nie zmienia to faktu, że gdańszczanie w następnej serii gier zmierzą się ze świetnie dysponowanym Śląskiem Wrocław, który aktualnie zasiada w fotelu lidera.
ZOBACZ WIDEO VfB Stuttgart nadal niepokonane! Planem szybki powrót do Bundesligi? [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Zrobię wszystko, żeby mecze Lechii były ekscytujące i przynosiły określoną korzyść punktową. Stać nas na to, żeby odnosić sukcesy - zadeklarował Stokowiec - Na pewno to jest ten moment, w którym trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ale to jest początek sezonu i wszystko jeszcze przed nami. Wierzę, że spokojnie wrócimy na swoją ścieżkę. Czekamy z niecierpliwością na następny mecz i odpowiedź na pytanie, czy już na niej z powrotem jesteśmy. Zrobimy wszystko, żeby była ona najlepsza z możliwych, bo gramy z liderem - zaznaczył.
Z kolei Marek Papszun poza oczywistą radością z trzech punktów oddał szacunek przeciwnikowi, który w drugiej połowie mocno naciskał, by z Bełchatowa wywieźć choćby jeden punkt.
- Graliśmy z bardzo dobrym rywalem. Lechia reprezentowała nas w pucharach i wstydu nie przyniosła. To doświadczony zespół, zbudowany wedle pomysłu trenera Stokowca. Zdawaliśmy sobie sprawę z jego atutów, ale wiedzieliśmy również, że stać nas na dobrą grę i przełamanie krótkiej passy dwóch porażek. Tak się stało, zwyciężyliśmy. Gratuluję zespołowi i całemu sztabowi szkoleniowo-medycznemu, bo wiem, jaką pracę wykonujemy. Nie jest łatwo, kiedy się przegrywa, zatem szczególne słowa uznania dla nich - powiedział trener Rakowa Częstochowa.
Jak na razie Czerwono-Niebiescy wygrywają z drużynami, które były dość zdecydowanymi faworytami w starciu z nimi. Pierwsze trzy punkty udało im się bowiem wyrwać od Jagiellonii i to w Białymstoku. A to dobry znak dla częstochowian, których w najbliższej przyszłości czekają starcia z Lechem Poznań (24 sierpnia) oraz Legią Warszawa (1 września).
- Z mojej perspektywy to było zasłużone zwycięstwo. Bardzo się cieszę, bo możemy złapać oddech przed dwoma kolejnymi, w których zagramy z bardzo mocnymi przeciwnikami. Myślę, że mój zespół nabierze jeszcze większej wiary w to, że może rywalizować jak równy z równym, a nawet dominować w spotkaniach z faworytami ligi - oznajmił Papszun.
Beniaminek PKO Ekstraklasy dzięki wygranej z Lechią zrównał się z klubem z Trójmiasta punktami. Aktualnie zajmuje jedenastą pozycję w tabeli. Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ.