Liga Europy. Legia - Rangers. Dariusz Mioduski: Zainteresowanie większe niż w Lidze Mistrzów
We wtorek, w ciągu jednego dnia, sprzedano aż 17 tysięcy biletów na mecz Legii Warszawa z Rangersami. - Ludzie są głodni poważnej piłki - cieszy się Dariusz Mioduski, właściciel i prezes stołecznego klubu.
- Po aferze z Celtikiem teraz mamy świetną współpracę z Peterem Lawwellem (Dyrektor klubu - red.) i z całym klubem, jeśli chodzi o europejskie sprawy. Mamy takie relacje, że gdybyśmy czegoś potrzebowali, na pewno by nam udzielono pomocy. Ale my jej nie potrzebujemy. Dajemy sobie radę sami, znamy teren. Mamy dobry sztab i ludzi - mówi Mioduski.
- Gdybyśmy teraz rywalizację z Rangersami zakończyli pozytywnie, to byłoby to fajne zakończenie tej historii - zauważa prezes klubu z Warszawy, który sam deklarował się jako kibic Celtiku. Jak zdradza, jest bardzo możliwe, że na mecz rewanżowy klub z Łazienkowskiej zaprosi byłych zawodników Legii, Dariusza Dziekanowskiego, Dariusza Wdowczyka czy Artura Boruca.
ZOBACZ: Nacho Novo - Legionista symbolem Rangersów
O co, pomijając stronę sportową, gra Legia? Mioduski zapewnia, że nie będą to mecze o życie. - Nie demonizowałbym tych pieniędzy. Zagramy o to byśmy byli tam, gdzie powinniśmy być. Szkoda tego mistrzostwa Polski, z nim mielibyśmy łatwiejszą ścieżkę i pewnie łatwiej by było o awans do fazy grupowej. Ale jestem pozytywnie nastawiony. Jeśli się nie uda, to i tak dalej będziemy szli w tę stronę. Nasze miejsce jest w fazie grupowej Ligi Europy. Jestem przekonany, że zrobimy taki progres, by było to normalnością - mówi.