W konfrontacji z Glasgow Rangers Legia Warszawa nie tylko nie straciła bramki, ale też nie pozwoliła rywalom na stworzenie wielu sytuacji. - Oni poza sytuacją Morelosa w drugiej połowie nic nie mieli, my mieliśmy. Szkoda naszych okazji - skwitował Igor Lewczuk.
- Wyszliśmy na boisko z przekonaniem, że możemy wygrać. Jest remis, niby najlepszy z możliwych... - zastanawiał się środkowy obrońca wicemistrzów Polski. - Zagraliśmy solidny mecz i pojedziemy do Szkocji z nadziejami na awans. Gdy Rangers grali z Midtjylland to chyba lepiej to wyglądało. Mają dużą jakość, ale udało się te ich pozytywne cechy zneutralizować . Nie powiem, że jedziemy tam strzelić trzy bramki, ale jedziemy walczyć. To będzie wyrównany mecz.
Legia w przeciwieństwie do rywali miała aż cztery dobre okazje do strzelenia gola. Nie wykorzystali ich: Sandro Kulenović, Cafu, Marko Vesović i Luquinhas.
ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"
- Dobrze graliśmy, mieliśmy przewagę w środku, oni nie wygrywali pojedynków. Do tego mieliśmy dobre przesuwanie, asekurację. Rywale nie pokazali swoich atutów i mam nadzieję, że tak będzie w drugim meczu - mówił Lewczuk.
ZOBACZ oceny po meczu Legia - Rangers
Środkowy obrońca Legii podkreślał, że świetna gra w defensywie to zasługa całej drużyny. - W defensywie jesteśmy dobrze zorganizowani jako drużyna a nie jako obrońcy. Atak zaczyna się od obrony i bramkarza a obrona od napastnika. Mamy bardzo dobrą organizację gry całej drużyny - zaznaczał.
ZOBACZ: Nie tacy Rangersi straszni
Czy spodziewali się po Rangersach więcej? - Myślę, że nie ma co demonizować. Nie przyjechała Barcelona, żeby grać z nami w dziada. To dobry zespół, ale nie z topu. Graliśmy u siebie, przy pełnym stadionie, więc mówiliśmy sobie, że to "tylko" Glasgow Rangers. Bardzo dobry klub, ale bez przesady. Gramy u siebie w IV rundzie więc sprawa awansu jest otwarta - powiedział.