Liga Europy. Legia - Rangers. Dariusz Mioduski: Zainteresowanie większe niż w Lidze Mistrzów

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: kibice Legii Warszawa
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: kibice Legii Warszawa

We wtorek, w ciągu jednego dnia, sprzedano aż 17 tysięcy biletów na mecz Legii Warszawa z Rangersami. - Ludzie są głodni poważnej piłki - cieszy się Dariusz Mioduski, właściciel i prezes stołecznego klubu.

Wiele wskazuje na to, że podczas meczu z Glasgow Rangers stadion Legii Warszawa będzie wypełniony do ostatniego miejsca. - To pokazuje, że ludzie w Warszawie są głodni Legii grającej na tym etapie w europejskich rozgrywkach, w dodatku z takimi przeciwnikami - mówi Dariusz Mioduski.
Szef wicemistrzów Polski nie ukrywa, że z pary FC Midtjylland - Rangers liczył właśnie na szkocki zespół, który jest znacznie atrakcyjniejszy dla kibiców. - Fajniejszy przeciwnik, możemy się pokazać i nie będą to piłkarskie szachy, tylko gra w piłkę - mówi. Pomoc Legii zaoferował Celtic Glasgow, ale Mioduski obraca to w żart.

- Po aferze z Celtikiem teraz mamy świetną współpracę z Peterem Lawwellem (Dyrektor klubu - red.) i z całym klubem, jeśli chodzi o europejskie sprawy. Mamy takie relacje, że gdybyśmy czegoś potrzebowali, na pewno by nam udzielono pomocy. Ale my jej nie potrzebujemy. Dajemy sobie radę sami, znamy teren. Mamy dobry sztab i ludzi - mówi Mioduski.

ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"

Przypomnijmy, że w sierpniu 2014 roku Legia wyeliminowała Celtic na boisku (4:1 i 2:0), ale pod sam koniec drugiego spotkania wpuszczono na boisko nieuprawnionego zawodnika, Bartosza Bereszyńskiego. Przez to Legia została ukarana walkowerem i to Celtic awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

ZOBACZ: Legia coraz mocniejsza przed meczem z Rangersami

- Gdybyśmy teraz rywalizację z Rangersami zakończyli pozytywnie, to byłoby to fajne zakończenie tej historii - zauważa prezes klubu z Warszawy, który sam deklarował się jako kibic Celtiku. Jak zdradza, jest bardzo możliwe, że na mecz rewanżowy klub z Łazienkowskiej zaprosi byłych zawodników Legii, Dariusza Dziekanowskiego, Dariusza Wdowczyka czy Artura Boruca.

ZOBACZ: Nacho Novo - Legionista symbolem Rangersów

O co, pomijając stronę sportową, gra Legia? Mioduski zapewnia, że nie będą to mecze o życie. - Nie demonizowałbym tych pieniędzy. Zagramy o to byśmy byli tam, gdzie powinniśmy być. Szkoda tego mistrzostwa Polski, z nim mielibyśmy łatwiejszą ścieżkę i pewnie łatwiej by było o awans do fazy grupowej. Ale jestem pozytywnie nastawiony. Jeśli się nie uda, to i tak dalej będziemy szli w tę stronę. Nasze miejsce jest w fazie grupowej Ligi Europy. Jestem przekonany, że zrobimy taki progres, by było to normalnością - mówi.

Źródło artykułu: